Galeria

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 11 ,,Śmierć jeszcze nigdy nie była mi taka bliska"

Rano Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Ręka ją bardzo piekła. Kiedy spojrzała na nią miała ją we krwi z małym szkiełkiem. Dziewczyna pisnęła z przerażenia.
-Co się stało?-zapytał Ron
-Nic takiego.-odparła
-To czego się tak wystraszyłaś i dlaczego chowasz lewą rękę z tyłu?-zapytał podchodząc do niej
Dziewczyna pokazała mu rękę. Chłopak wstrzymał oddech.
-Jak to się stało?-zapytał-Wychodziłaś w nocy gdzieś z pokoju?
-Nie na pewno nie położyłam się spać jeszcze przed tobą.-wyjaśniła a po jej policzkach spływały łzy.
-Nie płacz-wyszeptał do niej i opatrzył jej rękę wodą utlenioną i bandażem.
-Ja nie dam sobie rady wszystko jest coraz bardziej trudne.-powiedziała
-Dasz radę nie jesteś sama.-powiedział i wytarł jej zły
-Śmierć jeszcze nigdy nie była mi bliższa.-powiedziała Hermiona i wtuliła się w Rona
-Nie, nie mów tak.-powiedział
-Chodź powiedzieć twojej mamie-powiedziała Hermiona i wzięła go za rękę
Kiedy schodzili po schodach zamarli. Zobaczyli na nich Ginny śpiącą na schodach i trzymającą malutki sztylecik zrobiony ze szkła ze złamanym czubkiem.
-Nie. To niemożliwe.-wyszeptała Hermiona
-Ale są dowody. Czubek tego sztyleta był twojej ręce.-odprł Ron i poszedł po Moly.
-Jak to możliwe?-zapytała mama Rona kiedy przyszła na schody- Leżała na łóżku o drugiej w nocy a miałam ją na oku cały czas.
-Nie wiem mamo ale Hermiona obudziła się z zakrwawioną ręką i z kawałkiem szkła, który był czubkiem tego sztyletu.
-Nie, nie do wiary -wymamrotała Moly
-Co się dzieje?-zapytał Harry schodząc po schodach
-To-powiedział Ron i wskazał na Ginny a potem na całą zabandażowaną rękę Hermiony
-Nie no. Jak to się stało-powiedział Harry
-Obudzę ją.-powiedziała Hermiona i nachyliła się nad Ginny
-Pobudka, Wstawaj Ginny!-krzyknęła
-Co, co ja tu robię?-zapytała
-Też chcielibyśmy wiedzieć. Albo raczej co zrobiłaś?-zapytał Ron i Harry wskazując na Hermionę
-Och już mam tego dość. Co ja jej zrobiłam, że to akurat mną steruje.-odparła Ginny
-A poza tym zapomniałam się zapytać-zaczęła Hermiona-przecież Lavender i Belatrix zginęły podczas bitwy o Hogwart jak to możliwe, że żyją?
-Bo widzisz kochaniutka z wiedźmami jest tak, że mogą się odrodzić ponownie. Jednak kiedy się je zabije drugi raz giną na stałe.-wyjaśniła Moly
-Rozumiem.-odparła Hermiona
-Ginny co pamiętasz od jakiego momentu tobą sterowała?-zapytał Harry
-Jak wstałam około trzeciej do kuchni i pustka.-odparła Ginny
-Czyli tam wzięłaś sztylet i przyszłaś do Hermiony, a kiedy ją skaleczyłaś szłaś do łóżka jednak upadłaś na schodach i zasnęłaś-powiedział Ron
-Chyba tak-odparła
-Hermiono jeżeli zda żyłby się osobisty atak strzelaj zaklęciem uśmiercającym-powiedziała Moly
-A więc Ron-zwróciła się do syna Moly- Na noc masz zamykać pokój na klucz i inne zabezpieczenia to samo z oknami. A cały pokój otoczymy zaklęciem, któro nie pozwala się teleportować osobom z dworu.-powiedziała Moly
Ron skinął głową.
-No to pora na śniadanie.-powiedziała Moly i zeszła do kuchni

                                                                              ***
-Ja sama nie wiem co o tym myśleć-powiedziała Hermiona
-Bądź spokojna. Musisz tylko mieć się na baczności i starać się nie być sama z Ginny-powiedział Harry
-Harry ma rację. Musisz uważać.-poparł przyjaciela Ron
-A w razie spotkania twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego.-dodał Harry
Hermiona westchnęła
-Hej. Nie przejmuj się.-powiedział Ron i objął ją ramieniem
-Łatwo powiedzieć-mruknęła
-No dobra ja już będę się zmywał.-powiedział Harry i wyszedł
-Boli cię ręka?-zapytał Ron
-Nie. Jedynie piecze.-odparła
-To dobrze.-odparł
-Może pójdziemy do sklepu Georga.-zasugerowała
-Ok tylko pójdę po klucze.-powiedział
Kiedy wrócił miał na twarzy czerwoną kreskę z krwi przechodzącą po szyi.
-Ron!-krzyknęła Hermiona-Co ci się stało i jak?
-Zapomniałem, że mój brat ma różne stworzenia w pokoju.-odparł
-Och. Jesteś niemożliwy.-powiedziała
Chłopak uśmiechnął się.
-Ale po za tym wszystko dobrze?-zapytała
-Tak-powiedział
Złapali się za ręce i przenieśli się do sklepu.
-Ten sklep jest po prostu fantastyczny. Za każdym razem kiedy tu jestem mam ogromny podziw.-powiedziała Hermiona
-Faktycznie. Jest co podziwiać zaczynając od regałów po kasę.-powiedział Ron śmiejąc się
-Dziewczyna chciała go popchnąć na kanapę dla klientów, którzy czekają w kolejce jednak skończyło się na tym, że Ron przyciągnął ją do siebie.
-Berek-klepnęła go w ramię i pobiegła między regałami.
Długo nie minęło za nim Ron złapał ukochaną.
-Och nigdy nie dasz mi fory.-powiedziała zmęczona.
-Zobaczymy.-odparł
Bawili się towarem, który nie dawno przyszedł.
-Chyba powinniśmy wracać-powiedziała i podeszła do Rona
-Rzeczywiście zaraz kolacja.-zauważył
Kiedy byli w sklepie nawet nie zauważyli, że już dawno minęła dwunasta. Przeteleportowali się do kuchni i usiedli przy stole.
-O tu jesteście.-powiedziała Moly i podała im herbatę.
-Bardzo dobra herbata. Jaki to przepis?-zapytała Hermiona
-Herbata z imbirem i przyprawami korzennymi według rosyjskiego przepisu.-odparła Moly i usiadła przy stole.
Hermiona wąchała woń imbiru i innych przypraw.
-Gdzie Ginny?-zapytał Ron
-Chyba w salonie. Ale nie mam pewności.-powiedziała Moly
-A Harry?-zapytała Hermiona
-W pokoju. Wcześniej zjadł kolacje i poszedł na górę.-wyjaśniła Moly
-I jak?-zapytała Moly- Chcecie coś jeszcze jeść?
-Nie dziękuje.-odparła Hermiona -Chyba, że mój mąż zechce jeszcze coś zjeść.
-Nie ja już też dziękuje.-powiedział i poszedł za Hermioną do pokoju.
Kiedy szli po schodach na pierwszym piętrze spotkali Parvati.
-Witajcie. Cieszę się, że już wyzdrowiałeś Ron-powiedziała
-Co ty tu robisz?-zapytali równocześnie
-Chciałam was ostrzec-powiedziała- I nie ma czasu na wyjaśnienia. Zdobyłam ważne informacje dotyczące ciebie Hermiono.
-Jakie?-zapytała tamta
-Lavender, że chce cię zabić to już wiesz. Pomaga jej w tym Belatrix. Jeśli spotkasz je twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego. Wiesz dlaczego?-zapytała
Hermiona skinęła głową.
-To dobrze. Ale przejdę do sedna miej się na baczności przed Ginny ona kiedy jest przez nie sterowana będzie mogła robić wszystko i łamać nawet najsilniejsze zaklęcia. Czasem nawet kiedy będzie sobą będzie słuchała i przekazywała im. Jeśli one zginął Ginny automatycznie będzie sobą. Póki co nie mówcie nic przy niej.
-Dzięki-powiedziała
-Nie ma za co. Życzę ci powodzenia i długiego życia przy jego boku- Wskazała na Rona i znikła.
-Dlaczego wszystko tak się utrudniło?-zapytała
-To znaczy?-zapytał
-No od tamtej pory co Lavender przyszła na wesele. Cały czas mamy pod górkę.-powiedziała
-Nie powinnaś się tak tym przejmować-powiedział Ron
-Dlaczego?-zapytała
-Jesteśmy razem. Dasz sobie radę. Miejmy tylko nadzieję, że jak już umrą to na zawsze.-odparł Ron
-Och jest już dziesiąta w nocy-powiedziała Hermiona i pociągnęła go za rękę
-Zamknijcie drzwi na klucz!-krzyknęła Moly z dołu
Gdy weszli do pokoju zamknęli drzwi tak jak kazała Moly.
-Jesteś pewny, że to cos da? W końcu słyszeliśmy co mówiła Parvati.-powiedziała Hermiona przytulając go.
-Tak. A jeżeli nie to z powolni ją. No a oprócz tego jesteś ze mną w pokoju więc nie masz się czego bać.-powiedział
-Wierzę.-odparła
Hermiona pocałowała go delikatnie w usta i położyła się spać.

                                                                             ***
Hermiona nie mogła spać. Obudziła się o drugiej w nocy. Słyszała czyjeś kroki na schodach. Coraz bliżej i bliżej. Serce podskoczyło jej do gardła.
-Ron, Ron. Ron!-mówiła coraz głośniej
Ron przewrócił się twarzą do Hermiony.
-Co się stało?-zapytał
-Słyszysz?-zapytała
-Kroki na schodach.-powiedział
-Tak-odparła-Myślisz, że to...
-Tak-powiedział-Pójdę sprawdzić.
-Nie! Nigdzie nie idziesz.-powiedziała Hermiona łapiąc go za rękę.
-Ale..-zaczął
-Nie. Nie obchodzi mnie to czy to nawet Belatrix czy Lavender osobiście. -powiedziała stanowczym tonem. -Prześlij Haremu wiadomość żeby przeteleportował się do nas.
Chłopak skinął głową. Wiedział, że nie wygra z jej uporem. Nagle w pokoju pojawił się Hary.
-Co się dzieje?-zapytał
-Słyszeliśmy na schodach kroki i jestem prawie pewien, że, to któraś z nich.-wyjaśnił szybko Ron
Harry przygotował różdżkę, a Ron trzymał swoją w skierowaną w drzwi był gotowy.
-Schowaj się za łóżkiem. Dam ci znak abyś trafiła w nią.-powiedział Ron
I w tym momencie zobaczyli jak do pokoju wchodzi postać z kapturem.
-Eksperia Mus!-krzyknął Harry i wytrącił różdżkę nieznajomej postaci.
-Pokarz twarz chyba, że tchórzysz-powiedział Ron
-Ja skądże. Widzę, że już się lepiej czujesz-odpowiedział głos i postać zrzuciła kaptur.-Poznajesz?
-Belatrix.-powiedział Harry przez zęby.
-Miło cię widzieć. Ale tym razem poluję na tą dziewuchę.-powiedziała-Gdzie ona jest?
Ron skrzyżował dwa palce jako znak dla Hermiony.
-Avade Kedavra-krzyknęła
Belatrix obroniła się przed zaklęciem.
-Czy ty sądzisz, że trafiłabyś. Nie martw się jeżeli ja dzisiaj cię nie zabije lub Lavender to zrobi to Ginny.
-Może znasz Imperius?-zapytała
Hermiona wiedziała o co chodzi ale nie odpowiedziała.
-Nie. A to szkoda. Dzięki temu możemy nią sterować kiedy tylko zechcę.-powiedziała Belatrix -A może pomyślałaś kiedyś o bliskich. Podejdź do mnie.
-Nie-odparła Hermiona
-Jesteś pewna? Pokaże ci prawdę. Twój mąż cię nie kocha, przyjaciółka obgaduje cię kiedy tylko może a przyjaciel ma cię gdzieś przyszedł żeby zrobić dobre wrażenie no a Moly nie znosi cię, stara się być tylko miła.
-To nie prawda.-powiedziała Hermiona przez łzy-Nie wierzę ci.
-Skoro tak zapytaj ich sama.-odparła tamta
-Nie wierz jej-krzyknął Ron i wyszeptał, że tylko Hermiona to usłyszała ,,Kocham cię i wiesz o tym"
-Masz jakieś ostatnie słowo?-zapytała Belatrix
-Właściwie tak.-odparła
Hermiona spojrzała na Harrego i na Rona. Oni od razu zrozumieli co chce im przekazać.
-Avade Kedavra!-krzyknęła Hermiona, Harry i Ron jednocześnie.
-Nieeeeeeeeeee!-krzyknęła Belatrix i rozprysła się w popiół tak drobny, że ledwo go było widać.
-To było genialne- powiedział Harry
-Dzięki za pomoc-powiedziała-W sumie to rano powiemy co się wydarzyło a teraz chodźmy spać.
-Masz racje-powiedział Harry i znikł
Hermiona podbiegła do Rona i mocno go przytuliła.
-Tak się bałam.-powiedziała
-Ale już wszystko dobrze-odparł i objął ją ramieniem
-Już lepiej?-zapytał
-Tak.-oparła
-Kocham cię i wiesz o tym.-powiedział
-Wiem i dlatego nie uwierzyłam w ani jedno jej słowo-powiedziała Hermiona
Ron objął ją w pasie i pocałował w usta. Stali tak kilka minut w bez ruchu.
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy.-usłyszeli głos
Zakochani przerwali pocałunek ale nie wypuścili się z objęć.
-No bracie niezła godzina na takie czułości-powiedział George śmiejąc się.
-Niezła godzina na wchodzenie do czyjegoś pokoju- zrimpostował Ron
-Dobra, dobra już idę. Tak za szłem po drodze.-powiedział- A gdzie Harry?-zapytał
-U ciebie przez to, że Ginny czasem momentami jest opętana przez Lavender, Harry dzieli z tobą pokój, Ginny z mamą, a Hermiona ze mną.-wyjaśnił
George gwizdnął pod nosem.
-Czekaj, czekaj jak to opętana?-zapytał zaskoczony
-Dowiesz się albo teraz od Harrego lub rano przy śniadaniu o wszystkim plus o tym co tu się działo jakieś pięć minut temu.-powiedział Ron
-Ok. To do śniadania.-powiedział i poszedł

                                                                              ***
Ranek nastąpił bardzo szybko od tamtego momentu.
-Pobudka śpiochu!-usłyszeli zza drzwi krzyk Moly
-Już idziemy-powiedziała Hermiona i zrzuciła Rona z łóżka.
Kiedy zeszli na dół Moly krzątała się w  kuchni.
-No więc noc minęła spokojnie?-zapytała
-Nie-odpowiedzieli Ron, Hermiona i Harry równocześnie.
-Jak to?-zapytała Moly siadając przy stole
-Około drugiej w nocy usłyszałam kroki więc obudziłam Rona i wezwaliśmy Harrego. Była to Belatrix opowiadała kilka minut różne głupoty aż w końcu we trójkę wypowiedzieliśmy zaklęcie uśmiercające i rozprysła się w popiół.-wyjaśniła Hermiona
-A tak naprawdę to co tu się działo przez moją nie obecność?-zapytał George
-Gdy ciebie nie było poszliśmy we trójkę na dwór a Ginny została w domu. Potem Harry poszedł do domu a my zostaliśmy. Kiedy weszliśmy wszyscy leżeli na podłodze sparaliżowani a Lavender nachyliła się nad Ginny i wypowiedziała zaklęcie Imperius, dzięki któremu można sterować tą osobą. Potem znikły obie razem z Belatrix.  A Ron starcił na bardzo długi czas przytomność. Kiedy już się rozbudził Ginny razem z Harrym poszła do kuchni. Kiedy oboje do niej dołączyliśmy Ron zażartował a ona rzuciła się na niego bez powodu, mnie uderzyła. Miałam przypuszczenia, że to Lavender ale żeby być pewna pocałowałam Rona i wtedy zaczęła się tak wściekać, że mało nie wydłubała oczu Harremu. Potem gdzieś o piątej rano Ginny stała nade mną z różdżką i nożem. Gdyby nie to, że Ron wstał wcześnie to nie wiem co by było.-wyjaśniła Hermiona -No i ta dzisiejsza noc.
Została nam tylko Lavender.
-Rozumiem ale czy zaklęcie uśmiercające nie jest nielegalne i zakazane?-zapytał George.
-Tak jest. Ale gdy wiedźma umarła i się wskrzesza to wtedy możesz go użyć.-wyjaśniła Moly.
-Ciekawe-powiedział George i wszyscy pogrążyli się w dużej zadumie.

Tego nauczyli nas bohaterowie ,,Harrego Pottera"


czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 10 ,,Pierwszy dzień w nowej odsłonie"

Nad ranem kiedy wszyscy jeszcze spali chłopak dalej siedział przy jej łóżku.
-Ron? -zapytała słabym głosem
-Tak-zapytał uradowany
-Dlaczego ja nic i pamiętam po tym jak Lavender wycelowała we mnie różdżkę?-zapytała
-Ponieważ straciłaś przytomność ale na szczęście Parvati cię uleczyła, gdyby nie ona nie wiem co by było.-powiedział
-Och.-wyjąkała
-Bałem się..myślałem, że...-powiedział drżącym głosem
-Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do ukochanego.
-Ale już wszystko jest dobrze -odparła i pocałowała go.
-Chodźmy na dół. Pewnie się zamartwiają-powiedziała i pobiegła schodami a Ron za nią.
Kiedy młodzi zeszli na dół pani Moly wyszła z kuchni.
-Och Hermiono. Już wszystko dobrze?-zapytała-Jak ja bym dorwała tą dziewuchę to..
-Tak wszystko w porządku. Nie musi się pani o mnie martwić tylko o mojego męża.-odparła chichocząc.-Ma jakąś ciężko chorobę po wczorajszym wieczorze.
-Ej!-odparł Ron
-Widzę, że humor wrócił.-odparła Moly-A więc synowo czy masz ochotę na herbatę?-zapytała Moly śmiejąc się.
-Na razie dziękuje.-odparła i poszła na dwór razem z Ronem.
-Nie mogę w to uwierzyć, że jesteśmy razem. To jak taki sen, z którego nie chcę się obudzić już nigdy.-powiedział patrząc na horyzont.
-Ja tak samo ale to rzeczywistość-powiedział i zakręcił nią w powietrzu
Kiedy tak przyglądali się temu pięknemu widokowi  Hermiona nagle sobie coś przypomniała.
-Ron?-zapytała
-Tak?-odparł
-A tak naprawdę co cię skłoniło do oświadczyn?-zapytała
-No wiesz. Cała ty. Długo się znamy i oboje coś do siebie czuliśmy no i Harry też mi trochę pomógł zdać się na odwagę.-odparł
-Och Ron.-powiedziała i rzuciła mu się ponownie w ramiona.
-Uwierzyłabyś tego dnia co kazałaś mnie i Haremu włożyć szaty, że będziesz moją żoną?-zapytał chichocząc
-Nie, tarzałabym się ze śmiechu.-odparła
-Może się przejdziemy?-zaproponował
-Jak mnie złapiesz!-mówiąc to biegła przez łąkę.
Chłopak pobiegł za nią. Po długiej gonitwie złapał ukochaną. Dziewczyna jednak kiedy stanęli na górce pociągnęła chłopaka i oboje sturlali się.
-Jesteś niemożliwa.-powiedział kiedy przestał się turlać
-Wiem-odparła i pocałowała go w policzek
-Nie kręci ci się w głowie?-zapytał kiedy wstała
-Nie-odparła i poszła do domu. Miała kwiatki i słomę we włosach.
-Od kiedy jesteś taka mało poważna i bardziej nastawiona na żarty i wygłupy?-zapytał Ron opierając się o drzwi
-Od kiedy zostałam twoją dziewczyną, a teraz żoną-odparła z uśmiechem
-Mój Boże!-krzyknęła Moly widząc Hermionę-Co się stało? Masz we włosach rośliny polne
-Nic takiego, sturlaliśmy się z górki-wyjaśniła Hermiona śmiejąc się
-Ja już sama nie wiem jaki mój syn ma na ciebie wpływ-odparła patrząc w niebo
-Niech się pani nie martwi. Na pewno bardzo dobry.-odparła Hermiona posyłając mężowi spokojny uśmiech
-A zresztą mamo -wtrącił się Ron- skoro jesteśmy już małżeństwem to odpowiadamy wspólnie za swoje czyny. Więc nie zganiaj na mnie wszystkiego-powiedział sugestywnie 
-Nie wmówisz mi, że to był pomysł Hermiony.-odparła Moly
-Właściwie to mój-powiedziała Hermiona
-Mój Boże, jak wy się zmieniliście i to tylko przez jeden dzień.-powiedziała Moly wzdychając
-Zmiany są dobre-powiedział George, który słuchał ich rozmowy z salonu
-Widzisz mamo, George też się zmienił. Stał się na tę chwilę mądry-odparł Ron
Hermiona skarciła Rona wzrokiem za tą uwagę. Chłopak posłał jej niewinne spojrzenie, na co ona przewróciła oczami.
-No dobrze. Koniec już tej rozmowy.-powiedziała Moly i poszła do kuchni
-Nie musiałeś komentować Georga.-odparła Hermiona
-No wybacz ale musiałem to było bardzo kuszące -odparł i pocałował ją delikatnie i namiętnie w usta.
-To nie mnie przepraszaj tylko brata-odparła i popchnęła go do salonu.
-George-powiedział Ron
-Tak?-zapytał tamten
-Chciałbym cię przeprosić za to co przed chwilą powiedziałem-odparł
-Nie ma sprawy, pamiętam od małego wszyscy sobie dogryzaliśmy. Ale dzięki.-powiedział i wrócił do czytania gazety.
Kiedy Ron wyszedł z salonu podszedł do żony.
-I jak zadowolona?-zapytał
-Tak.-odparła i pocałowała go w nagrodę.
Kiedy się odłączyli uśmiechnęli się do siebie.
-Gdybym dostawał za każde przeproszenia taką nagrodę to mogę się kłócić ze wszystkimi cały czas.-powiedział
-Dobrze zaraz zawołam twoją mamę że by dawała ci buziaka za każde przeprosiny.-powiedziała Hermiona
-O nie.-odparł Ron
-To znaczy, że nie chcesz nagród?-zapytała chichocząc
-Od matki nie. W życiu.-odparł
-Oj Ron czasami wydaje mi się, że kompletnie cię nie rozumiem.-powiedziała patrząc w jego morskie oczy
-Tak ci się wydaje-odparł-Ale rozumiesz mnie bez słów.
-Gdzie jest Ginny?-zapytała nagle
-Nawet jak jesteśmy małżeństwem to ty pytasz się o moją siostrę.-powiedział
-Nie będę się zajmować tylko tobą-powiedziała do niego
-Ale ona jest pełnoletnia.-zajęczał Ron
-A ty nie?-zapytała Hermiona
-Mi potrzeba więcej uwagi-odparł
-Biedactwo.-powiedziała Hermiona z udawaną troską i poszła na górę.
-Hermiona!-usłyszała krzyk Ginny zza jej pleców
-Ginny!-odpowiedziała jej brązowowłosa
-Tak się bałam. Ale widzę, że normalnie już chodzisz.-odparła
-Tak. Wszystko dobrze. Szukałam cię.-powiedziała
-Och wybacz przyszłabym wcześniej ale mój brat mnie zatrzymał-wyjaśniła
-Ron?-zapytała z niedowierzeniem
-Tak.-odparła Ginny
-Co chciał?-zapytała Hermiona zmęczonym głosem
-Mówił żebym za bardzo nie wchodziła między ciebie a jego.-wyjaśniła Ginny oczekując reakcji Hermiony.
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Ja go nie poznaje. Jesteście razem i to już na poważnie a nie jako chłopak i dziewczyna i on myśli, że ja odbiorę mu żonę. Kompletnie mu odbija.-powiedziała Ginny
-Hermiono co cię tak rozbawiło?-zapytała Ginny
-To, że zanim tu przyszłam to żalił mi się, że mimo to, że jesteśmy małżeństwem to szukam ciebie i nie poświęcam mu wiele uwagi.-wyjaśniła Hermiona powstrzymując śmiech.
-Ja chyba za to jak spotkam go to powiem , że wchodzi między mnie, a Harrego..-odparła Ginny
Hermiona skinęła głową.
-Jakoś mi tak dziwnie jak mówią do mnie, że jestem jego żoną a on mężem.-powiedziała
-To normalne. W końcu to dopiero twój pierwszy dzień w innej odsłonie. Teraz powinnaś widzieć świat z nowej perspektywy.-odparła Ginny
-Masz rację muszę się przyzwyczaić. Po prostu powoli będę się z tym oswajać, to oczywiste.-powiedziała Hermiona
-Tak trzymaj-pocieszała ją Ginny-A teraz idź bo twój mąż pomyśli, że go olewasz.
Hermiona zachichotała. Dziewczyny przytuliły się i poszły w swoje kierunki.
Kiedy Hermiona zeszła na dół
-O już jesteś.-powiedział Ron podchodząc do niej
-Tak. Niecierpliwiłeś się?-zapytała
-Nie. Czemu pytasz?-zapytał
-Bo twoja siostra powiedziała, że ją zatrzymałeś-wyjaśniła
W tej samej chwili do domu wszedł Harry.
-Hermiono!-krzyknął i podbiegł do niej
Dziewczyna uściskała przyjaciela.
-Już lepiej?-zapytał
-Tak.-odparła
-Nie mam pojęcia jak to się stało razem z Ginny braliśmy od wszystkich zaproszenia potwierdzające tożsamość.
-To przecież nic wła..-zaczęła jednka Ron jej przerwał
-Właściwie to Lavender powinna skończyć w lochu-odparł
-W sumie to dobry pomysł-powiedział Harry
-Wreszcie mówisz z sensem-odparł Ron
-Od kiedy ty się zrobiłeś taki stanowczy?-zapytał Harry patrząc na swojego przyjaciela
-Jego mama też mi powiedziała, że się zmieniłam.-wtrąciła się Hermiona
Kiedy przyjaciele wyszli na łąke, na której odbywało się wesele, zobaczyli kawałek pergaminu.
Hermiona podniosła go i przeczytała w myślach

Sobota-kartka z pamiętnika

Kiedy pójdę na wesele postaram się aby Hermiona zginęła, w końcu nie będzie tam żadnych uzdrowicieli. I wreszcie się zemszczę, a jeżeli się nie uda będę próbować do końca.

Kiedy skończyła czytać kartka wypadła jej z ręki. Hermionie zakręciło się w głowie.
-Hermiono wszystko dobrze?-zapytał Harry
-Nie sam zobacz.-odparła i wskazała mu na kartkę.
Harry wziął ją i przeczytał na głos.
-Nie za ciekawie-przyznał po chwili
-Czy ona na prawdę nie na widzi mnie to tego stopnia?-zapytała Hermiona patrząc im w oczy
Ron objął ją ramieniem.
-Nie, wątpię ale od dzisiaj miej się na baczności.-odparł Harry
-To moja wina.-powiedział Ron
-Niby dla czego?-zapytał Harry
-Gdybym się z nią w tedy nie zadawał nie doszło by do tego.-wyjaśnił
-Nie obwiniaj się. To nie twoja winna.-powiedziała Hermiona
-A czyja?-zapytał -To prze ze mnie grozi ci śmierć-odparł
-Nie mów tak.-pocieszał go Harry
-Ale tak jest. Jednego jestem pewien, że nie pozwolę cię jej skrzywdzić-powiedział
-Dziękuje kochany. Ale tak naprawdę to chciałabym się z nią spotkać.-odparła
-Co?!-krzyknęli Ron i Harry równocześnie.
-Ona chce cię zabić a ty chcesz się z nią widzieć? Czy ty słyszysz co mówisz?-zapytał Harry
-Tak. Wiem, że to chore ale chcę coś wyjaśnić dlaczego tak się zachowuje i co jej da moja śmierć, a po drugie nie dam jej satysfakcji, że się boje.-powiedziała Hermiona
-Może nie wyraziłem się jasno-powiedział Ron- Nie dam jej ciebie skrzywdzić!
-Pójdziesz ze mną jako ochrona. Ona jest taka, że zrobi wszystko żebyś do niej wrócił. A Harry będzie pod niewidką razem z Ginny.-powiedziała Hermiona
Ron westchnął.
-Uwierz mi i zaufaj.-odparła przykładając dłoń do jego policzka-Mimo, że jestem twoją żoną ona będzie chciała nas rozdzielić.
-To ma sens-powiedział Harry po większym namyśle.
-Czy ty też oszalałeś?-zapytał Ron patrząc się na swojego przyjaciela.
-Nie-odparł tamten-A więc ustalone, po kolacji wezmę numer od Parvati do Lavender i zaczynamy jutro z rana.
Harry kiedy kończył mówić poszedł do domu.
-Rozumiem mówiąc ,,czy ty też oszalałeś" miałeś na myśli jeszcze mnie-odparła Hermiona lekko urażonym tonem
-Kochanie zrozum, że się martwię.-próbował się usprawiedliwić Ron
-Rozumiem ale czy nie martwiłeś się podczas szukania horsruksów ?-zapytała
-Tak ale teraz to co innego-odparł
-Ja tak nie uważam.-powiedziała-Wszystko jest podobnie jedyne ułatwienie to, że wiemy gdzie jest.
-Owszem ale tu ryzykujesz życie z własnej głupoty.-odparł -Jeśli ci się coś stanie i wyjdziesz z tego cało to nie mów, że nie mówiłem.
-Och Ron jesteś taki uparty-powiedziała
-Ty również-powiedział z uśmiechem
Hermiona pocałowała go delikatnie w usta.
-Lepiej?-zapytała
-Trochę.-odparł i wziął ją na ręce
Gdy weszli do domu ujrzeli coś czego się nie spodziewali. Lavender stała na środku salonu pochylając się nad Ginny, która była sparaliżowana jak wszyscy.
-Powtarzam. Gdzie jest Mon-Ron i ta szlama-zapytała Lavender. N apodłodze leżał również Harry kiedy zobaczył ich wskazał wzrokiem górę. To oznaczało chyba, że muszą się teleportować.
-Kiedy ona nauczyła się tak czarować-mruknął Ron
-Nie wiem, ale jednego jestem pewna musimy się śpieszyć.-odparła i wzięła Rona z ręke.
Oboje przenieśli się na strych.
-Nie możemy ich tak zostawić-powiedziała i kierowała się w stronę schodów
-Ty powinnaś się najbardziej bać-odparł
-Doceniam bardzo, że się martwisz ale muszę to zakończyć.-powiedziała
-Nie pozwolę ci pójść samej-odparł i poszedł przed nią
Dziewczyna chciała się wycofać ale była ostatnią nadzieją, która może to zakończyć. Kiedy zeszli na dół nastała cisza. Hermiona nie wiedziała już sama czego chce.
-Hej!-krzyknęła i wyszła na środek pokoju a za nią Ron
-Hrermiono nie-wyszeptał Harry-Ona ma moją różdżkę. Będzie za silna. Zresztą nie jest sama.
-O kogo my tu mamy-powiedział Lavender drwiąco
-Twoją współlokatorkę-odparła Hermiona przez zęby
-Mówisz jakbym nie widziała. Odebrałaś mi chłopaka i jeszcze żeby mieć pewność, że ci go nie odbije ożeniłaś się z nim. Myślisz, że ci wybaczę?-powiedziała
-Źle wszystko zrozumiałaś.-powiedziała spokojnie Hermiona
-Właściwie co tu rozumieć miałam ustalony plan i go zakończę-odparła tamta wzięła swoją różdżkę i nagle kiedy już miała powiedzieć zaklęcie Ron wykrzyknął-Eksperia Mus!-
I różdżka Lavender poleciała dalej. Hermiona wysłała mu uśmiech pełen wdzięczności.
-Jak śmiałeś.-powiedziała-Ty mój chłopak stawać po jej stronie.
-Nie jestem twój i nie byłem.-odparł stając obok Hermiony
-Miałeś przed chwilą szansę i ją zmarnowałeś w takim razie na cieszcie się do śmierci.-odparła
-Nie masz różdżki-zauważyła Hermiona
-Potrafię czarować bez-powiedziała tamta
-Dlaczego to robisz? Przecież jest tyle rzeczy na świecie a ty marnujesz czas na pogróżki-odparła Hermiona
-Znasz doskonale odpowiedź-krzyknęła Lavender-A skoro nie chcesz ginąć z moich rąk to zawołam ciotkę. Już się poznałyście.
Zza ściany wyszła Belatrix.
-Witaj kochana- odezwała się do Hermiony-Widzę, że blizna na ręce została
-Zamknij się-powiedział Ron
-Jaki dzielny młody człowiek-powiedział i zanim chłopak zdążył wypowiedzieć zaklęcie upadł na ziemię.
-Nie!-krzyknęła Hermiona- Co mu zrobiłaś?!
-Trochę sobie pośpi-powiedział śmiejąc się
-Jesteś potworem-powiedziała Hermiona
-Wreszcie widzę, że coś zaczynasz rozumieć-odparła tamta- A teraz Lavender się tobą zajmie. I znikła.
Dziweczyna strzelała kulami ognia i innymi czarami w Hermionę. Hermiona wszystkie odbijała jednka powoli traciła siły. Nagle udało jej się dostrzec różdżkę Harrego powoli podążała do niej dalej walcząc z Lavender. kiedy dostała się do niej wystrzeliła w Lavender monym zaklęciem, któro miało ją powstrzymać. Lavender kiedy dostała czarami znikła ale nie wyglądało, że przez zaklęcie. Wszyscy od razu się podnieśli. Nagle Hermiona zauważyła, że nie ma rodziców Rona
-A gdzie Moly?-zapytała
-Wyjechali po obiedzie na jakąś wycieczkę-wyjaśniła Ginny - Mają wrócić jutro na kolacje.
Hermiona nagle przypomniała sobie o Ronie i podbiegła do niego. Harry w tym samym czasie dzwonił do Parvati aby przyjechała jak najszybciej.
-Oddycha ale chyba starcił przytomność.-powiedziała Hermiona szlochając
Parvati nagle pojawiła się w salonie i uklęknęła przed Ronem
-Dostał tym samym czarem co ty wczoraj Hermiono.-wyjaśniła
-Jakie to zaklęcie?-zapytała Hermiona
-Tak naprawdę to nie znam ale czuję aurę od niego i musi to być bardzo mocne i poważne zaklęcie.-odparła Parvati-No dobrze gotowe. Rano powinien być już zdrowy i się obudzić jeśli nie, znaczyć będzie, że jego stan jest gorszy wtedy możecie powiedzieć te słowa: Axcelus petro i podać mu rumianek lub najzwyczajniej próbować go obudzić. Miło mi cię widzieć całą i zdrową Hermiono. Do zobaczenia i znikła.
-Boję się. A jeżeli...-jednak słowa ugrzęzły jej w gardle
-Będzie wszystko dobrze-pocieszała ją Ginny
-Mam nadzieję-odparła Hermiona płacząc w ramię przyjaciółki, a tak naprawdę to od wczoraj szwagierki.
Harry wziął Rona na ramię i położył na kanapie.
-Hermiono może ja z nim posiedzę przez noc a ty pójdziesz spać.-zaproponował Harry
-Nie, dzięki ale nie. Jestem mu to winna on siedział przy mnie. Teraz moja kolej-odparła ze łzami w oczach
-Nie martw się Ron jest dzielny poradzi sobie.-pocieszał ją Harry i  udał się do swojego pokoju. Ginny została razem z Hermioną żeby nie zadręczała się.
-Nie zostawiaj mnie-wyszeptała Hermiona spoglądając na Rona

                                                                              ***
Noc minęła bardzo szybko. Hermiona obudziła się o dziesiątej.
-Musiałam długo siedzieć skoro dopiero wstałam-powiedziała do siebie
Nagle odwróciła się do Rona. Leżał dalej.
-Czy on nie powinien się już obudzić?-zapytała Hermiona Ginny
-Chyba tak-odparła tamta ze łzami w oczach
-O nie. Proszę obudź się.-powiedziała Hermiona nachylając się nad ukochanym
-Hej dzieczyny.-powiedział Harry -I jak wstał?-zapytał jednka od razu pożałował tego pytania widząc Hermionę i Ginny
-Nie-odpowiedziała Ginny drżącym tonem
-Poczekajcie mamy jeszcze dwa plany ,,B"-powiedział
-O czym ty...-powiedział Hermiona jednak przerwał jej Harry
-Parvati powiedziała, że możemy wypowiedzieć słowa: Axcelus petro  i zaparzyć mu rumianek aby go wąchał jak oddycha lub próbować go obudzić.
-A więc spróbujmy go najpierw obudzić-powiedziała Ginny i podeszła to leżącego brata
-Ron? Ron? Słyszysz mnie?! Obudź się!-krzyczała Ginny jednak na darmo potem Harry i Hermiona  bez skutku
-A może on..-Hermiona nie powiedział całej myśli bo słowa nie przeszły jej przez gardło
-Nie mów tak. Jest jeszcze ostatnia szansa.-powiedział Harry
Ginny poszła zaparzyć rumianek a Harry zaczął ćwiczyć wymowę słów kiedy mu się udało Ginny przyniosła rumianek i tzrymała go pod nosem brata.
Harry nachylił się nad Ronem i wypowiedział słowa Axcelus petro jednak to nic nie dało.
Hermiona zaczęła szlochać a Ginny robiła się coraz bledsza.
Harry spróbował jeszcze raz i jeszcze, aż się poddał.
-Może ty spróbuj Hermiono- powiedział podając jej nawar z rumianku.
Dziewczyna skinęła głową.
-Axcelus petro -powiedziała trzymając swoją dłoń na jego.
Nagle poczuła jakby drgnął. Choć może ona już drżała. Ginny i Harry też to zauważyli.
-Czy on ruszył ręką?-zapytała Ginny
-Tak-powiedziała Hermiona przez łzy
Ron powoli otwierał oczy. Kiedy już się rozbudził usiadł. Hermiona i Ginny rzuciły mu się na szyję.
Kiedy odeszły Harry uściskał mu mocno dłoń.
-Co się stało?-zapytał
-Straciłeś przytomność. Po kilku próbach baliśmy się, że może...-zaczął Harry jednak nie dokończył
-Czuję się jak by mnie walec przejechał.-powiedział z uśmiechem
-Żarty wróciły-powiedziała Ginny- Czyli jest sobą.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy przestali Harry razem z Ginny wyszli z salonu.
-Myślałam, że to już koniec-powiedziała Hermiona cała drżąc
-Ale jak widać powróciłem z martwych-powiedział z uśmiechem
Dziewczyna uderzyła go gazetą w głowę.
-Jak ty możesz sobie tak żartować.-powiedziała
-No dobrze przepraszam. Chciałem rozładować atmosferę.-odparł obejmując ją i przytulając
-Jesteś głupi-odparła
-I za to mnie kochasz. Więc potraktuje to jako komplement.-odparł
Dziewczyna przewróciła oczami. Ujęła jego twarz w dłoniach i delikatnie oraz namiętnie pocałowała go.
-Za co to?-zapytał
-Za to, że jesteś-odparła
-Hmm...Coś się zmieniło od czasu ślubu.-powiedział
-Co?-zapytała
-Przebywamy ze sobą już całe dwa dni i ani jednej kłótni.-powiedział
-No wiesz. Ostatnio taki mężczyzna powiedział takie mądre słowa ,,Ludzie się zmieniają"-odparła
Ron uśmiechnął się. Kiedy próbował wstać Hermiona podała mu rękę.
-Dziękuje-powiedział i poszedł obejmując Hermionę do kuchni gdzie Ginny i Harry jedli śniadanie.
-To już nawet brata nie zawołasz na śniadanie.-powiedział Ron udawając oburzenie
-Właściwie to już taka godzina, że raczej kolacje-wtrącił się Harry
-Brat ma żonę więc sobie poradzi.-odparła Ginny jedząc dalej
-Złośnica-mruknął pod nosem
-Co?!-krzyknęła Ginny-Ja jestem złośnica jak śmiesz!
-Spokojnie Ginny on tak tylko..-mówił Harry
-Nie wtrącaj się Harry-powiedziała-Ty chyba nie wiesz ile strachu nam wszystkim napędziłeś. Wolę nawet nie mówić mamie co się działo.-zwróciła się do Rona
-Ale o co ci tak właściwie chodzi?-zapytał Ron lekko zdezorientowany.
-O wszystko. Od zawsze jesteś dla mnie wredny- powiedziała Ginny wyjmując różdżkę
- Po co ci ona.-zapytał Ron
-Po nic i w tym momencie chciała powiedzieć zaklęcie ale Harry
 krzyknął: Eksperia Mus!
Ron cofnął się od siostry. Nie wyglądała na nią a przynajmniej się tak nie zachowywała.
-Chciałaś rzucić we mnie zaklęciem?-zapytał z niedowierzeniem
-Tak a co nie wolno. Starszy brat zabroni mi?
-Uspokój się Ginny-powiedziała Hermiona i stanęła między nimi.
-Bo co? Dlaczego go nagle bronisz.-powiedziała Ginny
-Hermiona chwilę się zastanowiła i przypomniała sobie, że kiedy Lavender się nad nią nachyliła musiała rzucić na nią jakieś zaklęcie przez, któro mogła nią sterować.
-Bo to mój mąż.-powiedziała Hermiona
-Nie rozśmieszaj się gdybyś chciała nie byłabyś z nim.-odparła Ginny i uderzyła Hermionę
-Wszystko dobrze?-zapytał Ron Hermionę i objął ją
-Ginny!-krzyknął Ron- Ty nie jesteś sobą
-Harry przytrzymaj Ginny zaraz sprawdzimy czy to ona.-powiedziała Hermiona
-Jesteś pewna?-zapytał
-Tak.-odparła
Po chwili Hermiona z plotła ręce na szyi Rona i pocałowała go namiętnie usta. Ron objął ją w pasie. Trwali w pocałunku kilka minut. Kiedy się rozłączyli usłyszeli wrzask: - Puść mnie! Nie widzisz, że się całują!
-To nie jest Ginny-powiedział Harry
-Niby dla czego?-zapytała pseudo-Ginny
-Bo w życiu nie naskoczyłabyś bez powodu na swojego brata wiedząc, że o mało go nie straciłaś, nie wkurzałabyś się jak jakaś nienormalna Lavender kiedy się całują i nie uderzyłabyś przyjaciółki, która jest w rodzinie.-odparł
-Macie rację  to nie ona. To  Lavender sterują nią. Wiem to bo pamiętam jak weszliśmy do domu z Ronem, to jedna z nich nachyliły się nad nią i coś mówiły.-powiedziała Hermiona i w tym samym momencie Ginny upadła na podłogę. Kiedy wstała wszyscy patrzyli się na nią.
-Co, co się stało, że się tak patrzycie?-zapytała
-Właściwie to Lavender sterowała tobą. Chciałaś zabić Rona czarami, uderzyłaś Hermionę i dostałaś furii jak zobaczyłaś, że się całują i takie tam podobne.-wyjaśnił Harry
-Co?!-krzyknęła Ginny
-Naprawdę nic nie pamiętasz?-zapytała Hermiona
-Nie. Pamiętam tylko jak ucieszyłam się, że Ron otworzył oczy i jak poszłam z Harrym do kuchni a potem mam pustkę.-wyjaśniła
-Czyli jak wyszłaś zaczęły tobą sterować.-powiedział Ron
-Przepraszam was-powiedziała płacząc
-Nic się nie stało-odparła Hermiona-Przecież to nie byłaś ty.
-Tak ale ta rana jaką masz na policzku została zrobiona moimi rękami-odparła
-To nic-pocieszała przyjaciółkę Hermiona
-Pójdę na strych-powiedziała i poszła
-Może pójdę z nią. -powiedział Harry i pobiegł za Ginny
-Skąd wiedziałaś, że jak mnie pocałujesz to będzie się wściekać?-zapytał Ron Hermionę
-Bo kiedy zapytała się dlaczego cię bronię taka myśl mi przeszła, że może jest pod czarem oraz potem powiedziała te same słowa co wtedy gdy byłeś nieprzytomny w szpitalu-wyjaśniła
-Jakie to słowa?-zapytał
-,,Nie rozśmieszaj mnie"-odparła Hermiona
-Acha rozumiem. Ale i tak nie pojmuje jednej rzeczy.-powiedział
-Jakiej?-zapytała
-Dlaczego ona nas śledziła.-odparł
-Tego i ja nie wiem ale sądze , że teraz może przejąć kontrolę nad każdym musimy mieć się na baczności. A jeżeli tak się stanie robić to co zdemaskuje kontrolującego oraz próbować jak najszybciej aby taka osoba wróciła do siebie.-powiedziała Hermiona
-Czyli jeżeli Ginny lub inną dziewczynę przejmie Lavender bo będą już przypuszczenia, że to ona  to musimy się pocałować?-zapytał
-Mniej więcej. Jednak jeżeli mnie przejmie zabierz moją różdżkę dla siebie. I staraj się uważać bo będzie próbowała również mnie zabić sama mną.-odparła
-Rozumiem. Ale do tego nie dojdzie.-powiedział
-Czemu tak mówisz?-zapytała
-Bo będę starał się jak najlepiej cię chronić.-powiedział i pocałował ją delikatnie w usta
-Zaraz mają przyjechać twoi rodzice, więc może ogarnijmy dom-powiedziała i posprzątali w salonie.
-Salon wygląda świetnie! Dobra robota.-powiedział Harry z chodząc z góry.
-Dzięki-odparli równocześnie i w tym momencie usłyszeli otwieranie drzwi.
-Dzień dobry-powiedziała Hermiona stając w drzwiach i pomagając Moly z siatkami i bagażami.
-Dzień dobry-odparła Moly.
Kiedy już zdjęła kurtkę spojrzała na Hermionę.
-O Boże!-krzyknęła-Co się stało ci w policzek?-zapytała
-Długa historia-odparł Ron obejmując żonę.
-To akurat opowiecie mi ją przy kolacji.-powiedziała i poszła do kuchni.
Kiedy już wszyscy siedli do stołu i wytłumaczyli Moly wszystko od A do Z, mama Rona była w szoku.
-Bardzo, bardzo, bardzo dużo informacji jak a jeden wieczór-odparła po chwili namysłu.
-Czyli ona tu wróciła razem z ta czarownicą.-powiedziała
-Hermiona skinęła głową.
-Jak to złamane serce potrafi doprowadzić do ciemnej strony.-powiedziała Moly
Wszyscy dalszą część kolacji przemilczeli.
-No dobrze mieliście ciężki dzień. Zwłaszcza ty Hermiono więc proponuje pójść spać-odparła Moly
Wszyscy poszli do swoich pokoi. Hermiona jednak nie miała ochoty spać. Poszła więc do Rona.
-Śpisz kochany mężu?-zapytała
-Nie.-odparł chichocząc-Jakoś tak dziwnie mi to zabrzmiało.
-Wiem ja mam tak samo no ale nic za kilka lat nie będziemy zwracać na to uwagi.-powiedziała Hermiona gładząc jego włosy
-Jak dożyje-powiedział z uśmiechem
Hermiona wzięła stary podręcznik do eliksirów i uderzyła go w ramię.
- Auć -jęknął
-To za to co powiedziałeś.-odparła wyprzedzając jego pytanie.
-No co ?! Stwierdziłem fakty-bronił się
-To lepiej nic nie mów.-powiedziała
-A mogę pokazać?-zapytał
Skinęła lekko głową.
Chłopak pocałował ją w zraniony policzek.
-Dlaczego ona mnie tak nie na widzi?-zapytała
Ron zaczął gestykulować. Dziewczyna za śmiała się.
-Możesz mówić. Tamto to był żart-odparła
-Bo jesteś dla niej za mądra-powiedział i zaczął się wygłupiać
-Nie mogę uwierzyć.-powiedziała
-W co?-zapytał
-Że jestem żoną takiego palanta.-powiedziała
Ron przyciągnął ją do siebie.
-Kogo?-zapytał
-Palanta-powtórzyła chichocząc
Chłopak pocałował namiętnie dziewczynę.
- Jest już późno.-powiedziała- Muszę iść i wyszła z pokoju znikając w ciemnościach.

                                                                          ***
Ciekawe kto będzie teraz opętany- myślał Ron choć wolał aby nikt
Zegarek wskazywał piątą rano. Harry spał obok na swoim łóżku. Nagle usłyszał pisk Hermiony z pokoju jej i Ginny. Szybko wybiegł z pokoju trzymając różdżkę w ręce. Po nim od razu wybiegł Harry. Oboje wparowali do pokoju.
Harry krzyknął: Eksperia Mus! w stronę Ginny, która trzymała różdżkę i nóż skierowany w Hermionę. Hermiona kiedy zobaczyła chłopaków od razu przeczołgała się po podłodze w ich stronę. Gdy wstała Ron stanął przed nią, osłaniając ją.
-Uważaj-szepnął jej do ucha
-Co się tutaj dzieje?-zapytała Moly, która weszła do pokoju.
-Ginny znowu została opętana.-wytłumaczył Ron
Stała nade mną z różdżką i nożem gdyby nie chłopaki nie wiem co by było.-powiedziała Hermiona. Łzy płynęły jej po policzkach.
Moly była w szoku jednak zachowała zimną krew.
-Wynocha z ciała mojej córki ty potworze-powiedziała do pseudo-Ginny
-A co mi zrobisz?-zapytała pseudo-Ginny
-Nie chcesz wiedzieć. Wynocha!-krzyknęła Moly
Ciało Ginny upadło na łóżko.
-Co się stało?-zapytała gdy zobaczyła wszystkich domowników w jej pokoju i Hermionę stojącą za Ronem
-Znowu to samo.-odparła Moly
-Tylko teraz stałaś nade mną nie tylko z różdżką ale i nożem.-powiedziała Hermiona.
-O nie.-jęknęła Ginny - Ja, ja przepraszam. Ja naprawdę nie chciałam. Nie umiem nad tym panować.
-Ja, wybacz Ginny ale ja nie mogę ryzykować i się boję z tobą być w jednym pokoju.-odparła Hermiona
-Hermiono-wtrąciła się Moly- Zrobimy tak, ja będę tutaj spać z Ginny w pokoju, Harry pójdzie do Georga i zajmie łóżko Freda , a ty pójdziesz do Rona.
Dziewczyna skinęła głową.
-Ale może nie będziemy musieli tak robić. Po prostu pójdziemy z Ronem do tego mieszkania, które mam po rodzicach.
-Wybacz kochana ale sądzę, że tam będzie najniebezpieczniej tutaj jesteś bezpieczna zwłaszcza przed osobistym atakiem.
-Rozumiem-odparła Hermiona
-A właściwie to ostatnio nie widziałem Georga.-powiedział Harry
-Wyjechał razem z Arturem na kilka dni-wyjaśniła Moly
-A teraz. Rozejdźmy się.-powiedziała i wyszła
-Ja nie wiem kiedy się to stało ani jak-powiedziała Ginny szlochając
-Ginny ja nie mam do ciebie żalu ani się nie obraziłam tylko ja się boję.-powiedziała Hermiona i objęła przyjaciółkę
Ginny uśmiechnęła się delikatnie. Hermiona wstała i podeszła do chłopaków.
-Dziękuje wam. Nie wiem co by było gdyby nie wy.-odparła
-To Ron usłyszał twój wrzask i wybiegł z pokoju, a ja nie wiedziałem gdzie idzie więc poszedłem za nim.-wyjaśnił Harry
-Dziękuje-wyszeptała Ronowi do ucha i ucałowała go w policzek
Dzień minął im bardzo szybko bez innych wydarzeń. Ginny cały czas była sobą.
-Może pójdziemy na spacer?-zapytała Ginny po kolacji
Harry spojrzał na Rona wysyłając mu pytające spojrzenie.
-Nie wybacz słonko ale po ostatnich wydarzeniach nie możesz wychodzić sama z Hermioną i to jeszcze o tej porze.-powiedziała Moly
-Rozumiem.-odparła Ginny
-A teraz marsz na górę jest już dość późno-odparła Moly z uśmiechem i wygoniła wszystkich ścierką
na schody.

Rozdział 9 ,,Wesele"

Tydzień minął bardzo szybko i nadszedł ten upragniony dzień- dzień wesela. Każdy domownik w domu był bardzo zalatany szykowaniem siebie i przyjęcia. Hermione od rana ściskało w żołądku.
-Nie stresuj się-pocieszał ją Ginny
-Łatwo ci mówić-odparła Hermiona
-Wiem co mówię-powiedziała jej przyjaciółka
-Mogę wejść?!-usłyszały krzyk zza drzwi
-Kto tam? Chłopaków nie wpuszczamy!-odpowiedziały dziewczyny
-To ja Moly-powiedziała i weszła do pokoju
-Och przepięknie wyglądasz Hermiono-powiedział i uroniła łzę
-Mamo nie płacz-pocieszała ją Ginny
-No dobrze. Już koniec. Masz śliczną sukienkę.-odparła i wyszła
-To co, gotowa?-zapytała Ginny nakładając jej welon na głowę
-Tak.-powiedziała Hermiona coraz bardziej spięta
Kiedy wyszły z pokoju powoi schodziły po schodach. Nikogo nie było tak jak obiecała im Moly.
-Hermiono-krzyknął pan Artur
-Tak?-zapytała
-Skoro dzisiaj bierzesz ślub to pomyślałem, że mogę cię zaprowadzić do ołtarza. W końcu do wczoraj traktowałem cię jak córkę-odparł
-Och dziękuje bardzo-odparła i wzięła Artura pod ręke

                                                                         ***
-Stary jak ja się denerwuje-powiedział Ron do Harrego
-Nie przejmuj się powiecie ,,tak" i po sprawie.-odparł tamten klepiąc go po plecach
-A co jeżeli od mówi?-zapytał chłopak z obawą w głosie
-Ona cię kocha tak jak ty ją nie ma takiej opcji-odparł Harry odchodząc ze schodków ołtarzowych i przyjmując swoje miejsce.
Kiedy Ron spojrzał w stronę wejścia ujrzał Hermionę w białej sukni z welonem na twarzy. Serce podskoczyło mu do gardła. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego dodając mu odwagi kiedy odeszła od pana Artura.
-Pięknie wyglądasz-powiedział
-Dziękuje-wyszeptała
Kiedy zaczęła się przysięga, rodzice młodych zaczęli płakać.
Gdy wszyscy usłyszeli wyczekiwane odpowiedzi twierdzące Hermiona pocałowała Rona.
Teraz oni oboje zostali małżeństwem.
-Rzucam teraz wianek!-krzyknęła Hermiona do dziewczyn, które ustawiły się za nią.
-Teraz!-krzyknęłą i rzuciła go za siebie.
Złapała wianek osoba, której Hermiona najmniej się spodziewała-Parvati
-Witaj!-krzyknęła machając wiankiem
Kiedy zabawy się skończyły. Para młodych zasiadła za stołem i namiętnie się pocałowała.
Dzień ten był dla nich cudowny. Nic się nie liczyło tylko oni i tak miało zostać.
- I jak? -zapytał
-Co? -zapytała lekko zdezorientowana
- Dzisiejszy dzień-odparł z uśmiechem
-No wiesz drogi mężu, bardzo udany.-powiedziała
I wtej samej chwili Luna razem z Ginny włączyły filmik z momentami z życia młodych.
-Nie mogę w to uwierzyć, że to my. - powiedziała Hermiona
-Ja tak samo, że zakochałem się akurat w tobie. -powiedział śmiejąc się
Dziewczyna pacnęła go w ramię.
- Ja tak samo. Może podrzuciłeś mi eliksir?-zapytała
Chłopak nic nie powiedział. Złapał Hermionę w talii i pocałował.
Kiedy wszyscy zaczęli bić brawa za udany seans, para zakochanych rozpoczęła tańce. Natomiast Hermiona widziała tylko jedną osobę w wejściu, której najbardziej nie chciała widzieć w tym dniu.
Była to Lavender Brown. Stała oczywiście przyglądają się im z wściekłością. Gdy Ginny zobaczyła Lavender od razu podeszła i poprosiła o zaproszenie.
-A po co ci?- odparła
-A po to, że na weselu są tylko goście zaproszeni przez młodych-powiedziała Ginny
-Sądzisz, źe nie byłam zaproszona-zapytała Lavender rozdrażnionym tonem.
-Ja tego nie sądze ja to wiem-odparła Ginny
Po paru minutach Ginny odeszła sądząc, że Lavender już sobie pójdzie .
Ale pomyliła się. Zobaczyła jak idzie w stronę młodych. -O nie-pomyślała Ginny
Ron nie zauważył niechcianego gościa jednak Hermiona kiedy zobaczyła Lavender od razu  spletła dłonie na szyi Rona i pocałowała go. Dziewczyna w tym dniu nie miała różdżki więc nie mogła nic poradzić na jej obecność. Kiedy ich usta odłączyły się, Lavender podeszła do nich ciężkim krokiem z ogniem w oczach.
- Gratuluję- powiedziała przez zęby
Jednak po chwili kiedy już większość gości zasiadała do stołu Hermiona stała na środku sali z Lavender.
- Ja zaraz przyjdę-powiedział i podszedł do Harrego i Georga , którzy stali na dworze.
W sali weselnej grała muzyka. Kilka par tańczyło w jej rytmie. Kiedy Hermiona miała odejść od Lavender tamta wyciągneła różdżkę i wycelował w pannę młodą. Hermiona nie miała jak się bronić nie miała różdżki. Nagle muzyka przycichła. Lavender wymówiła jakieś niezrozumiałe słowa i  Hermiona nagle upadła. W tej samej chwili Ron biegł już w stronę Hermiony. Ginny szybko razem z Harrym, wyprowadzili Lavender z wesela.
- Hermiono! Słyszysz mnie?! - krzyczał Ron
Dziewczyna jedynie oddychała i coś mamrotała.
-Proszę odpowiedz- mówił Ron już prawie szeptem.
Nagle Parvati, która była zszokowana zachowaniem jej byłej przyjaciółki podbiegła do Hermiony i zaczęła wypowiadać słowa w swoim języku, które miały moc uzdrowicielską.
-Co robisz?- zapytał Ron drżącym głosem
- Te czary powinny ją rozbudzić-odparła i wstała z kolan
Moly, która było roztrzęsiona tym co zaszło. Ogłosiła koniec wesela.
Ron wziął Hermionę na ręce i zaniósł do łóżka.
-Wszystko będzie dobrze.-szeptał do niej jednak te słowa miały jego uspokoić
Ron siedział tak przez całą noc przy jej łóżku.

                                                                             

wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 8 ,,Przyjęcie i oświadczyny"

Słońce wpadało do pokoju przez okno. Hermiona stała tak w nim  i przyglądała się jak chłopaki rozstawiali namiot razem z panem Arturem. Dzisiaj bowiem miały się odbyć urodziny mamy Rona.
Hermiona jeszcze tak chwilę stała przy oknie rozmyślając.
-To, którą wybierasz?-zapytała nagle Ginny
-Co?-odparła Hermiona wyrwana z myśli
-Kompletnie mnie nie słuchasz. Czerwona czy liliowa?- zapytała Ginny
-Czerwona. Wolę czerwoną.-odparła Hermiona biorąc sukienkę od przyjaciółki i udając się do łazienki
-Musisz się trochę ruszyć. Jest trzynasta.-ponaglała ją Ginny stojąca pod drzwiami do łazienki.
Hermiona wyszła z łazienki i poszła do okna w pokoju wracając do swoich przemyśleń.
-Pięknie wyglądasz-rozległ się za nią dobrze znany jej głos
Dziewczyna odwróciła się. W drzwiach stał Ron. W garniturze co oznaczało, że dzisiaj musi być ważny dzień.
-Dziękuje i ty również-odparła
Chłopak podszedł do niej i delikatnie pocałował ją w usta.
-To co spotkamy się na przyjęciu-powiedział i wyszedł trzymając jakieś pudełeczko w ręce.
-Ginny szybciej musimy jeszcze poukładać kwiaty w wazonach.-poganiała przyjaciółkę
-Już, już idę-odparła Ginny wychodząc z łazienki
-Ślicznie wyglądasz-powiedziała Hermiona
-Ty również. Ale sądzę, że mój brat zdążył już ci to powiedzieć-odparła mrugając do niej.
Hermiona lekko się zarumieniła. kiedy dziewczyny zeszły na dół wzięły kwiaty od Moly i poukładały je w wazonach.
-Są śliczne- odparła Hermiona
-Rzeczywiście. Jedyne w swoim rodzaju-poparła ją Ginny
Gdy wybiła trzecia wszyscy goście zebrali się w namiocie i czekali na jubilatkę. Kiedy Moly weszła na salę wszyscy zaczęli śpiewać sto lat, a Fleur przyniosła tort.
-Och dziękuje, wam-powiedziała Moly ze łzami w oczach- To cudowne z waszej strony.
Kiedy wszyscy wręczyli prezenty jubilatce i złożyli życzenia kilka osób zasiadła za stołami. W tej samej chwili Ron podszedł do Hermiony.
-I jak się bawisz?-zapytał z nienacka
-Świetnie-odparła
-Tak sobie pomyślałem skoro znamy się dość długo i skończyłaś już Hogwart może chciałabyś..-tu przerwał
-Chciałabym co?-zapytała
Chłopak uklęknął przed nią.
-Wyjdziesz za mnie? - zapytał ukazując pierścionek w pudełeczku, któro widziała rano.
-Och Ron.-miał w oczach łzy-Oczywiście, że tak.-odparła i rzuciła mu się nas szyję.
Wszyscy goście byli szczęśliwi z nowej pary.
-To kiedy wesele?-zapytała Ginny
-Jak najprędzej.-odparła Moly za młodą parę.
Ron uśmiechnął się do Hermiony na co ona odpowiedziała ona mu pocałunkiem.
-Nie mogę w to uwierzyć.-wyszeptała do niego
-A jednak marzenia się spełniają-odparł
Dziewczyna przewróciła oczami śmiejąc się.
Kiedy już przyjęcie dobiegło końca a domowe skrzaty skończyły pomagać w sprzątaniu Moly ustaliła razem z młodą parą kiedy ma być wesele.
-No więc może za tydzień w sobotę-zaproponowała
Młodzi skinęli na znak, że się zgadzają.
-A więc wszystko ustalone idę powysyłać zaproszenia.-odparła i pobiegła do domu.
-Gartulujemy!-powiedział Harry razem z Ginny
-Dzięki-odparła Hermiona i Ron
-Mój mały braciszek się żeni-odparła Ginny udawając zatroskany ton
Na co Hermiona lekko zachichotała.
-Jest już późno. Chodźmy do domu.-zaproponował Harry
Wszyscy udali się do domu, w którym zastali pan Artura.
Gratuluję!-krzyknął-Wracam z pracy i taka nowina, że mój najmłodszy syn się żeni.-powiedział
-Tato.-odparł Ron lekko zażenowany
-No dobrze już nic nie mówię-odparł
Czwórka znajomych udała się na górę i rozeszła do swoich pokoi.
Hermiona nie mogła usnąć wspominała każdą cudowną chwilę tego dnia.

__________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________

Przepraszam was, że ten rozdział taki krótki ale bardzo chciałam napisać już dochodząc do sedna wesela no, a nie chciałam robić go w tym samym rozdziale.

Rozdział 7 ,,Sześć lat razem"

-Wstawaj śpiochu!-krzyczała Ginny
Hermiona ledwo otworzyła oczy i dalej leżała.
-Co się dzieje?-zapytała znużonym głosem
-Zaraz śniadanie-wyjaśniła przyjaciółka rzucając jej ubrania na łóżko.
-O jejku. Okropnie mi się nie chce wstawać na śniadanie.-odparła
-O której poszłaś spać?-zapytała Ginny
-A po co ci ta wiedza?-zapytała Hermiona
-Bo nie wstałaś rano jak zawsze. Ty i mój brat spaliście najdłużej-wyjaśniła ściągając z Hermiony kołdrę.
-Ej!-sprzeciwiła się dziewczyna-No dobra już wstaję.
-Poczekam na ciebie, na schodach-krzyknęła i wyszła
Dziewczyna szybko się ubrała i dołączyła do przyjaciółki na schodach.
-Dzień dobry kochaniutka-powiedziała Moly-Dobrze spałaś?
-Tak dziękuje-odparła
-Skoro już mowa o spaniu czy mogłabyś pójść pomóc Harremu obudzić Rona?-zapytała
-Pewnie-odparła i poszła do pokoju chłopaków.
-Ron wstawaj!-usłyszała krzyk Harrego
Kiedy weszła zobaczyła, że Harry siedzi na dywanie.
-O dobrze, że jesteś.-powiedział-Może tobie uda się przemówić mu do rozumu i wygonić z łóżka.-Gdy skończył mówić wyszedł zrezygnowany.
Hermiona podeszła do łóżka nachyliła się nad chłopakiem i wypowiedziała zaklęcie. Z jej różdżki
trysnęła fontanna wody.
-Ej!-krzyknął-Za co to?
-Za to, że nie wstajesz-odparła dziewczyna
-To co?-odparł
-Twoja mama woła cię na śniadanie-powiedziała
-To niech mi je przyniesie do pokoju-odparł i odwrócił się do niej plecami
Hermiona powtórzyła sytuacje z zaklęciem jeszcze trzy razy, aż w końcu Ron schował jej różdżkę pod poduszkę.
-I co teraz?-zapytał prowokacyjnym tonem
-Oddasz ją-powiedziała
-A jeśli nie?-zapytał
-Ron!-dziewczyna była powoli zdenerwowana
-Już wstaję-powiedział podchodząc do szafy
-Nie zapomniałeś o czymś?-zapytała wskazując na poduszkę
-Oddam ci ją-odparł
-A więc daj-powiedziała
-W swoim czasie-dokończył wypowiedź
Dziewczyna zabrała poduszkę Harrego i zaczęła okładać nią chłopaka.
-A wczoraj wieczorem byłaś taka spokojna-powiedział między uderzeniami
-Ale było  minęło. Oddaj moją różdżkę-odparła
-Trzymaj-powiedział i rzucił się do ucieczki w stronę schodów
Kiedy się zatrzymał się w progu drzwi do kuchni Hermiona wpadła na niego.
-Wow! Brawo zrzuciłaś go z łóżka- odparł Harry bijąc brawo
-Jak widać-powiedziała Hermiona ukłaniając się
-Byłbym wcześniej gdyby nie zmieniono mojego łóżka w powódź-odparł udając naburmuszenie
-Sam nabrałeś mi różdżkę-powiedziała powstrzymując śmiech
-Jak dzieci-odparła Ginny przewracając oczami.
Wszyscy sasiedli przy stole. Oczywiście jak to było w zwyczaju Moly krzątała się w kuchni.

                                                                               ***

Dziewczyny udały się do swojego pokoju.
-Podziwiam cię.-powiedziała Ginny
-Dlaczego?-zapytała Hermiona
-Wytrzymałaś już sześć lat z moim bratem.-wyjaśniła
-Przesadzasz. Dla mnie to minęło bardzo szybko. Pamiętam jeszcze jak niedawno zwróciłam uwagę chłopakom żeby założyli swoje szaty bo jesteśmy już prawie w Hogwarcie.-odparła
-No tak ale to co innego. Wytrzymałaś z nim aż sześć lat. Bardzo się cieszę, że jesteście razem. Nie zniosłabym Lavender w moim domu.-powiedziała Ginny
Hermiona za każdym razem kiedy słyszała wzmiankę o Lavender miała ochotę zwymiotować.
-Możemy zmienić temat?-zapytała Hermiona
-Jeśli nie chcesz rozmawiać o Laven...-zaczęła Ginny jednak w tym momencie do pokoju wszedł Ron
-Ups..może przyjdę potem-odparł
-Nie możesz zostać. Może powiesz coś ciekawego.Właśnie rozmawiałyśmy o Lave..-jednak Ginny nie skończyła, ponieważ Hermiona rzuciła w nią poduszką.
-O tak chcesz się bawić?!-powiedziała rudowłosa do Hermiony i dziewczyny obie zaczęły bitwę na poduszki.
-Ja może jednak przyjdę później-powiedział i wyszedł. Jednak ponieważ był ciekawy o kim rozmawiają usiadł przed drzwiami.
-Za co to?-zapytała Ginny ledwo łapiąc oddech
-Bo powiedziałabyś, że o Lavender-wyjaśniła Hermiona dysząc
Ron słysząc o jego byłej dziewczynie. Od razu poszedł do pokoju. Chcąc wymazać tamte chwile.
-To co?-zapytała-Przecież jesteście razem, wątpię aby mój brat był tak głupi i był zazdrosny lub ty o przyjaciela lub przyjaciółkę.
-No ale trochę był kiedy pisałam z Wiktorem.-powiedziała
-Oj no ale ty też pewnie byłaś  tylko tego nie okazujesz jak on pisał..-zaczęła Ginny jednak ugryzła się w język.
-Z kim?-zapytała Hermiona
-Z nikim-odparła
-Powiedz przecież ja ci mówiłam o wszystkim.-powiedziała Hermiona nalegająco
-Jesteś pewna?-zapytała
-Tak.-odparła dziewczyna
-Z Lavender. Jednak pisali powiedzieć  mogę w czasie przeszłym bo przetrzymuje listy od niej już od czterech lat. A potem spalam w kominku pod pretekstem, że to listy od Harrego kiedy jest w ministerstwie lub odwiedza innych.-powiedziała Ginny z uśmiechem
-To nie możliwe. Jak on mógł mi nie powiedzieć, że z nią pisze-odparła-On wiedział zawsze kiedy Wiktor do mnie napisał i czasem nawet co.
-Ale to już minęło już jesteście razem więc proponuje wam spacer po lesie.-powiedziała Ginny wymijająco
-Masz racje, ale poruszę ten temat.-odparła i poszła do pokoju chłopców.
-Ron możemy na chwilę pójść razem na spacer?-zapytała
-Tak, pewnie.-odparł wychodząc z pokoju
Kiedy tak szli przez dróżkę trzymali się za ręce.
-Masz taką smętną minę. Coś nie tak?-zapytał stając
-Właściwie to Ginny powiedziała mi, że pisałeś listy z Lavender za moimi plecami-odparła przez łzy
-Och...-zdołał wykrztusić Ron
-Dlaczego mi nie powiedziałeś?-zapytała z wyrzutem-Zawsze wiedziałeś kiedy i co napisał mi Wiktor, a sam teraz ukrywałeś to.
-Ja ja po prostu pisałem z nią znowu z powodów twoich korespondencji z Wiktorem jednak tylko dwa lata  ponieważ potem zerwaliśmy kontakt na stałe do dzisiaj.-wyjaśnił
-Ale nigdy mi nie pokazałeś listu od niej.-odparła
-A co miałem ci pokazać, że piszę z byłą dziewczyną, której nie znosiłaś do szpiku kości.-odparł widząc jej łzy lekko rozpaczliwym tonem pełnym żalu
Kiedy chciał podejść aby otrzeć jej łzy odepchnęła go.
-Nie nic najlepiej było nie mówić żałuje, że się o tym dowiedziałam!-krzyknęła
Kiedy chciała się teleportować Ron złapał ją za rękę. Gdy przenieśli się na korytarz dziewczyna od razu pobiegła do pokoju. Natomiast on od razu poszedł poszukać Ginny. Kiedy szedł korytarzem wpadł na nią.
-Oj sorki-powiedział i poszła
-Poczekaj!-krzyknął za nią
Dziewczyna stanęła na schodach.
-Jak mogłaś powiedzieć jej o tych głupich, starych listach.-powiedział z zdenerwowaniem w głosie
-Ja nie wiedziałam. Ja po prostu, wypsnęło mi się.-odparła
-Szkoda tylko, że Hermiona leży teraz na łóżku i płacze przez twoją głupotę.-powiedział Ron i pobiegł po schodach do pokoju
Ginny stała na korytarzu. Nie wiedziała gdzie się podziać. W końcu poszła do swojego pokoju.
-Hermiona?-zapytała
-Zostaw mnie.-odparła tamta
-Ja wiem co się stało i to prze ze mnie. Znowu zwaliłam tak jak wtedy w szkole.-powiedziała Ginny również bliska płaczu.
Hermiona nic nie odpowiedziała. Szlochała cały czas. Miała dość wszystkiego.
-Nie właściwie to dobrze zrobiłaś przynajmniej nie mamy już przed sobą sekretów.-powiedziała po chwili Hermiona
-Czyli pogodzicie się?-zapytała Ginny z nadzieją w głosie
-Tego nie obiecuje-odparła dziewczyna
-Och..-odparła Ginny i wyszła powoli z pokoju.
Hermiona po momencie kiedy tak przemyślała całą zaistniałą sytuacje zaczęła obwiniać również siebie. Dziewczyna wstała z łóżka i poszła do pokoju chłopaków. Zastała tam tylko Ron twarzął w poduszce.
-Zostaw mnie Ginny!-krzyknął kiedy weszła do pokoju
Hermiona usiadła na brzegu łóżka i mocno przytuliła chłopaka.
-Co ty tu robisz?-zapytał
-Przyszłam cię przeprosić. Głupio się zachowałam mogłeś mi to na spokojnie wytłumaczyć. A ja jak głupia wybuchłam nerwami i płaczem.-wyjaśniła mu-Jeśli nie będziesz chciał się ze mną pogodzić zrozumiem- od parła przez łzy wypowiadając te słowa
-Byłbym głupi gdybym nie chciał się z tobą pogodzić.-powiedział i wytarł kciukiem łzy z policzków dziewczyny.
Uśmiechnęła się do niego.
-Kocham cię-wyszeptała
-Ja ciebie też-odparł i pocałował Hermionę w usta. Pocałunek ten był mocny i namiętny miał on  być przeprosinowy i pocieszający za razem.
W tym samym momencie do pokoju weszła Ginny.
-Och jak ja się cieszę. Pogodziliście się już-powiedziała
-Tak ale jeżeli masz jakieś tajemnice o nas mów teraz -odparł Ron obejmując Hermionę od tyłu w pasie. Hermiona pocałowała go w policzek.
-Właściwie to jedną o Ronie-odparła
-Słuchamy-odparłi równocześnie
-Mój brat śpi z takim różowym pluszakiem.-Powiedziała uciekając z pokoju.
W tej samej chwili Ron rzucił w nią poduszką czerwony z wściekłości.
-Wynocha z mojego pokoju!-krzyczał jeszcze za nią
-Och.. Ron -powiedziała Hermiona opierając dłonie na jego plecach.-Daj jej spokój.
-Ona za dużo sobie pozwala. Od kiedy to ona ma prawo wchodzić nie proszona do mojego pokoju i rozgłaszać jakieś nie dorzeczne rzeczy jak to, że...-jednak nie skończył bo Hermiona pocałowała go delikatnie w usta.
-Uspokój się. Znasz Ginny zawsze ma talie asów w rękawie.-powiedziała
-Taaa... szkoda, że nie ma tych asów w głowie-odparł
-Ty jej nie dasz spokoju co?-zapytała
-Póki tu mieszka będę ją torturował-odparł z uśmiechem
Hermiona pacnęła go lekko w  ramię.
-No co? Już drugi raz namieszała-próbował się bronić
-Nic. Chodź- wzięła go za rękę i przeteleportowała ich do sklepu Georga.
-Witam!-krzyknął George zjeżdżający z pierwszego pietra sklepu.
-Hej-odpowiedzieli mu
-Wybaczcie ale mam trochę pracy w magazynie więc do zobaczenia-powiedział i znikł za drzwiami
-Po co tu przyszliśmy?-zapytał Ron
-Mieliśmy się trochę wyluzować. Uznałam, że sklep Georga to najlepsze miejsce.-powiedziała i złapała poduszkę z regału.
-Po co ci ta poduszka?-zapytał jednak po chwili dostał nią w twarz.
-A więc to tak?!-krzyknął i pobiegł za dziewczyną.
Hermiona była bardzo szybka. Kiedy biegła sprytnie skoczyła do wagoniku z cukierkami i schowała się w nim.
Kiedy myślała, że chłopak jej nie widzi podniosła głowę i w tej samej chwili dostała od tyłu poduszką. Bawili się jak dzieci do ostatniego wydechu. Gdy Hermiona była już zmęczona Ron wziął ją na ręce i zabrał do domu. Kiedy znaleźli się w salonie Ginny pękała ze śmiechu.
-Wyglądacie jak obtarte kury-śmiała się
Kiedy spojrzeli na siebie wiedzieli o co jej chodzi. Momentami mieli pióra z poduszek.
-No dobra skoro już się ponabijałaś tancerko-odgryzł się-to pomóż Georgowi z kartonami.-powiedział
Ginny podeszła do brata i wzięła od niego pudełka
-Dzięki-odparł tamten
Hermiona mimo zmęczenia również pomogła Ginny w wybraniu ubrania  na jutrzejszą randkę z Harym z okazji rocznicy.
 -Już się nie mogę doczekać-powiedziała Ginny
I z tymi słowami udały się w głęboki sen.

Rozdział 6 ,,Prawda, śmierć i radość"

Ron wziął ją za rękę i zaczął mówić.
-Kiedy George wysłał mnie bo pudełka z dostawy, poszedłem do magazynu. Tam nagle usłyszałem stłuczone szkło przerwałem więc pracę i  poszedłem zobaczyć co się stało. Jednak w tej samej chwili straciłem przytomność-przerwał-Kiedy się obudziłem miałem rozcięte ramię a z ust płynęła mi krew. Parę minut potem przyszedł śmiejąc się ze mnie kiedy przypomniałem mu jak uderzyłaś go na trzecim roku przestał się śmiać i dał mi z pięści w oko. Dla tego mam sine. Jednak sadzę, że mogło być gorzej. Gdybym szybko się nie teleportował do domu, co w skutek przyczyniło się do rozszerzenia rany na ramieniu.-wyjaśnił powoli opanowanym tonem
-Ja, ja nie wiedziałam-wyjąkała
-No a skąd miałabyś to wiedzieć-powiedział
-Mam nadzieję, że tylko tą sprawę ukrywałeś-powiedziała z naciskiem ,,tylko tą"
-Tak-powiedział jakby mu ulżyło
Hermiona pocałowała chłopaka delikatnie w usta i wróciła do Ginny.
-I jak masz nowiny?-zapytała Ginny siedząc na łóżku i oglądając stare albumy
-Tak.-odparła
-To opowiadaj.-powiedziała Ginny odrzucając album na swoje biurko.
-Kiedy poszedł to magazynu po jakieś tam pudła usłyszał tłuczące się szkło coś zobaczył ale nie pamięta co bo stracił przytomność kiedy się obudził miał rozcięte ramie. po kilku minutach stał przed nim Malfoy śmiejąc się. Jednak wtedy Ron przypomniał mu jak ja uderzyłam Draco  na trzecim roku. I wtedy on dał Ronowi z pięści w oko. Kiedy twój brat się tu teleportował rana na ramieniu rozszerzył się.-wyjaśniła Hermiona
-Ach na taką sytuację nie wpadła.-powiedziała Ginny
Kiedy zbliżała się północ dziewczyny położyły się spać.
                                                                        
                                                                            ***
Podczas śniadania panowała bardzo wesoła atmosfera George z Ronem wymyślali nowe produkty do sklepu, Harry rozmawiał z Ginny a Hermiona rozmyślała nasłuchując ich wszystkich razem.
-Ech...-odchrząknął Harry-Chciałem powiedzieć, że razem z Ginny jesteśmy oficjalnie parą.-powiedział
Wszystkich zdziwiła ta wiadomość oprócz Rona i Hermiony.
Kiedy wszyscy udali się w swoje strony Hermiona leżała na łóżku. Nagle usłyszała pukanie do okna. To była jej sowa. Miała przywiązaną karteczkę. Hermiona wzięła ją do ręki i przeczytała szeptem.

                                                            Wi-taj!

          Już dawno my się nie widzieć. Kiedy się spotkać? Ja za toba tensknic

                                                                                                                         Wiktor

Hermiona była lekko zszokowana wiadomością wiedziała, że po obiedzie powie o tym Ronowi.
Zastanowiła się chwilę i pomyślała.-Przecież jesteśmy parą. Ron nie powinien być zazdrosny.-powiedziała do siebie dziewczyna

                                                                            ***
Kiedy wszyscy zjedli obiad Hermiona zatrzymała na pierwszym piętrze Rona aby móc z nim porozmawiać.
-Ron.-powiedziła
-Tak?-zapytał
-Wiktor do mnie napisał i..-jednak przerwała
Ron zrobił się cały czerwony i zdenerwowany.
-Co on chciał od ciebie?!-powiedział nieco głośniej niż zamierzał
-Chciał się spotkać.-wyjaśniła
-A gdzie mogę zapytać?-
-Nad tutejszym jeziorem.-powiedziała
-Nie za bardzo podoba mi się ten pomysł ale dobrze w końcu długo się nie widzieliście.-powiedział
-Jesteś kochany- powiedziała i pocałowała go.
Ron odszedł z mieszanymi uczuciami.
Hermiona kiedy weszła do pokoju nie zastała Ginny tylko sowę. Dziewczyna odpisała do przyjaciela i od razu dostała odpowiedź potwierdzającą wieczorne przybycie.

                                                                            ***

Wieczorem kiedy już wszyscy siedli po kolacji na kanapie i foteleach. Ron objął Hermionę ramieniem. Nagle  rozległo się pukanie do drzwi. Ron i Hermiona mieli swoje przypuszczenia.
Kiedy Ginny poszła otworzyć zobaczyła w nich Wiktora przywitała się z nim jednak nie zdążyła zaprosić go do stołu bo Hermiona w geście przywitania rzuciła mu się na szyję. Ron w tym czasie zrobił się lekko zdenerwowany. Kiedy już wszyscy przywitali się z przybyłym gościem. Wrócili do swoich zajęć. Hermiona poszła z Wiktorem nad jezioro, George eksperymentował w pokoju a Ginny i Harry poszli podziwiać gwiazdy na strychu. Tylko Ron został w salonie wyczekując dziewczyny aż wróci. Po dwóch godzinach wrócili jednak trochę inaczej niż się spodziewał. Wiktor niósł Hermionę na rękach. Widok ten Ronowi się tak nie spodobał, że od razu poszedł na górę i czekał przed wejściem do pokoju dziewczyn. Kiedy Hermiona wracała po schodach chichocząc Ron był coraz bardziej zazdrosny.
-I jak było?-zapytał przez zęby choć starał się zapytać na luzie
-Dobrze-odparła i weszła do pokoju
Ron wszedł za nią i objął ją w pasie. Wtedy dziewczyna odwróciła się do niego przodem i pocałowała go. Ten pocałunek delikatnie przykrył nienawiść do Wiktora jednak jej nie zmazał.

                                                                            ***

Rano kiedy wszyscy się rozeszli Wiktor  poprosił Rona, Georga, Ginny, Harrego i Hermionę o wspólny spacer. Kiedy wszyscy się zgodzili grupa wyszła z domu o dwunastej. Podczas spaceru wszyscy żartowali i śmiali się do rozpuku. Najbardziej jednak większość z nich była zadowolona, że Georege powoli dochodził do siebie po utracie Freda. Kiedy wszyscy doszli na wybrane miejsce pod drzewem usiedli na kocu i grali w przeróżne gry. Jednak kiedy dochodziła godzina siedemnasta zaczęli powoli się zbierać. Niestety było tak ciemno, że najbezpieczniejszą drogą powrotu była ścieżka przez las. Kiedy tak szli starali się nie zgubić.  Największa obawa jaką miał każdy nich to wilkołaki. I nie mylili się. Gdy przeszli już spory kawał drogi i byli już prawie w domu zaatakowały ich wilkołaki. Jednak aby obronić Hermionę Ron poszedł walczyć z nimi, a za nim poszedł Harry, George i Wiktor. Chłopcy walczyli dzielnie jednak po kilku nie udanych próbach Ron wycofał się i przedstawił swój pomysł.
-Musimy się teleportować-powiedział
I w tej samej chwili pod jego nogami leżał martwy Bułgar.
-Wiktor-krzyknęły dziewczyny i podbiegły do martwego ciała. Nie oddychał. Ronowi teraz zrobiło się mu go tak żal, że zaproponował, że będzie niósł ciało trzymał ciało poległego w ich obronie Wiktora. Kiedy  George i Harry przegonili trochę wilkołaki wszyscy teleportowali się do domu. Kiedy Moly ujrzała kogo trzyma Ron uniosła się krzykiem z łzami. Ron pokiwał dlikatanie głową na znak śmierci kumpla. Hermiona nic nie mówiła. Od razu poszła do pokoju i usiadła na łóżku nie była w stanie płakać to wszystko wydarzyło się tak nagle i tak niespodziewanie. Ginny wiedząc jak się czuje dziewczyna poszła nocować w wolnym pokoju naprzeciwko sypialni rodziców.
-Mogę wejść?-zapytał Ron
-Tak.-odpowiedziała Hermiona
-Wszystko dobrze?-zapytał
-Nie tak naprawdę to chyba nic nie będzie już dobrze.-powiedziała przytulając swojego chłopaka.
Ron jakby też czuł smutek. Przytulił ją do siebie. Jednak kiedy miała spuszczoną głowę drżała. Ron podniósł jej podbródek i pocałował ją mocno i namiętnie starając się pocieszyć dziewczynę. Kiedy miał zakończyć pocałunek odpowiedziała tym samym siedzieli tak przytuleni do siebie długo. kiedy Hermiona wydała się zmęczona chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Pożegnał ją i wyszeptał
-Dobranoc-jednak nie był pewny czy usłyszała, ponieważ już chyba spała.

                                                                            ***

Śniadanie minęło domownikom w ciszy. Wszyscy nosili jeszcze w sobie smutek po wczorajszym wydarzeniu. Niektórzy mniej a niektórzy więcej. Pan Artur z rana poszedł zakopać ciało. Hermiona sama nie wiedziała, do których się zalicza, choć tak naprawdę chyba do grupy co mniej. W końcu nie była z nim bardzo zżyta. Jednak Ginny jak zawsze po stracie jakiejś osoby była bardzo smutna. Ron starał się zawsze zachowywać kamienny wyraz twarzy. Jednak Hermiona czuła, że w głębi duszy również przeżywał śmierć Kruma tak jak wszyscy. Kiedy wracał do swojego pokoju razem z Harrym, Hermiona zatrzymała go.
-Ron!-krzyknęła
-Tak?-zapytał
-Czy możesz mi powiedzieć dlaczego na samym początku nie chciałeś mi powiedzieć prawdy?-zapytała
-Chodzi ci o to co się stało na magazynie?-zapytał z niedowierzeniem
-Tak-odparła
-Naprawdę musisz wiedzieć? To już było dawno.-powiedział
-Tak muszę i wcale nie dawno bo masz jeszcze ranę-powiedziała
-Bo nie chciałem ci zawracać tym głowy- odparł i pobiegł za Harrym
Hermiona stała na korytarzu. Zastanawiała się.
-Po co ja w ogóle zadałam mu to głupie pytanie. Powiedział mi co się stało i powinnam na tym zakończyć-powiedziała do siebie.
Kiedy zakończyła swoje przemyślenia postanowiła odszukać Ginny. Długo jej to nie zajęło bo znalazła ją z Harrym na strychu siedzących razem i oglądających wspólne zdjęcia. Hermiona nie chcąc im przeszkadzać, powoli wycofała się z drzwi i przez przypadek wpadła na biegnącego Rona.
-Co ty tu robisz?-zapytała szeptem
-Mógł bym cię zapytać o to samo-odparł z uśmiechem, który tak uwielbiała
-Chciałam znaleźć Ginny ale jest z Harrym więc nie chciałam im przeszkadzać-wyjaśniła
-Acha.. rozumiem. Ja podobnie, szukałem Harrego ale już nie zobaczyłem dalszego ciągu bo wpadłem na ciebie-powiedział
Hermiona uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
-Chcesz pójść ze mną pomóc Georgowi w sklepie?-zapytał nieśmiało
-Jasne-odparła
Złapali się za ręce i przenieśli do sklepu.
- Wow! Jeszcze nigdy nie widziałam w całości całego sklepu przez te tłumy kupujących-powiedziała
-Kiedy jest zamknięty, rzeczywiście wydaje się ogromniasty-krzyknął George jadący między półkami na drabinie.
Hermiona zachichotała. Ron słysząc śmiech swojej dziewczyny zakręcił nią w powietrzu i posadził na ladzie przy kasie. W tej samej chwili z magazynu wyszedł Draco.
-Nieżle-powiedział
-Zamknij się-odparł Ron
-Ramię jeszcze się nie zagoiło?-zapytał z udawaną troską
-Daj spokój-powiedziała Hermiona obejmując Rona w pasie
-O nawet zapomniałem, że jest z tobą ta Szlama-powiedział
-Nie waż się tak o niej mówić-powiedział Ron tracąc powoli nad sobą panowanie
-Bo co?-powiedział Draco
Odpowiedź Rona przerwał George.
-Draco możesz już iść do domu! Dzięki za pomoc-nagle rozległ się krzyk jadącego na drabinie Georga.
-To na razie George-powiedział i wyszedł rzucając rozbawione spojrzenie Ronowi
-Jak ja bym go..-powiedział zdenerwowany Ron. Jednak Hermiona mu przerwała - Nie denerwuj się znasz go. Staraj się go olewać.
-Ale..-zaczął Ron jednak Hermiona zamknęła mu usta całusem.
-Pamiętaj, że jesteś jeszcze ranny i każde nerwy napinają mięśnie.-wytłumaczyła mu spokojnie Hermiona -To dotyczy także podnoszenia mnie.-zaznaczyła
-Tylko, że ty jesteś jak piórko-powiedział z uśmiechem
-Ron!-krzyknął George-Rusz się miałeś mi pomóc a nie się obijać.
-Już idę-odkrzyknął i pobiegł za regały.
-Hermiono!-krzyknął George
-Tak?!-zapytała
-Jeśli chcesz to możesz sobie wziąć flakonik z eliksirem miłosnym. To  nasza nowa dostawa. Na środku sklepu stoi taki różowy kwiat a w nim małe pudełeczka.-wyjaśnił i wrócił do dalszych zajęć.
Hermiona chwilę się zastanowiła.
-A jakie ma właściwości?-zapytała kiedy przechodził obok niej
-Jeżeli pokłócisz się z ukochanym lub ukochaną i uda ci się tamtej osobie wcisnąć chociażby kropelkę na rękę przyjdzie i się pogodzicie-wyjaśnił i mrugnął do niej.
-W sumie warto spróbować-pomyślała i wzięła jeden flakonik na sytuacje awaryjną
Dziewczyna postarała się aby Ron nie zauważył eliksiru.
Kiedy Ron skończył układać nową dostawę, poszedł jeszcze odnieść puste kartony na magazyn.
Hermiona czekając na niego powycierała kurz w sklepie. Gdy skończyła poukładała nowy towar na ladę były to m.in.: gumy balonowe, które potrafiły unieść człowieka, sprężyny do skakania, pióro, które poprawiało błędy i wiatraczki. Hermiona chichotała patrząc na przedmioty. Ich wygląd był niepowtarzalny. Kiedy Ron skończył pracę w magazynie podszedł to dziewczyny i przestraszył ją jedną z zabawek. Był to smok, który samodzielnie latał jak żywy z językiem i groźnym spojrzeniem.
-Ronaldzie! Czy chcesz żebym padła na zawał?!-krzyknęła
-Nie przesadzaj to tylko zabawka-powiedział śmiejąc się.
Jednak kiedy zobaczył niezadowolenie dziewczyny odezwał się -No już nie gniewaj się.  To nie wstyd wystraszyłaś się tylko zabawki dla dzieci.
-No wiesz.-powiedziała odwracając się do niego plecami
-Przepraszam-powiedział z rozbawieniem obejmując ją w pasie i całując po szyi.
Hermiona zadowolona z przeprosin uśmiechnęła się delikatnie.
-No dobra gołąbeczki-powiedział George ze śmiechem
Zakochani oderwali się od siebie z zażenowaniem. Mimo, że już wszyscy wiedzieli, że są parą oficjalnie to i tak było to krępujące.
-Dziękuje wam za pomoc. Chyba możemy już wracać do domu.
-Zaraz kolacja-zauważyła Hermiona
-A ta cały czas o jedzeniu.-Ron z rozbawieniem przewrócił oczami
Hermiona uderzyła go delikatnie w bok. Kiedy we trójkę przeteleportowali się do salonu zastali tylko Moly krzątającą się po kuchni.
-To ja już pójdę-powiedział George i znikł
-O tutaj jesteście.-powiedziała
-Na to wygląda-powiedział Ron
-Nie tym tonem chłopacze-skarciła syna Moly
-Właściwie to od miesiąca powinnaś już mówić mężczyzno-powiedział dumnie
-W takim razie nie tym tonem mężczyzno-odparła
-Oj daj spokój. Przecież..-zaczął jednak Hermiona przerwała mu-Przepraszamy, że nie było nas na obiedzie ale pomagaliśmy Georgowi w sklepie i  kompletnie straciliśmy rachubę czasu.-wyjaśniła wymawiając z naciskiem końcówkę ,,przepraszaMY"
-Rozumiem-odparła Moly i po chwili dodała - Jeśli będziecie czegoś chcieli przyjdźcie-powiedziała i wróciła do zajęć
-Na pewno-mruknął Ron
Hermiona skarciła go wzrokiem. Ron od razu odwrócił głowę.
-Może pójdziemy teraz do mnie?-zapytał zmieniając temat
Dziewczyna skinęła głową. Kiedy tak szli Hermiona rozmyślała o dzisiejszym dniu.
Gdy weszli do pokoju Hermiona usiadła na parapecie przy oknie. Uwielbiała widok na ogród z tego miejsca.
-Jak on mógł jeszcze się tak zachowywać?! W końcu to przez niego jesteś ranny.-powiedziała dziewczyna
-Znasz go.- zacytował Hermionę chłopak
Dziewczyna uśmiechnęła się. Zeszła z parapetu i wzięła chłopaka za dłoń.
-Znam też ciebie-powiedziała ciągnąc Rona
-Gdzie idziemy?-zapytał
-Poczekaj chwilę.-odparła
Po chwili wróciła z szalikiem.
-Szalik?-zapytał z niedowierzeniem
-Nie.-odparła ze śmiechem
 Zawiązała go Ronowi na oczy i prowadziła go przez korytarz w domu aż doszli do starego pokoju gościnnego.
-Możesz zdjąć-powiedziała i wręczyła mu album ze wspólnymi zdjęciami od pierwszego roku w Hogwarcie.
-Och...dziękuje-powiedział-Ale skoro już wręczamy sobie prezenty to to dla ciebie-wręczył jej fioletowo-złote pudełko owinięte w czerwoną wstążkę. Były to waniliowe perfumy.
-Nie musiałeś-powiedziała
-Ty też-odparł
Dziewczyna oplotła ręce za szyją chłopaka i mocno go pocałowała. Ich języki tańczyły w szalonym tańcu rozkoszy. Kiedy przestali usiedli na łóżku i rozpoczęli oglądanie zdjęć.
-Gdyby ktoś ci powiedział na pierwszym roku, że będziesz ze mną chodził to byś uwierzył?-zapytała
-Nie wyśmiałbym go-odparł śmiejąc się.
Hermiona przewróciła oczami jednak potem też zaczęła się śmiać widząc swoje zdjęcia z drugiego roku.
-Uwielbiam kiedy się śmiejesz-powiedział
Kiedy tak oglądali zdjęcia, do pokoju wszedł Harry.
-O hej-powiedział
-Cześć-przywitali się z nim
-Jedziemy z Ginny na dwa dni do Luny i Nevilla. Chcecie z nami?-zapytał
-Ja spasuję-powiedział Ron-Ale dzięki
-Domyślam się, że Hermiona też nie.-powiedział
-Wybacz, ale nie. Może następnym razem.-powiedziała
-Ok. Do zobaczenia.-odparł i wyszedł
Ron położył się na łóżku.
-Czego nie chciałaś jechać? Przecież lubisz Lunę.-zapytał
-Ale wolę ciebie.-wypowiedziała te słowa z ogromną delikatnością
Hermiona nachyliła się nad Ronem i pocałowała go namiętnie w usta. Kiedy ich usta zetknęły się parę przeszła fala gorąca. Kiedy dziewczyna miała się odchylić chłopak przyciągnął ją do siebie.
Leżeli tak przytuleni do siebie. Aż nagle z dołu dobiegł krzyk Moly- Kooolacjaa!
Zakochani z niechęcią zeszli na dół. Niespodzianką była niezapowiedziana wizyta Billa i Fleur.
Kiedy Fleur zobaczyła Hermionę od razu do niej podbiegła i mocno ją przytuliła.
-Witaj-powiedziała dziewczyna ledwo łapiąc oddech.
-Tak się cieszę, że cię widzę-powiedziała Fleur -Co u ciebie?-zapytała
-Nic ciekawego. wszystko po staremu.-powiedziała
-To szkoda. Myślałem, że będę wujkiem-krzyknął Bill siedzący przy stole.
Fleur widząc zakłopotanie w oczach Hermiony zmieniła temat.
Ron słysząc to odpowiedział-I nawzajem bracie.
Bill od razu się zaczerwienił. W tym samym momencie w pokoju pojawił się George.
-Witaj barcie-powiedział do Billa
-Hej-odparł tamten
-Właśnie rozmawiamy kiedy Bill zaszczyci nas tytułem wujka- wtrącił się Ron
-O ciekawe-odparł George mrugając do niego
-Nie macie co robić?!-krzyknęła z kuchni Moly
-Faceci.-powiedziały Fleur i Hermiona równocześnie
-No co?-zapytał Ron
-Nic-powiedziała Hermiona i dała mu buziaka w policzek
-A gdzie Ginny?-zapytała Fleur
-Wyjechała razem z Harrym to naszych przyjaciół-wyjaśniła dziewczyna
-Och no trudno-odparła Fleur
-No dobra. Miło było się z wami przywitać.-powiedziała Hermiona- To my już pójdziemy.-dodała biorąc za rękę Rona
Za nimi rozległy się głośne gwizdy, które uciszyła Fleur i Moly. Ron rzucił braciom ignorujące spojrzenie. Hermiona natomiast nie odwróciła się, ponieważ miała na twarzy rumieńce. Kiedy para zakochanych weszła do pokoju zatrzymała się na środku pokoju.
-Czy wy nie macie innych tematów do omówienia?-zapytała
-Och nie martw się. To tylko takie rodzinne dogryzanie.-odparł
-Taaa...Tylko ciekawe jak twoja mama to odbiera-powiedziała
-Sądzę, że nie ma nic do powiedzenia.-powiedział chłopak próbując pocałować dziewczynę, jednak ta go delikatnie odepchnęła.
-Co? Coś nie tak?- zapytał
-Nie tylko..-zawahała się- w sumie to mam obawę, że nagle ktoś tu przyjdzie.-wyjawiła
-Nie martw się, a nawet jeśli to pożałuje.-powiedział
Dziewczyna przytuliła się do chłopaka.
-Ron?-zapytała
-Coś się stało?-zapytał
-Nie, nie...tylko może zejdźmy jeszcze do nich na dół. Przecież twój brat przyjechał spory kawałek żeby się spotkać a my chowamy się w pokoju.-powiedziała
-No może masz rację.-odparł Ron- Ale najpierw...-przerwał mówić i wziął dziewczynę na ręce.

                                                                                 ***
I jak smakuje?-zapytała Moly
-Pyszne-powiedziała Fleur i odstawiła swój talerz
-I jak George jak idzie praca w sklepie?-zapytał Bill
-Dobrze. Pomaga mi Ron i Hermiona oraz Draco-odparł
-O matko Draco i Ron pod jednym dachem? Jak to możliwe?-zapytał z udającym szokiem
Hermiona widząc, że Ron zaciska dłonie w pięści położyła na nich swoją dłoń.
-Jak widać ludzie się zmieniają-odparła Hermiona
Ron posłał jej niepewny uśmiech.
-No to my będziemy się już zbierać-powiedziała Fleur i razem Billem weszli do kominka i zniknęli.
-George chodź pomożesz mi przy naczyniach.-zawołała Moly z kuchni
George powlókł się do kuchni. Ron wykorzystując tą sytuacje zapytał
-Jaki eliksir dał ci George w sklepie?
-Co?-zapytała
-Nie udawaj. George pokazał ci jakieś eliksir i chcę wiedzieć jaki.-powiedział
-Dlaczego?-dziewczyna nie dawała za wygraną
-Nie ufasz mi?-zapytał
-Ufam.-odparła
-Więc powiedz.-naciskał
-Nie mogę- powiedziała dziewczyna
-Dlaczego?-zapytał
-Po prostu-odparła i poszła do pokoju
-Może powinnam teraz go użyć w końcu jest na kłótnię.-powiedziała do siebie
Nalała kropelkę do specjalnego woreczka na czary.-Mam nadzieję, że się uda-pomyślała
-Ron!-krzyknęła
Żadnej odpowiedzi. Weszła do pokoju i usiadła koło chłopaka.
-Co?-zapytał kiedy podała mu woreczek
-Wsadź tam dłoń i wyjmij-poinstruowała
-Czemu?-zapytał
-Bo tak.-powiedziała
-Jesteś niemożliwa-powiedział i zrobił to o co prosiła
-I masz coś do powiedzenia?-zapytała
-W sumie to chciałbym cię przeprosić za swoje zachowanie.-powiedział, a kiedy skończył zaklęcie przestało działać.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-zapytał
-Ponieważ..-zaczęła jednak przerwała i namiętnie pocałowała swojego chłopaka. Dziewczynę przeszła fala gorąca. Kiedy tak się całowali nawet nie zauważyli kiedy wybiła północ.
-Och..-mruknęła Hermiona kiedy chłopak zaczął całować ją po szyi.
-O nie. Jest już druga w nocy.-powiedziała
-To co-odparł wracając do zajęcia.
Dziewczyna lekko pchnęła Rona na łóżko i powiedziała
-Ja już muszę iść-odezwała się
Jednak chłopak przyciągnął ją do siebie.
I w tej samej chwil w pokoju pojawił się Irysek.
-Oj przepraszam-powiedział - Ale Ginny i Harry już wrócili.-oznajmił i znikł
-Słyszałeś-powiedziała Hermiona-Muszę iść i wyszła znikając na korytarzu.



niedziela, 26 lipca 2015

50 - wyświetleń

Bardzo dziękuje wszystkim czytającym bloga. Szczególnie mieszkańcom: Republiki Federalnej Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Mam już 50 wyświetleń.

Sprawa związana z wyjazdem.


                                                                      Hejka!


Ponieważ dnia 1-2 sierpnia jadę do Paryża nie będę mogła kontynuować rozdziałów. Liczę na wyrozumiałość z waszej strony. Serdecznie pozdrawiam.
                                                                                                   
                                                                                                                                                Wika05  

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 5 ,,Rany"

Dzień ten zaczął się jak każdy. Wszyscy domownicy Nory chodzili we własnych kierunkach. Choć może nie wszystko było tak samo. Harry znalazł sobie pracę w Ministerstwie Magii, a George otworzył ponownie swój sklep, który dawniej prowadził z Fredem. No, a Bill i Fleur wyprowadzili się i zamieszkali na ulicy Pokątnej.  Ginny ustaliła, że dzisiaj razem z Hermioną pójdą na zakupy, na ulicę Pokątną, ponieważ otwierają tam nowy sklep.
-Szybciej!-poganiała Hermionę Ginny-Spóźnimy się na otwarcie!
-Już, już idę-odparła Hermiona szukając portfela-No nareszcie znalazłam.-powiedział do siebie.
Dziewczyny weszły do kominka i teleportowały się na wybrana ulicę. Szybko odnalazły nowy sklep, ponieważ kolejka do niego sięgała od sklepu Georga po piekarnię pani Lorenz. Kiedy weszły do środka sklep wydawał się ogromny. Przy wejściu skrzaty w kolorowych ubraniach rozdawały z uśmiechem rabaty ze zniżką na miotły i wyjściowe szaty. Dziewczynom bardzo trudno było się dostać do kasy, ponieważ przez sklep przeciskały się tłumy osób.
-Nieźle tu zarobią.-powiedziała Ginny do Hermiony.
-Zgadzam się z tobą w zupełności.-odparła Hermiona
Kiedy dziewczyny wracały powoli do domu, zaszły do sklepu Freda gdzie również były tłumy osób.
Kiedy Ginny natknęła się na brata pogratulowała mu takiej liczby klientów.
-Masz tu więcej kupujących niż ten nowy sklep.-zauważyła Hermiona
-No, z jednej strony to męczące-odparł George-Ale przynajmniej mam pomocników.
-Kogo?-zapytały dziewczyny
-Rona i Draco-odparł - Nawet nie macie pojęcia ile ja się śmieję słuchając ich przekomarzań i kłótni.
Dziewczyny spojrzały na siebie i zrozumiały się bez słów.
-To powodzenia i miłego słuchania!-powiedziały i wyszły aby móc wrócić do domu.
Kiedy wróciły Moly podbiegła do nich.
-I jak było na zakupach?-zapytała
-Dobrze - odparły dziewczyny
-Cieszę się, że wam chociaż miło minął dzień-powiedziała Moli
-Czy coś się stało?-zapytała Ginny matkę
-Hmm... wybacz Hermiono ale  nie wiem czy powinnam to mówić w twojej obecności.-powiedziała Moly
Hermiona delikatnie urażona poszła na schody i ukrył się na ich zakręcie tak aby jej nie widziały.
-A więc?-zapytała Ginny
-Ron ma  całe sine oko i krwawi mu ramię. Nie chce mi powiedzieć co się stało.-wyjaśniła Moly lekko zdenerwowanym i smutnym tonem
-O nie...-powiedział Ginny myśląc, że to pewnie przez Dracona.
-Hermiona słysząc to od razu pobiegła na górę do pokoju chłopaków.
-Mogę wejść? -zapytała szybko dziewczyna
-Nie wiem czy powinnaś-powiedział Harry, jednak Hermiona mu przerwała
-Wiem co się stało-wyjaśniła
-Acha.-powiedział Harry z lekkim zakłopotaniem
Kiedy weszła do pokoju zobaczyła, że  Ron śpi. Rzeczywiście miał podbite oko i zabandażowane ramię. Hermiona przykładała dłoń do jego policzka i delikatnie go muskała.
Po kilkunastu minutach wyszła ze łzami w oczach uznając, że nie ma sensu przeszkadzać mu w śnie.
Kiedy weszła do swojego pokoju Ginny powiedziała
-Tylko mi nie mów, że widziałaś Rona i słyszałaś co mówiła Moly.
-Tak-odparła brązowowłosa - Jak to się mogło stać?-zapytała Hermiona
-Sądzę, że to wina Draco, ponieważ podobno cały czas się kłócili w sklepie więc na zapleczu to się stało.-wyjawiła swoje podejrzenia Ginny.
Hermiona nie słuchała jej  dokładnie. Przed oczami miała widok śpiącego Rona.
-Musimy coś zrobić i dowiedzieć się jak to się stało-odparła Hermiona bliska łez.
-Ja wiem, że ciebie to również boli ale musimy się wziąć w garść i dowiedzieć prawdy-powiedziała Ginny wojowniczym tonem.
Hermiona lekko kiwnęła głową na znak, że się zgadza.

                                                                                ***
Było już późne popołudnie. Gdy dziewczyny wróciły z ponownych odwiedzin sklepu brata Ginny.
Kiedy przekroczyły próg drzwi usłyszały krzyk Moly- Kolaaacjaa!
-Ciekawe czy chłopaki zejdą.-powiedziała brązowowłosa
-Właściwie to nie mam pojęcia.-odparła Ginny- Jestem tylko pewna, że mój brat jest tak głupi, że będzie się wstydził przed nami i resztą swojego wyglądu.
Przyjaciółki zeszły na dół. Ginny nie myliła się Ron nie zszedł i Harry również pod pretekstem dotrzymania mu towarzystwa. Kolacja minęła bardzo szybko.
-Gdzie idziesz?!-krzyknęła za Hermioną Ginny na schodach.
-Do chłopaków. Przez zaistniałą sytuacje nie mają tam nawet prawa siedzieć. Powinni nam to wyjaśnić a nie kryć się jak dzieci.-powiedziała Hermiona stanowczym głosem
Dziewczyna delikatnie zapukała do drzwi.
-Kto tam?-zapytali
-To ja.-powiedziała wchodząc.
Ron natychmiast odwrócił się.
-No dobra ja idę na górę do Georga.-powiedział i wyszedł z pokoju w zaskakującym tempie.
-Nie musisz się odwracać.-powiedziała-Widziałam cię jak spałeś.-wyjaśniła
-Świetnie.-mruknął Ron
-Co się stało?-zapytała najdelikatniej jak umiała
-Och...długa historia. Szkoda marnować czasu na nią-powiedział
-Mam czas.-powiedziała i pocałowała go w policzek.
Chłopak się lekko zarumienił. I zaczął opowiadać.
....no i kiedy się pokłóciliśmy to...-powiedział i przerwał
...pobiliście się.-dokończyła Hermiona
Ron skinął głową. Dziewczyna nie była pewna  czy była prawda, ponieważ Draco był trochę niższy od Rona i znał czarną magię. Miała wątpliwości, że mógł on wykorzystać jakieś nielegalne zaklęcie. Jednak już nie drążyła tego tematu tylko delikatnie oparła głowę o jego ramię. Chłopak objął ją zdrowym ramieniem.
-Mogłabym tak zostać do końca życia.-powiedziała
-W końcu miałabyś dosyć-odparł
-Uwielbiam być z tobą.-powiedziała
Ich usta w tym samym momencie złączyły się w rozkosznym pocałunku.Trwali w nim tak kilka minut, nie pamiętając o zmartwieniach. Kiedy ich usta się rozłączyły uśmiechnęli się do siebie.
W tym samym momencie weszła Moly  z opatrunkami i okładami.
-Hermiona?-zapytała zszokowana Moly
-Tak-odparła dziewczyna
-Czyli się dowiedziałaś. To może ja to zostawię i jak będziesz mogła to zmienisz opatrunek na ramię.-powiedział, uśmiechnęła się i wyszła.
Hermiona kiedy odnalazła się w bandażach i innych lekarstwach zmieniła opatrunek.
-Gotowe.-oznajmiła
-Dlaczego nie zeszłeś na dół?-zapytała
-Bo bałem się, że może mnie wyśmiejesz razem z Ginny.-odparł lekko zawstydzony tym wyznaniem
-Czy widziałeś abym się śmiała kiedy miałeś rozszczepione ramię-zapytała
-Nie-odparł
Przyciągnął dziewczynę do siebie. Leżeli przytuleni do siebie, aż zasnęli.
                                                                           ***
Na dworze padał deszcz. Ron nie dawno wstał ale nie chciał budzić ukochanej. Sam również nie miał zamiaru się już kłaść, ponieważ obawiał się swojej siostry, oblewającej wodą. Hermiona nagle się obudziła. Przytuliła chłopaka z delikatnością zważając na ramię. Dała mu delikatnego całusa w policzka.
-Jak się spało księżniczce na ziarnku grochu?-zapytał z uśmiechem
-Dobrze.-odparła chichocząc
-Uwielbiam twój śmiech-powiedział całując ją po szyi.
Siedzieli tak kilka minut.
-Muszę już iść.- powiedziała-Chyba, że chcesz żeby znowu wbiegła tu twoja siostra
-Niech tylko spróbuje to wyślę na nią dementorów-powiedział Ron
-Ron!-skarciła go Hermiona
Dziewczyna wyszła i powoli przeszła do swojego pokoju, szybko weszła pod kołdrę.
Po dwudziestu minutach Ginny powoli wstała. Rozejrzała się w około. Na widok Hermiony od razu się rozbudziła.
-I jak było?-zapytała
-Gdzie?-zapytała Hermiona lekko zdezorientowanym tonem.
-U mojego brata. Nie udawaj. Wstałam wcześniej bo byłam ciekawa kiedy wrócisz.-Odparła Ginny z uśmiechem widząc minę przyjaciółki.
-Och...-powiedział Hermiona lekko zażenowana
-Więc? -Ginny nadal naciskała
-Dobrze. Powiedział mi jak to było w sklepie. Jednak ciężko mi w to uwierzyć, ponieważ wiem, że Draco specializuje się w czarnej magii i zna zakazane zaklęcia, a rany jakie ma Ron nie wyglądają na ręczną robotę.-wytłumaczyła dziewczyna
-To ma sens-odparła Ginny ścieląc łóżko
-Muszę dowiedzięc się prawdy. Po prostu muszę.-powiedział Hermiona
Kiedy wyszła na korytarz wpadła na Rona.
-Gdzie idziesz?-zapytała
-Nigdzie-odparł
-Muszę wiedzieć co się wydarzyło na magazynie między tobą, a Draco.-powiedziła
-Sądzę, że już wiesz,-odparł chłopak
-Mam przypuszczenia, że skłamałeś-powiedziała
-Och...no dobra co chcesz wiedzieć?-odparł chłopak zawstydzony
-Prawdę.-powiedział Hermiona
-Jesteś pewna?-zapytał
-Tak-odparła dziewczyna stanowczym tonem
Oboje siedli na kanapie. Ron spojrzał się na nią i...
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________

Następny rozdział pojawi się najwcześniej w poniedziałek o 21:00, a w nim:
-dowiemy się co się stało na magazynie
-miłosne wyznania
-zazdrość (jednak bardzo nie długa)
-poświęcenia, które mogą kosztować nawet życiem bliskiej osoby