Galeria

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rozdział 44 ,,W innym świecie"

-Wyglądają tak uroczo- westchnęła Hermiona spoglądając na dzieci przed wyjściem..
-Tak, tak bardzo słodko. Hermiono musimy się pośpieszyć. Harry i Ginny już na nas czekają-odparł Ron stojąc w progu drzwi wyjściowych.
-No dobrze już idę- mruknęła po czym wyszła z pokoju, delikatnie zamykając drzwi
-Już idziecie? Tak wcześnie?!-wykrzyknęła Moly w holu
-Mamo już nawet można powiedzieć, że jesteśmy spóźnieni, więc gdybyś mogła już nam nie zawracać głowy-odparł Ron biorąc Hermionę za rękę i ciągnąc za sobą po schodach
Kiedy tak schodzili można było słyszeć rozmowę, no a nawet sprzeczkę między pozostałą ekipą.
-Nie podoba mi się to wszystko!-krzyknęła Ginny -Nie mam zamiaru żeby być wśród zjaw i jeszcze Bóg wie czego!
-Uspokój się, będzie dobrze. Zresztą nie będziesz sama tylko z nami.-odparł Harry powoli podchodząc do niej
-Oj mniej spazmy więcej działania - skomentował Ron zbliżając się do nich na "bezpieczną" odległość
Hermiona w duchu mimo pomysłu sama żałowała tego planu. W duchu wiedziała, że to nie może zakończyć się dobrze. Czytała różne książki na ten temat. Osoby żywe w świecie zjaw i zmarłych rzadko kiedy wracają, a jeśli już to 93% zostaje opętana a dowiaduje się o tym po długim czasie coraz częstszych objaw. Tak więc szanse były tak nikłe jak rzadne.
-Hermiono, wszystko dobrze?  - zapytał Harry spoglądając na przyjaciółke - Nie wyglądasz zbyt dobrze.
-Według mnie wygląda doskonale- wtrącił Ron składając delikatny pocałunek na policzku ukochanej
-Nie w tym sensie glupku-powiedział Harry śmiejąc się -Po prostu tak nagld pobladłaś.
-Wszystko dobrze, nie ma powodu do obaw. To co? Ruszamy? -odparła wracając myślami w przeciwną stronę
-No już czas - powiedział Harry-Bierzcie się wszyscy za ręce, kiedy utworzy się krąg czarodzieji zaczniemy się przenosić.
I faktycznie, gdy zapalili różdżki na czerwono i stanęli w kręgu, zaczął się unosić dym w koło z podłogi w górę coraz gęstszy aż znikneli.
-Udało się?-zapytała Ginny trzymając, a wręcz ściskając ramię Harrego
-Tak - odparł Ron - zauważ, że w koło jest pełno grobów
-Cudownie, wręcz świetnie -mruknęła Ginny-Kiedy wrócimy zapamiętajcie (zwróciła się w stronę Rona i Harrego) wy znowu tu wrócicie bo ja was prędzej czy potem zabije.
Mężczyźni parskneli śmiechem po czym zaczęli rozglądać się dookoła. Cmentarz, którego pochodzenia nie dało się ustalić, zajmował chyba z kilkanaście milionów hektarów. Brama wejściowa była dość wysoka i pokryta mchem. Gdyby się lepiej przyjrzeć można by dostrzec białą farbę. Snieżnobiały mur, który otaczał to miejsce wydawał się w nienaruszonym stanie. Na jego szczycie znajdowały się złociste ostrza. Całość kompletnie nie komponowała się z wnętrzem cmentarza. Wszystko było pokryte mchem. A nagrobki były bardzo stare, napisy na nich ledwo widoczne gołym okiem a drzewa, które tam rosły tworzyły noc. Jedynie mur z każdej strony był idealnie nie naruszony, tak jakby czas się dla niego zatrzymał.
-Czy tylko mnie zastanawia ten mur?- zapytała Hermiona
-Nie tylko ciebie, wydaje się jakby miał chronić to wszystko - odparł Ron
-Wiecie...czytałam kiedyś taką legende razem z dzieciakami Hermiono...-zaczęła Ginny -no i było coś o takim miejscu, tylko ta brama mogła przepuszczać do środka, a żeby wyjść trzeba było się natrudzić, ponieważ miała nie wypuszczać umarłych.
- O Matko...-wykrzyknęła Hermiona znowu blednąc
-Czy ty mnie w ogóle słuchałaś?- zapytała Ginny odwróconej plecami Hermiony
-Tak, ale spójrz na to - odparła tamta pokazując palcem na dolinę, która znajdowała się poniżej górki, na której byli.
Ich oczom ukazały się 3 "żywe" trupy kopiące cztery doły
-Nas jest cztery...-wyszeptała Ginny
-Proszę Cię nie myśl teraz w ten sposób - odparła Hermiona nadal sztywno
-Dziewczyny co wy.....-zaczął Ron ale urwał
-To już nie żarty, ja  chcę wracać - przerwała Ginny przytulając się w Harrego
-Ja też - wyszeptał chowając twarz w jej włosy
-Spokojnie, nic jeszcze nie znaleźliśmy może to nie o nas chodzi, może.....-mówił Ron ale Hermiona mu przerwała
-To niby dlaczego idą w naszą stronę?!-krzyknęła szybko ściskając Rona
-Nie wiem ale proponuje uciekać w tamtym kierunku-krzyknął Harry wskazując w biegu palcem na rozległą dolinę
Cała czwórka szybko uciekała z miejsca, w którym znajdowały się te 3 umarlaki. Kiedy tak biegli Hermiona myślała o Ginny... Tamta natomiast z każdą chwilą coraz bardziej bladła. Gdy zatrzymali się w dolinie pomiędzy lasem a skałami, Hermiona nie wytrzymała.
-W jaki sposób widziałaś te groby?! Przecież bez wypicia tego-powiedziała wskazując na mały flakonik z napojem-nie da się widzieć rzeczy w tym świecie chyba, że jest się.....
-opętanym- dokończył Ron, słuchać było przerażenie w jego głosie
-O czym wy mówicie?! Niemożliwe, żeby była opętana! Przecież żeby tak się stało musiała by w nią wejść jakaś zjawa!-krzyczał Harry spoglądając na nich wszystkich, na zmianę
Nagle rozległ się głośny, piskliwy śmiech taki jak tłukące szkło. Wszyscy odwrócili się gwałtownie w stronę Ginny. Jej twarz się zmieniła wręcz zniekształciła. Ciało postarzało się, a ona sama zrobiła się niższa. Oczy miała przekrwione, włosy rzadkie i siwe a ręce chude i blade.
-O Boże!- wykrzyknęła Hermiona przytulając mocno Rona
-Nie bój się, będzie dobrze-szeptał jej do ucha
-Nie! Błagam nie!-krzyczał Harry podchodząc do Ginny
-Ucisz się!-usłyszeli syknięcie z jej strony
-Kim jesteś?-zapytał Ron powoli podchodząc
-Twoim koszmarem. Waszym koszmarem.-odparła lekko uśmiechając się-chyba pamiętacie jak pojawiłam się w domu
-To wtedy weszła w nią...-wyszeptała Hermiona-to właśnie wtedy nie znikła lecz weszła w Ginny!
-Zgadłaś-odparła zjawa-jak widać bystra dziewczyna
Tymi słowami zakończyła się rozmowa, a zjawa w ciele Ginny znikła. Został jedynie kawałek materiału, który zaczepił się o gałąź drzewa.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz