-Rooon!-rozległ się donośny krzyk Hermiony
-Tak?-zapytał szybko zrywając się z łóżka kręcąc się wkoło, poszukując ukochanej.
-Na górze!-usłyszał ponowny krzyk
Rudowłosy od razu pobiegł na górny pokład rozglądając się na wszystkie możliwe strony.
-No wreszcie-westchnęła ciągnąc go za rękę
Mężczyzna był lekko zdezorientowany całą sytuacją. Nie rozumiał o co było tyle krzyku z samego rana. Słońce dopiero się budziło ale widoki i tak były piękne. Woda miała turkusowy odcień. Promienie słoneczne cudownie przecinały niebo ukazując swój blask. Natomiast chmury widocznie odstąpiły mu tego dnia popisu.
-No rusz się-mruknęła Hermiona przyśpieszając tempo
-Czekaj-odparł nagle zatrzymując się i przyciągając ją w swoją stronę
-Nie! Znaczy tak, ale nie teraz-powiedziała odsuwając się i dalej ciągnąc go na biegu na prawy taras widokowy. Ron westchnął nie rozumiejąc całej sytuacji, jednak poddał się i ruszył za Hermioną. Wiedział, że ona tak łatwo nie odpuści dając mu spokój.
-Zobacz-powiedziała pokazując mu, aby się nachylił w stronę wody
Nachylił się przekrzywiając głowę.
-O to chodziło?-zapytał lekko zirytowany
-No nie rozumiesz?-zapytała śmiejąc się
Pokręcił głową nie podzielając entuzjazmu małżonki.
-Te zwierzę, które teraz widzisz to zagrożony gatunek, który można spotkać tylko tutaj. Ludzie zabijają się żeby go zobaczyć-wyjaśniła dumna ze swojej wiedzy
-Aaa no tak-odparł przewracając oczami, tak aby nie zauważyła
-Przyznaj, że cię to nie obchodzi-odparła uśmiechając się
-Ani trochę-odparł także ze śmiechem po czym złożył delikatny pocałunek na jej delikatnych, różanych ustach.
Kobieta uśmiechnęła się gładząc jego policzki.
-No ale dzisiaj już wracamy-powiedziała podchodząc to barierki-ciekawe jak tam dzieci i ich opieka
-Na pewno dzieci dobrze, a opieka kona-odparł szczerząc się w uśmiechu
-Sugerujesz, że źle wychowałeś swoje dzieci?-zapytała ledwo kryjąc śmiech
-Wcale nie, sądzę, że aż za dobrze je nauczyłem-odparł z uśmiechem
-Oj ale mam nadzieję, że skromności nie mają po tobie-odparła z zadziornym uśmieszkiem po czym poszła się przejść
Mężczyzna stał chwilkę w zamyśleniu po czym pobiegł za ukochaną obejmując ją ramieniem.
-Tak?-zapytał szybko zrywając się z łóżka kręcąc się wkoło, poszukując ukochanej.
-Na górze!-usłyszał ponowny krzyk
Rudowłosy od razu pobiegł na górny pokład rozglądając się na wszystkie możliwe strony.
-No wreszcie-westchnęła ciągnąc go za rękę
Mężczyzna był lekko zdezorientowany całą sytuacją. Nie rozumiał o co było tyle krzyku z samego rana. Słońce dopiero się budziło ale widoki i tak były piękne. Woda miała turkusowy odcień. Promienie słoneczne cudownie przecinały niebo ukazując swój blask. Natomiast chmury widocznie odstąpiły mu tego dnia popisu.
-No rusz się-mruknęła Hermiona przyśpieszając tempo
-Czekaj-odparł nagle zatrzymując się i przyciągając ją w swoją stronę
-Nie! Znaczy tak, ale nie teraz-powiedziała odsuwając się i dalej ciągnąc go na biegu na prawy taras widokowy. Ron westchnął nie rozumiejąc całej sytuacji, jednak poddał się i ruszył za Hermioną. Wiedział, że ona tak łatwo nie odpuści dając mu spokój.
-Zobacz-powiedziała pokazując mu, aby się nachylił w stronę wody
Nachylił się przekrzywiając głowę.
-O to chodziło?-zapytał lekko zirytowany
-No nie rozumiesz?-zapytała śmiejąc się
Pokręcił głową nie podzielając entuzjazmu małżonki.
-Te zwierzę, które teraz widzisz to zagrożony gatunek, który można spotkać tylko tutaj. Ludzie zabijają się żeby go zobaczyć-wyjaśniła dumna ze swojej wiedzy
-Aaa no tak-odparł przewracając oczami, tak aby nie zauważyła
-Przyznaj, że cię to nie obchodzi-odparła uśmiechając się
-Ani trochę-odparł także ze śmiechem po czym złożył delikatny pocałunek na jej delikatnych, różanych ustach.
Kobieta uśmiechnęła się gładząc jego policzki.
-No ale dzisiaj już wracamy-powiedziała podchodząc to barierki-ciekawe jak tam dzieci i ich opieka
-Na pewno dzieci dobrze, a opieka kona-odparł szczerząc się w uśmiechu
-Sugerujesz, że źle wychowałeś swoje dzieci?-zapytała ledwo kryjąc śmiech
-Wcale nie, sądzę, że aż za dobrze je nauczyłem-odparł z uśmiechem
-Oj ale mam nadzieję, że skromności nie mają po tobie-odparła z zadziornym uśmieszkiem po czym poszła się przejść
Mężczyzna stał chwilkę w zamyśleniu po czym pobiegł za ukochaną obejmując ją ramieniem.
Zdjęcie wykonane przeze mnie :D
Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńNo to zapraszam do rozdziału 43 :D
OdpowiedzUsuńMogło być gorzej
OdpowiedzUsuń