Galeria

niedziela, 11 września 2016

Rozdział 43 'Od nowa...'

-Rose!-krzyknęła Moly biegając za dziećmi po domu
Dzieciaki od rana biegały po całym domu oczekując przyjazdu rodziców.
-Może byście mi pomogli?!-wykrzyknęła ledwo dysząc w stronę Ginny i Harrego
-Oj ale dobrze sobie radzisz-odparła Ginny kuląc się ze śmiechu.
-Bardzo śmieszne, jak oni tylko się pojawią to opowiem im co nie co na temat wychowania-syknęła Moly z powrotem łapiąc dzieciaki, które uciekały przed babcią
-Jak możesz ich pouczać na temat wychowania dzieci, skoro sama tego nie zrobiłaś z Ronem-zapytała rudowłosa pękając ze śmiechu
-Grabisz sobie młoda damo-odparła Moly kierując się w stronę kuchni
-Chodźcie już-powiedział Harry wyciągając ku dzieciom dłonie
Rose i Hugo śmiejąc się podbiegli do wujka
-Długo jeszcze?-zapytał Hugo siadając Ginny na kolana
-Nie, powinni być tutaj za dosłownie kilka minut-odparła przytulając bratanka
W tym samym czasie w kominku znikł płomień a zaczęła wychodzić niebieska smuga. Rose wydała okrzyk przerażenia. Natomiast Ginny i Harry kompletnie nie mieli pojęcia co się dzieje. Światła w całym domu zgasły, pojawiły się za to świeczki i różne literki, które zaczęły składać się w całe wyrazy:

                                                              Beware

Cichy, pewny siebie głos przeczytał wyraz tak jakby ktoś ciął szkło nożem.
-Ja się boję-odparła Rose biorąc brata za rękę oraz przybliżając się jak tylko to możliwe do Ginny.  Po chwili nastąpiła chwila ciszy a po niej pękały żarówki a świece zgasły. Niebieska smuga znikła, a na jej miejscu z powrotem pojawił się ogień.
-Wszystko dobrze?-zapytał Harry biorąc latarkę
-Tak raczej tak-odparła Ginny- ale co z mamą?-dodała zasłaniając usta dłonią, po czym pobiegła do kuchni
Moly leżała na podłodze powoli odzyskując przytomność.
-Co si się stało???- dopytywała się Ginny pomagając jej wstać
Kiedy usłyszałam Rose próbowałam przyjść i sprawdzić co się stało i w tym samym momencie kiedy się odwróciłam w stronę drzwi jakiś podmuch mnie pchnął na blat, a ja uderzając się o niego straciłam przytomność.
-To wszystko jest coraz bardziej skomplikowane- mruknęła Ginny wracając do pokoju, a Moly za nią
-Ja już nic nie rozumiem-powiedziała do Harrego gdy zobaczyła jego pytające spojrzenie
-Może Ron i Hermiona będą wiedzieli-odparł
-To zależy, bo na jedno może i tak, ale nie było ich tutaj...Zaraz, czekaj! Wcześniej Hugo bawił się dyktafonem prawda?-bardziej stwierdziła niż zapytała po czym jednym susem znalazła się przy kominku zabierając dyktafon.
-Musiał być włączony bo świeci się lampka-wyjaśniła pokazując wszystkim
-Ale co to ma do...-zaczął Hary ale nie zdążył po Ginny puściła nagranie, jednak ku ich wielkiemu rozczarowaniu był tylko krzyk Rose i ich późniejsze rozmowy, natomiast moment z 'głosem' był tak jakby nie wykryty
-Myślisz, że...-zaczął
-Jestem pewna- odparła
-Co się stało?-zapytała Moly nie zadowolona rozmową młodych
-Ten głos...on nie mógł być z tego świata, bo inaczej by się nagrał. On musi być ze świata zmarłych i zjaw-wyjaśnił Harry
-O mój Boże!-wykrzyknęła Moly opierając się krzesłem
-Duchy?-zapytali Rose i Hugo równocześnie
-Chyba tak-odparła Ginny
Chwilę potem w salonie pojawił się kolorowy dymek dobrze im znany. Ron i Hermiona pojawili się w salonie.
-Rodzice!-wykrzyknęły dzieci biegnąc do nich i mocno przytulając
-Witajcie-odparli na wpół duszeni przez pociechy
-Wyglądacie jakby coś się stało, no i to miejsce. To tu się stało? Dom wygląda jakby był nawiedzony-stwierdził po czym zażartował Ron
-Tak jakby-odparł Harry
Ron uniósł pytająco brew.
-No bo nawiedziły, kilkanaście minut przed wami-wyjaśniła Ginny po czym wyjaśniła im całą historię
-Naprawdę??-zapytała Hermiona - Czyli...
-Siły z drugiego świata-dokończył Ron obejmując Hermionę
-Czyli co to znaczy?-zapytała Ginny
-Zabawę od nowa- mruknął
Hermiona westchnęła
-Jest już późno, Moly czy mogłabyś zaprowadzić dzieci do łózek?-zapytała po czym uściskała każde na dobranoc
Kiedy już wyszli z pokoju Ginny odezwała się pierwsza.
-No dobra, co wymyśliłaś?-zapytała szeroko uśmiechając się
-A skąd wiesz?-zapytała zaskoczona dziewczyna
-Bo jest 20:15 a powiedziałaś, że jest późno. No i tym oto sposobem pozbyłaś się dzieci i Moly-wyjaśniła Ginny dumna z siebie
-No masz racje-przyznała Hermiona
-To gadaj-odparła Ginny siadając na przeciwko
-Skoro głos był z... no jak to powiedzieliście z tamtego świata to przydałoby się zagłębić w tamte rejony-wyjaśniła-wtedy moglibyśmy dojść skąd i dlaczego to przeszło do nas
-Chyba oszalałaś, że pójdę do świata umarłych- odparła Ginny patrząc na nią z niedowierzeniem
-To może i dziwne ale to prawda, tam może być nasza odpowiedź-wtrącił się Harry
-A ja się zgadzam-odparł Ron obejmując żonę bardziej
-To Hermiona, to OCZYWISTE, że się zgodzisz-odparła Ginny
-Ej-syknął w stronę siostry
-Taka prawda-odparła Ginny
-Ale przegłosowane. Więc albo idziesz jak my albo zostajesz-odparł Ron nie przyjmując sprzeciwu
-No idę-odparła wyraźnie nie zadowolona-ale na górę-dodała idąc na schody
-Rano ustalimy-wyszeptał Harry po czym poszedł za ukochaną
-No całkiem niezły pomysł- powiedział Ron uśmiechając się
-Całkiem? Jakieś uwagi profesorku?-zapytała Hermiona zbliżając swoją twarz do jego
-Nie-wyszeptał po czym pocałował ją namiętnie. Pocałunek był tak idealny w podsumowaniu ostatniego czasu.


 

piątek, 2 września 2016

Wpadajcie! :*

Hejka!
 
 
No więc powracam z nowymi pomysłami! Mam nadzieję, że nie nic nie popsuje, a czytelnicy zostaną ze mną. Dziękuje tym, którzy są ze mną od początku i śledzą przygody Rona i Hermiony. Chcę także zaprosić Was na mojego drugiego bloga: https://zaczytanawika.blogspot.com/ 
Będę na nim informować o ciekawych książkach i ich premierach, dzielić się z Wami opinią na ich temat oraz podawać filmiki z YT, na których będziecie mogli zobaczyć recenzje innych. Zapraszam! Mam nadzieję, że będziecie mnie tam również odwiedzać i komentować!
P.S Bardzo mi na tym zależy :)
 
                                                                                                             
                                                                                                     Wika05

wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 42 'Przygoda nie trwa wiecznie...'

-Rooon!-rozległ się donośny krzyk Hermiony
-Tak?-zapytał szybko zrywając się z łóżka kręcąc się wkoło, poszukując ukochanej.
-Na górze!-usłyszał ponowny krzyk
Rudowłosy od razu pobiegł na górny pokład rozglądając się na wszystkie możliwe strony.
-No wreszcie-westchnęła ciągnąc go za rękę
Mężczyzna był lekko zdezorientowany całą sytuacją. Nie rozumiał o co było tyle krzyku z samego rana. Słońce dopiero się budziło ale widoki i tak były piękne. Woda miała turkusowy odcień. Promienie słoneczne cudownie przecinały niebo ukazując swój blask. Natomiast chmury widocznie odstąpiły mu tego dnia popisu.
-No rusz się-mruknęła Hermiona przyśpieszając tempo
-Czekaj-odparł nagle zatrzymując się i przyciągając ją w swoją stronę
-Nie! Znaczy tak, ale nie teraz-powiedziała odsuwając się i dalej ciągnąc go na biegu na prawy taras widokowy. Ron westchnął nie rozumiejąc całej sytuacji, jednak poddał się i ruszył za Hermioną. Wiedział, że ona tak łatwo nie odpuści dając mu spokój.
-Zobacz-powiedziała pokazując mu, aby się nachylił w stronę wody
Nachylił się przekrzywiając głowę.
-O to chodziło?-zapytał lekko zirytowany
-No nie rozumiesz?-zapytała śmiejąc się
Pokręcił głową nie podzielając entuzjazmu małżonki.
-Te zwierzę, które teraz widzisz to zagrożony gatunek, który można spotkać tylko tutaj. Ludzie zabijają się żeby go zobaczyć-wyjaśniła dumna ze swojej wiedzy
-Aaa no tak-odparł przewracając oczami, tak aby nie zauważyła
-Przyznaj, że cię to nie obchodzi-odparła uśmiechając się
-Ani trochę-odparł także ze śmiechem po czym złożył delikatny pocałunek na jej delikatnych, różanych ustach.
Kobieta uśmiechnęła się gładząc jego policzki.
-No ale dzisiaj już wracamy-powiedziała podchodząc to barierki-ciekawe jak tam dzieci i ich opieka
-Na pewno dzieci dobrze, a opieka kona-odparł szczerząc się w uśmiechu
-Sugerujesz, że źle wychowałeś swoje dzieci?-zapytała ledwo kryjąc śmiech
-Wcale nie, sądzę, że aż za dobrze je nauczyłem-odparł z uśmiechem
-Oj ale mam nadzieję, że skromności nie mają po tobie-odparła z zadziornym uśmieszkiem po czym poszła się przejść
Mężczyzna stał chwilkę w zamyśleniu po czym pobiegł za ukochaną obejmując ją ramieniem.




 
Zdjęcie wykonane przeze mnie :D 

środa, 6 lipca 2016

Zapraszam także...!

Serdecznie zapraszam was na tego bloga: eureka-i-jej-historia.blogspot.com
Jeżeli podobał wam się ten blog to na pewno spodoba wam się i ten. Mam nadzieję, że także będziecie go czytać. Polecam go gorąco!

niedziela, 24 kwietnia 2016

Rozdział 41 ,,Podróż-dalszy ciąg "

-Jak tu pięknie-westchnęła Hermiona przyglądając się statkom na morzu oraz licznym turystom
-Gdybym coś widział o owszem-odparł Ron lekko wychylając głowę zza bagaży
-Nie marudź-odparła biorąc od niego jedną siatkę
Oboje szli w kierunku wielkiego biało-niebieskiego statku, który miał napis ,,θάλασσα" *.
-To ten-powiedział Ron wskazując na statek.
-Państwo do nas?-zapytał jeden z admirałów
-Tak-odparli równocześnie
-A więc zapraszamy. Dzisiejsza pogoda jest w sam raz na cudowny rejs do kraju mitycznych bogów.-powiedział Kapitan wychodząc z kajuty
Hermiona spojrzała w niebo, było czyste, błękitne, bez skazy i do tego złociste słońce, polewające Ziemię falą gorąca.
-Może pomóc z tymi bagażami?-zapytał Rona jeden z pracowników
-Nie trzeba, poradzę sobie-odparł tamten
-Proszę za mną. Zaprowadzę państwo do pokoju, który został przygotowany na czas rejsu-powiedział Kapitan z lekkim francuskim akcentem
Hermiona uśmiechnęła się delikatnie.
-Jest pan Francuzem?-zapytała
-W połowie, ale mieszkam w Anglii-wyjaśnił z uśmiechem-No i jesteśmy na miejscu.-dodał wskazując na nowe, jasno-drewniane drzwi
-Dziękujemy-odparł Ron po czym razem z Hermioną wszedł do środka.
-Długo będzie trwała ta droga?-zapytała, nasłuchując szumu fal
-Od 10-15 godzin-odparł przytulając ją
Hermiona cicho westchnęła.
-Może nie zwariuje-odparła śmiejąc się-Chodź po zwiedzamy-dodała szybko wybiegając z pokoju
Para chodząc po statku, mogła podziwiać piękne, turkusowe morze, słuchać muzyki na żywo zespołu ,,Έλληνες θεούς"**
-Świetnie grają-wyszeptała Hermiona obejmując Rona w pasie
-Są nieźli-odparł składając na jej ustach delikatny pocałunek
-Spójrz-powiedziała Hermiona wskazując w stronę słońca
Zachód słońca był niezwykły. Ciemny fiolet im bliżej słońca tym bardziej przechodził w pomarańcz i czerwień.
-Zapraszamy na koncert pod gwiazdami-powiedział jeden z pracowników statku
Ron skinął głową na znak przybycia.
-Jest godzina 21:30 i słońce dopiero zachodzi. To w takim razie kiedy będzie ten koncert ,,pod gwiazdami"?-zapytała
-Kiedy zajdzie słońce, a na niebie pojawi się pierwsza gwiazda, nasi muzycy zagrają pierwsze utwór-wyjaśnił pracownik niosący instrumenty
-Czyli...-zaczęła Hermiona jednak nie skończyła bo przerwały jej pierwsze dźwięki gitary
-Teraz-odparł muzyk uśmiechając się szeroko
Na całym statku rozległy się pierwsze nuty: skrzypiec, gitar i fletów. Muzyka perfekcyjnie dopasowała się do szumu fal, tworząc spójną całość.
-Spójrz-powiedział Ron pokazując w stronę przedniej części jachtu.
W oddali było widać dwa delfiny, skaczące przez fale, tak jakby w rytmie muzyki.
-Fantastyczne- westchnęła Hermiona przytulając ukochanego-cudownie to zaplanowałeś
Ron uśmiechnął się.
-Zobaczysz co będzie jutro-odparł delikatnie całując ją w usta















*,,θάλασσα" po grecku oznacza ,,Morski"
** ,,Έλληνες θεούς" po grecku znaczy ,,Greccy Bogowie"

piątek, 11 marca 2016

Rozdział 40 ,,Podróż cz.1"

Moi drodzy!
Przeczytajcie ten krótki rozdział. Jeżeli wam się spodoba i będziecie mieli uwagi piszcie w komentarzach. Postaram się spełnić jak najwięcej zachcianek.
______________________________________________________________________
-Jak to możliwe?-zapytała Hermiona
 -Co?-zapytał lekko zdezorientowany Ron bawiąc się zabawkami dzieci
-Wytrzymałam z tobą tak długo i jeszcze potrafię tolerować twoje głupoty-odparła
-Głupoty?!-wykrzyknął lekko oburzony-Ja robię tylko i wyłącznie przydatne rzeczy.
-Na przykład bawisz się plastikowymi autami?-zapytała Hermiona
Ron się lekko zaczerwienił. 
-Nie-odparł-to chwila relaksu.
-No tak-mruknęła Hermiona delikatnie obejmując męża
-Jednak nie jest tak źle?-zapytał po czym pocałował ją w usta
Hermiona westchnęła.
-Mam dla ciebie niespodziankę-powiedział po chwili wstając 
-Jaką?-zapytała spoglądając na niego swoim podejrzliwym spojrzeniem
-Wykupiłem dla nas bilety do Grecji na trzy dni-odparł ukazując dwa bilety
-Naprawdę?!-wykrzyknęła rzucając mu się w ramiona-Ale tylko dwa? A dzieci?-zapytała po chwili namyśłu
-Rose i Hugo zostaną u babci-odparł z szerokim uśmiechem
-No nie wiem-odparła patrząc w stronę pokoju
-Dawno nie wyjeżdżaliśmy, potrzeba nam relaksu-namawiał gestykulując rękami
-Może i tak. A kiedy wyjazd?-zapytała odwracając się w stronę męża
-Jutro rano-odparł z jeszcze większym uśmiechem
-Co?! I dopiero teraz mi o tym mówisz! Przecież całą noc mi zejdzie pakowanie!-krzyczała biegając z pokoju do pokoju
-I dlatego się śmieje-mruknął siadając w fotelu
-A ty nie masz zamiaru się pakować? Bo ja ciebie na pewno nie spakuję-odparła zatrzymując się w przejściu
-Dam radę-odparł po czym machnął różdżką. W jednej chwili w salonie pojawiła się spakowana walizka.
-No tak, bez magii się nie obędzie-mruknęła wychodząc
-A po co utrudniać sobie życie-mruknął, a po kilku minutach zaczął planować cały wyjazd. 
 
                             ***
-Długo jeszcze?-zapytał Ron stojąc cały obładowany torbami 
-Już idę, tylko sprawdzam czy nic nie zapomniałam- odparła schodząc powoli na dół
-Nic nie zapomniałaś, bo prawie cały dom ze sobą wzięłaś-odparł 
-Nie prawda-odparła jednak po chwili zastanowienia dodała-Może przesadziłam ale to jest potrzebne
-Rozumiem a czajnika nie zapomniałaś?-zapytał z ironią po czym wybuchł śmiechem
Hermiona dała mu kuksańca.
-No dobra możemy ruszać?-zapytał
-Tak -odparła po czym teleportowała ich do portu