Galeria

środa, 28 czerwca 2017

Rozdział 45 "Dalsze działania"

-Co my teraz zrobimy?-zapytał Harry
-Musimy się zastanowić, ale ty na pewno przestań chodzić tak w kółko, bo zrobisz dziurę w ziemi-odparł Ron
Harry stanął w miejscu i spoglądał na Hermionę, która od 3 godzin nie odzywała się ani słowem.
-Zresztą co ci da takie chodzenie?-kontynuował Ron
-No a ty na jego miejscu jakbyś się zachowywał?!-wykrzyknęła Hermiona lekko poddenerwowana całą sytuacją, było to pierwsze zdanie jakie wypowiedziała od zniknięcia zjawy
-Spokojnie...dobra może to nie było na miejscu ale musimy się uspokoić-odparł
-Wow! Ty mówisz?-zapytał Harry kiedy już Hermiona lekko ochłonęła
-Nie, tak tylko wydaje słowa z ust-odparła
-Co tak ostro?-zapytał Ron podchodząc do ukochanej
-Bo wy nie wiecie...nie wiecie tego co ja.....-wyszeptała, gdy łzy spływały jej po policzkach
-Czego nie wiemy?-zapytał Harry zbliżając się do niej
-Przed wyjazdem czytałam książkę o tym miejscu....i teraz wszystko się zgadza. Tak jakby przepowiednia...a potem jeszcze się dowiedziałam, że bardzo mała ilość osób stąd wraca żywa bez ubytków na zdrowiu lub opętania. No i jeszcze przed wyjazdem miałam sen...nic wam nie mówiłam bo uznałam, że sama go rozszyfruje i nie chciałam was martwić. Jak widać na nic się to nie zdało bo wyszło okropnie. Przepraszam was...-mówiła szybko, krztusząc się płaczem.
Ron delikatnie ucałował ją w czoło i mocno przytulił, po czym spojrzał na Harrego pytająco. Mężczyzna przewrócił oczami.
-A możesz nam opowiedzieć co ci się śniło?-zapytał klękając na przeciwko Hermiony
-Nie wiem czy to odpowiednie miejsce....-wyszeptała, ocierając "szkliste" oczy
-A dlaczego miało by być nie odpowiednie?-zapytał Harry zaciskając dłonie w coraz większym stresie
-Harry nie...-zaczął Ron ale Hermiona mu przerwała -Bo nie wiem czy nie jesteśmy na jakimś podsłuchu.
-A skąd mam wiedzieć, że teraz mnie nie okłamujesz żeby się nie wymigać od opowiedzenia tego!-krzyknął wstając widocznie tracąc cierpliwość i panowanie nad sobą
-Harry!-krzyknął Ron gwałtownie zrywając się na nogi-To nie jej wina żebyś się teraz wyżywał, tak się stało to pomysł jak zapobiec a nie krzyczysz na nią!
-I nawet ty wierzysz jej?!-wykrzyknął Harry popychając Rona do tyłu
Tamten przez chwilę stracił równowagę ale zaraz znalazł się obok Hermiony i złapał ją za rękę.
-Przestańcie...proszę was-powiedziała dotykając ramienia ukochanego
-Nie jesteś sobą! Nigdy byś nie osądził w ten sposób Hermiony, nie wspominając o uderzeniu!-krzyczał Ron
-A może jedyny jestem sobą z pośród nas-odparł Harry siadając z powrotem na trawę i zwracając się do kobiety-Proszę cię...wiesz jak mi na niej zależy. Opowiedz ten sen. Tylko dzięki niemu będziemy mogli się dowiedzieć jak jej pomóc.
Hermiona skinęła głową, natomiast Ron nadal trzymał ją za rękę.
-To nie jest on...-wyszeptał do jej ucha kiedy próbowała się zbliżyć do przyjaciela
Hermiona odwróciła się do Rona przodem a plecami do Harrego
-Jak nie? O czym ty mówisz?-zapytała z szeroko otwartymi oczami
-O tym-usłyszeli głos za sobą
Hermiona gwałtownie zbladła. Ron odwrócił się w tym samym momencie. To co zobaczyli zaskoczyło ich oboje. Harry leżał bezwiednie rozciągnięty na ziemi a nad nim "wisiała" błękitna smuga niczym dym z ognia.
-Harry!-krzyczała Hermiona
-Nie ma go już-syczał pewien głos. Jak się domyślali należał do "błękitnej smugi"
-Nie! To nie prawda!-krzyczała Hermiona już coraz bliżej rozpaczy
-Uspokój się-szeptał Ron, delikatnie przysuwając kobietę do siebie-To zjawa strachu, żywi się rozpaczą i strachem innych. Pod żadnym pozorem nie pokazuj strachu ani bólu.
-A co powiecie na większą zabawę? Tamta co wcześniej była zabrana może też niech zginie?-pytała zjawa widocznie rozbawiona całą sytuacją
-Niestety muszę ci odebrać tą przyjemność ale "tamta" jest opętana, więc już inna zjawa ją przejęła-powiedziała Hermiona z wymuszonym uśmiechem na twarzy
-Ohhh....wielka szkoda, wielka-zasyczał głos
-Kochanie nie odzywaj się teraz-wyszeptał Ron
W tym samym momencie zjawa podleciała bliżej. Z odległości kilkunastu metrów było czuć zapach siarki. Z tej odległości można go nazwać zabijającym. Hermionę kusiło się zapytać zjawy skąd wie o Ginny ale posłuchała męża. Widziała, że on też jest lekko zdenerwowany ale nie okazuje tego chcąc ją chronić. Kiedy tak myślała, uświadomiła sobie, że musi kiedyś mu opowiedzieć jak naprawdę dużo dla niej znaczy.W tym momencie rozległ się ostry krzyk. Zjawa z każdą sekundą stawiała krok do tyłu, tak jakby z przymusu. I właśnie w tym momencie przyszły jej kolejne myśli.
-"On wiedział co robi mówiąc żebym się nie odzywała"-pomyślała-"Dzięki dobrym myślom zadaję zjawie ból, którego ona nie może znieść"
Spojrzała na Rona uśmiechając się delikatnie. On odwzajemnił uśmiech dając jej znak żeby dalej o czymś myślała.
-Jesteście okropni!-krzyczała zjawa po czym coraz bardziej malała
Zakochani uśmiechnęli się do siebie a potem w stronę zjawy.
-Nie wybaczę wam!-krzyknęła po czym rozprysnęła się jak bańka
-To było niezwykłe!-krzyknęła Hermiona wtulając się w ramiona ukochanego
Ron odwzajemnił uścisk ale nie nadługo. Kobieta szybko go odepchnęła.
-A co z Harrym!-wykrzyknęła podbiegając do leżącego
-Będzie dobrze. Teraz potrzebuje tylko czasu na "powrót" do siebie. Nie wiemy jak długo mógł dzielić ciało ze zjawą.-odparł Ron klękając obok
-Ale on żyje tak?-zapytała Hermiona patrząc niedowierzająco na Harrego
-Tak-wyszeptał
-Dlaczego tak powiedziałeś?-zapytała
-Jak?-odparł Ron lekko zdezorientowany
-Szeptem-mruknęła
-Bo zjawy są wszędzie, jesteśmy na cmentarzu. A lepiej gdy będą myślały, że on nie żyje bo dadzą mu spokój. To śmieszne ale ten rodzaj upiorów woli "bawić się" żywymi ludźmi.-wyjaśnił Ron
-To w ogóle nie jest zabawne...ja się zaczynam bać-odparła Hermiona patrząc w niebo
-Nie bój się. Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi. Musimy tylko sprawić aby Harry był na wielkość jak flakonik z eliksirem i go włożyć do plecaka. A potem opracujemy plan jak odnaleźć Ginny- wyjaśnił Ron czarując nad Harrym, po czym przytulił mocno Hermionę aby dodać jej otuchy
-A co jeśli nam się nie uda?-zapytała
-To...no to zginiemy-odparł śmiejąc się
Kobieta wzięła swój plecak i zaczęła go nim okładać.
-Jak ty tak w ogóle możesz mówić?! I to z takim spokojem?!-wykrzykiwała te zdania z przerwami na uderzenie
-Spokojnie-odparł-najważniejsze jest nie popadać w panikę
-Chyba za późno-odparła wskazując w dolną część cmentarza
Ron gwałtownie zbladł. W jednej chwili chwycił Hermionę i plecak. Zaczęli bardzo szybko biec przez gąszcz i inne zarośla, które utrudniały im bieg. Para musiała przeskakiwać przez konary i pnie drzew. Starali się biec bardzo szybko ale z każdą chwilą wydawało się jakby zwalniali zamiast przyśpieszać. Hermiona w głowie miała już tylko myśli o dzieciach. Natomiast Ron w drodze już planował mapę cmentarza i kryjówek. Oboje również zastanawiali się co to było i co to jest jeżeli nadal ich goni. Nie mieli zamiaru się zatrzymywać w bliskiej odległości od tamtego miejsca. Chcieli jak najszybciej znaleźć się tysiące kilometrów stąd. I gdy myśleli, że już będą mogli troszkę zwolnić bo takim "maratonie" ich oczom ukazał się jasny, bardzo jasny blask, a potem obraz zanikał aż nastała ciemność.




 

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rozdział 44 ,,W innym świecie"

-Wyglądają tak uroczo- westchnęła Hermiona spoglądając na dzieci przed wyjściem..
-Tak, tak bardzo słodko. Hermiono musimy się pośpieszyć. Harry i Ginny już na nas czekają-odparł Ron stojąc w progu drzwi wyjściowych.
-No dobrze już idę- mruknęła po czym wyszła z pokoju, delikatnie zamykając drzwi
-Już idziecie? Tak wcześnie?!-wykrzyknęła Moly w holu
-Mamo już nawet można powiedzieć, że jesteśmy spóźnieni, więc gdybyś mogła już nam nie zawracać głowy-odparł Ron biorąc Hermionę za rękę i ciągnąc za sobą po schodach
Kiedy tak schodzili można było słyszeć rozmowę, no a nawet sprzeczkę między pozostałą ekipą.
-Nie podoba mi się to wszystko!-krzyknęła Ginny -Nie mam zamiaru żeby być wśród zjaw i jeszcze Bóg wie czego!
-Uspokój się, będzie dobrze. Zresztą nie będziesz sama tylko z nami.-odparł Harry powoli podchodząc do niej
-Oj mniej spazmy więcej działania - skomentował Ron zbliżając się do nich na "bezpieczną" odległość
Hermiona w duchu mimo pomysłu sama żałowała tego planu. W duchu wiedziała, że to nie może zakończyć się dobrze. Czytała różne książki na ten temat. Osoby żywe w świecie zjaw i zmarłych rzadko kiedy wracają, a jeśli już to 93% zostaje opętana a dowiaduje się o tym po długim czasie coraz częstszych objaw. Tak więc szanse były tak nikłe jak rzadne.
-Hermiono, wszystko dobrze?  - zapytał Harry spoglądając na przyjaciółke - Nie wyglądasz zbyt dobrze.
-Według mnie wygląda doskonale- wtrącił Ron składając delikatny pocałunek na policzku ukochanej
-Nie w tym sensie glupku-powiedział Harry śmiejąc się -Po prostu tak nagld pobladłaś.
-Wszystko dobrze, nie ma powodu do obaw. To co? Ruszamy? -odparła wracając myślami w przeciwną stronę
-No już czas - powiedział Harry-Bierzcie się wszyscy za ręce, kiedy utworzy się krąg czarodzieji zaczniemy się przenosić.
I faktycznie, gdy zapalili różdżki na czerwono i stanęli w kręgu, zaczął się unosić dym w koło z podłogi w górę coraz gęstszy aż znikneli.
-Udało się?-zapytała Ginny trzymając, a wręcz ściskając ramię Harrego
-Tak - odparł Ron - zauważ, że w koło jest pełno grobów
-Cudownie, wręcz świetnie -mruknęła Ginny-Kiedy wrócimy zapamiętajcie (zwróciła się w stronę Rona i Harrego) wy znowu tu wrócicie bo ja was prędzej czy potem zabije.
Mężczyźni parskneli śmiechem po czym zaczęli rozglądać się dookoła. Cmentarz, którego pochodzenia nie dało się ustalić, zajmował chyba z kilkanaście milionów hektarów. Brama wejściowa była dość wysoka i pokryta mchem. Gdyby się lepiej przyjrzeć można by dostrzec białą farbę. Snieżnobiały mur, który otaczał to miejsce wydawał się w nienaruszonym stanie. Na jego szczycie znajdowały się złociste ostrza. Całość kompletnie nie komponowała się z wnętrzem cmentarza. Wszystko było pokryte mchem. A nagrobki były bardzo stare, napisy na nich ledwo widoczne gołym okiem a drzewa, które tam rosły tworzyły noc. Jedynie mur z każdej strony był idealnie nie naruszony, tak jakby czas się dla niego zatrzymał.
-Czy tylko mnie zastanawia ten mur?- zapytała Hermiona
-Nie tylko ciebie, wydaje się jakby miał chronić to wszystko - odparł Ron
-Wiecie...czytałam kiedyś taką legende razem z dzieciakami Hermiono...-zaczęła Ginny -no i było coś o takim miejscu, tylko ta brama mogła przepuszczać do środka, a żeby wyjść trzeba było się natrudzić, ponieważ miała nie wypuszczać umarłych.
- O Matko...-wykrzyknęła Hermiona znowu blednąc
-Czy ty mnie w ogóle słuchałaś?- zapytała Ginny odwróconej plecami Hermiony
-Tak, ale spójrz na to - odparła tamta pokazując palcem na dolinę, która znajdowała się poniżej górki, na której byli.
Ich oczom ukazały się 3 "żywe" trupy kopiące cztery doły
-Nas jest cztery...-wyszeptała Ginny
-Proszę Cię nie myśl teraz w ten sposób - odparła Hermiona nadal sztywno
-Dziewczyny co wy.....-zaczął Ron ale urwał
-To już nie żarty, ja  chcę wracać - przerwała Ginny przytulając się w Harrego
-Ja też - wyszeptał chowając twarz w jej włosy
-Spokojnie, nic jeszcze nie znaleźliśmy może to nie o nas chodzi, może.....-mówił Ron ale Hermiona mu przerwała
-To niby dlaczego idą w naszą stronę?!-krzyknęła szybko ściskając Rona
-Nie wiem ale proponuje uciekać w tamtym kierunku-krzyknął Harry wskazując w biegu palcem na rozległą dolinę
Cała czwórka szybko uciekała z miejsca, w którym znajdowały się te 3 umarlaki. Kiedy tak biegli Hermiona myślała o Ginny... Tamta natomiast z każdą chwilą coraz bardziej bladła. Gdy zatrzymali się w dolinie pomiędzy lasem a skałami, Hermiona nie wytrzymała.
-W jaki sposób widziałaś te groby?! Przecież bez wypicia tego-powiedziała wskazując na mały flakonik z napojem-nie da się widzieć rzeczy w tym świecie chyba, że jest się.....
-opętanym- dokończył Ron, słuchać było przerażenie w jego głosie
-O czym wy mówicie?! Niemożliwe, żeby była opętana! Przecież żeby tak się stało musiała by w nią wejść jakaś zjawa!-krzyczał Harry spoglądając na nich wszystkich, na zmianę
Nagle rozległ się głośny, piskliwy śmiech taki jak tłukące szkło. Wszyscy odwrócili się gwałtownie w stronę Ginny. Jej twarz się zmieniła wręcz zniekształciła. Ciało postarzało się, a ona sama zrobiła się niższa. Oczy miała przekrwione, włosy rzadkie i siwe a ręce chude i blade.
-O Boże!- wykrzyknęła Hermiona przytulając mocno Rona
-Nie bój się, będzie dobrze-szeptał jej do ucha
-Nie! Błagam nie!-krzyczał Harry podchodząc do Ginny
-Ucisz się!-usłyszeli syknięcie z jej strony
-Kim jesteś?-zapytał Ron powoli podchodząc
-Twoim koszmarem. Waszym koszmarem.-odparła lekko uśmiechając się-chyba pamiętacie jak pojawiłam się w domu
-To wtedy weszła w nią...-wyszeptała Hermiona-to właśnie wtedy nie znikła lecz weszła w Ginny!
-Zgadłaś-odparła zjawa-jak widać bystra dziewczyna
Tymi słowami zakończyła się rozmowa, a zjawa w ciele Ginny znikła. Został jedynie kawałek materiału, który zaczepił się o gałąź drzewa.