Do pokoju wpadały promyki słońca. Zegarek wskazywał 5 rano. Hermiona obudziła się już jakieś pół godziny temu. Jednak dalej leżała u boku swojego chłopaka, nie chcąc zepsuć tego poranka. Nagle na schodach słychać było czyjeś kroki. Dziewczyna miała obawę, że to mógł być Harry lub Ginny. Kiedy usłyszała, że odgłosy schodów coraz bardziej są ciche była pewna, że to pani Moly poszła do kuchni. Hermiona spojrzała znowu na zegarek i była już 5:20 . Czas płynął nieubłagalnie. Dziewczyna jednak przypomniała sobie, że chłopak miał być już o 6 rano w kuchni. Od razu delikatnie ucałowała go w usta. Jednak to nic nie dało. Położyła się dalej i z zamkniętymi oczami rozmyślała. W tej samej chwili do pokoju wparowała Ginny. Oblała zakochanych wodą. Hermiona zaczęła wyciskać z włosów wodę. Natomiast Ron kiedy się obudził był wściekły na swoją siostrę, że zepsuła mu najlepszy poranek w życiu oraz zażenowany.
-Wynocha! Nie wiesz, że się puka za nim się do kogoś wejdzie i...-krzyczał Ron
-Oj przesadzasz. - Weszła mu w słowo Ginny-Raz przecież mogę zrobić ci jakiś kawał-broniła się
Hermiona przyglądała się im z rozbawieniem. Aby złagodzić sytuację narzuciła temat.
-Ron a czy ty nie masz być o 6 rano w kuchni? - zapytała
-O nie..-odparł
-O tak-powiedziała Hermiona- Masz dziesięć minut.
Chciała go zepchnąć z łóżka ale skończyło się na tym, że chłopak przyciągnął ją do siebie.
Hermiona pamiętając, że Ginny jest obok dalej kontynuowała rozmowę.
-Skąd wiedziałaś, że tutaj jestem?-zapytała dziewczyna lekko zawstydzona
-Tak po prostu myślałam. Zobaczyłam zaścielone łóżko i brak twojej piżamy no, a wszystkie ubrania leżały na miejscu. Więc pomyślałam, że może przyszłaś do niego i proszę.-Ginny wszystko powiedziała.
-No ale to nie powód żeby nachodzić brata w pokoju-powiedział Ron do Ginny
Ginny uniosła lekko brew i powiedziała- A skąd przepraszam bardzo mogłam wiedzieć, że no...
Ron widząc zakłopotanie w jej oczach wykorzystał tę chwilę i odparł sprytnie- Że no co?
Hermiona mało nie pękła ze śmiechu widząc ich wymian zdań. Hermiona uratowała Ginny z niezręcznej sytuacji.
-Ron naprawdę już powinieneś iść. Jest za pięć. - kiedy skończyła mówić mrugnęła do Ginny.
Tamta odpowiedziała jej uśmiechem pełnym wdzięczności.
-Aż tak chcecie się mnie pozbyć?-zapytał patrząc na obydwie dziewczyny
-Tak!-odparły zgodnie z chórem
-No dobra, dobra już idę.-powiedział i zniknął na korytarzu.
Dziewczyny poszły do siebie do pokoju.
- A gdzie Harry?-zapytała Hermiona, aby zmienić temat z Rona i jej.
-Pojechał odwiedzić Nevila i Lunę.-odpowiedziął Ginny.
-A ty nie chciałaś?-zapytała
-Chciałam, żebyśmy zrobiły od rana taki dziewczęcy dzień.-wyjaśniła-No ale jak wdać...-spojrzała żartobliwie na Hermionę.
Dziewczyna oblała się czerwonym rumieńcem na twarzy.
-No dobra ja odpowiedziałam na twoje dwa pytania, a teraz ty na moje.- powiedziała
-Jak to się stało?- zapytała Ginny
-Co?-zapytała Hermiona
-No to, że jesteście razem od kiedy?,że ja tego nie zuważyłam?-zapytała Ginny
-Acha to. Pamiętasz jak spotkałyśmy się zanim poszłam do Rona kiedy został otruty?-zapytała
-Tak.-odparła Ginny
-Więc wtedy gdy do niego poszłam wszystko sobie powiedzieliśmy i wyjaśniliśmy,dosłownie wszystko.-wyjaśniła Hermiona
-Och...teraz rozumiem, ale i tak czuje się winna bo gdybym nie wspomniała wtedy o Krumie nie doszło by do tego.-powiedziała Ginny
-Nie to nie prawda, on powinien się dowiedzieć ode mnie i w inny sposób-powiedziała brązowowłosa.
-No dobra i drugie pytanie.-zadeklarowała Ginny
-Idziemy zobaczyć jak sobie radzi nasza nowa kucharka?-zapytała
Dziewczyny wybuchły niepochamowanym śmiechem.
-Jasne-odparła Hermiona
Nastolatki powoli i ostrożnie zeszły po schodach, usiadły przy stole. Przyglądały się całej sytuacji z takim rozbawieniem, że prawie cały czas chichotały. Ron wysłał jedno wściekłe i gardzące spojrzenie Ginny i błagalne Hermionie. Kiedy dzisiejsza kara skończyła się, Ron podszedł do siostry i powiedział jej po cichu, że ona też się do igra od matki za wczorajszy wypad z domu. Moly krzyknęła do domowników-Śniaaadaniee!- i dalej zaczęła gotować w kuchni.
Na początku śniadanie minęło spokojnie, potem dopiero atmosfera zaczęła się robić napięta.
-Ginny.-zawołała Moly
-Tak?-zapytałą ostrożnie
-Chodź do mnie. Teraz!-krzyknęła matka.
Ginny powlokła się powoli do matki i wysłuchała co ma do powiedzenia jej matka na temat jej wczorajszego wyjścia. Dostała również karę.
-Masz codziennie przez dwa tygodnie przychodzić do mnie przed godziną czternastą na lekcje tańca.
Ron i George wybuchli niepochamowanym śmiechem.
-Wiesz co, czyli ty nie masz najgorzej spełniasz zachcianki swojej dziewczyny i tylko pomagasz w kuchnia. Największa kara to poranne wstawanie. No a Ginny zostaje upokorzona przed całą rodziną i najlepszą przyjaciółką.-powiedział George klepiąc Rona po plecach. Ron nie mógł powstrzymać uśmiechu. -Dostanie jej się za nachodzenie mnie we własnym pokoju. Zepsuła mój najlepszy poranek w życiu- pomyślał
-O czym rozmyślasz?-zapytała Hermiona
-O, o niczym.-odpowiedział wymijająco
Hermiona spojrzała na niego z zaciekawieniem. Chłopak był pewien, że tak łatwo nie odpuści.
-Jesteś pewien?- zapytała go
-Na pewno-odparł
Hermiona poszła na górę do pokoju razem z Ginny. Dziewczyny patrzyły na siebie porozumiewawczo.
-Jak ona mogła mi to zrobić?! Upokorzyła mnie przed Ronem i Fleur. No a co najgorsze przed Ronem. Teraz na pewno nie odpędzę się o zgryźliwych docinków brata. Super! Po prostu świetnie!
-Oj nie martw się. Przyjdziemy na twoją pierwszą lekcję tańca.-odpowiedziała Hermiona i zachichotała
W tej samej chwili do pokoju wszedł Ron. Miał na twarzy szeroki uśmiech.
-No siostra, nie martw się przyjdę na twoją pierwszą lekcję i cię nagram żebyś mogła się pochwalić Harremu u jakich profesjonalistów się uczysz.-powiedział żartobliwie Ron
Hermiona tłumiła w sobie śmiech, od którego mało nie pękła. Chłopak spojrzał na nią. Odpowiedziała mu tylko wesołym uśmiechem.
-Nawet się nieważ-odpowiedziała mu Ginny z ogniem w oczach.
Hermiona starała się być bezstronna. Słuchała obu osób i się tylko śmiała. Nic nie mówiła, bała się, że urazi drugą osobę. Hermiona lekko się zamyśliła i nagle padło to pytanie, o któro się najbardziej bała.
-Po czyjej jesteś stronie?!-usłyszała krzyk
Bała się wybierać pomiędzy najlepszą przyjaciółką i chłopakiem. Jednak oboje patrzyli na nią z taką intensywnością, że musiała wybrać.
-Ja,ja...jestem po, po stronie G, Ginny- wyjąkała
Ron wyszedł z pokoju wyraźnie niezadowolony, że jego dziewczyna stanęła po stronienie nie jego ale jego siostry. Chłopak położył się na swoim łóżku i zamknął drzwi. Po paru minutach usłyszał pukanie. Nie wiedział czy chce teraz kogokolwiek widzieć.
-Kto tam?-zapytał najpierw.
-To ja.-powiedziała dziewczyna
Ron nic nie odpowiedział. Hermiona lekko otworzyła drzwi. -Mogę wejść?-zapytała podchodząc do chłopaka.
-Dla czego nie stanęłaś po mojej stronie?-zapytał z wyrzutem
-Och, Ron. Czy naprawdę będziemy się kłócić o taką głupotę?-zapytała tak słodkim głosem jaki tylko umiała z siebie dać.
-To zależy od Ciebie.-powiedział
-Jak ode mnie?-zapytała
-Jeśli następnym razem poprzesz mnie.-wyjaśnił
-Jesteś niemożliwy. Ale żebyś się już nie obrażał zgoda.-powiedziała spokojnie.
-Znasz mnie.-powiedział z dużym uśmiechem
-Znam aż za dobrze.-powiedziała przysuwając swoją twarz do jego. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Gdy pocałunek przerwała im Ginny wbiegająca do pokoju.
-Czy ty naprawdę nie umiesz pukać?!-krzyknął Ron do siostry
-Wybacz głupcze.-powiedziała Ginny do brata, a potem skierowała się do Hermiony -Błagam cię choć ze mną. Ja nie wytrzymam takiego upokorzenia.
-Ok. Pójdę tylko poczekaj chwilę na mnie na korytarzu.-odparła dziewczyna
-Dobra poczekam-powiedziała i wyszła zatrzaskując za sobą drzwi.
-No więc na czym skończyłam? Ach, tak - powiedziała Hermiona
Dziewczyna pochyliła się nad twarzą chłopaka i delikatnie pocałowała go w usta.
- No dobrze to ja już lecę.-odparła i wybiegła z pokoju.
-Cześć -powiedział Ron
-Już jestem- powiedziała do Ginny
-No dobra raz kozi śmierć-powiedziała do siebie i zeszła na dół.
Kiedy Moly zobaczyła Ginny od razy rzuciła ścierkę w kuchni i podeszła do niej. Włączyła muzykę. I po całym domu słychać było tylko głos: raz, dwa, trzy, raz, Ginny plecy prosto, dwa, trzy i tak do kolacji. Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. Nagle za jej plecami usłyszała znajomy głos
-Czemu Ginny uczy się tańca z Moly?-zapytał Harry
-Hej!-powiedziała Hermiona i uściskała przyjaciela-Dostała karę za wasz wczorajszy wypad.-wyjaśniła
- I to tylko dzisiaj taka nauka?-zapytał
-Nie przez dwa tygodnie.-odparła
- O kurczę.-powiedział Harry-No nic tu pomnie. Idę do Rona. Może będzie chciał iść ze mną na nocny biwak nad jezioro.
-Ok. Pa- odpowiedziała Hermiona i przyglądała się tańczącej parze.
***
Kolacja była pyszna.-powiedziała Fleur do Moly
-Ron, zaczekaj!-krzyknął Harry- Chcesz iść ze mną na biwak dzisiaj nad jezioro?
-Wybacz stary, ale mam karę za wczoraj codziennie przez dwa tygodnie...
-Tylko mi nie mów, że uczysz się tańca- wszedł mu w słowo Harry
-Nie-prychnął Ron tylko pomagam o szóstej rano w kuchni i mam we wszystkim pomagać Hermionie.
-Acha. No to trudno. Powodzenia!-Powiedział żegnając się
Wieczór był chłodny. Ginny już dawno zasnęła jednak Hermiona miała z tym problem.
-Ciekawe co robi Ron.-Pomyślała
Dziewczyna siedziała tak przez dłuższy czas wpatrując się w sufit rozmyślając o chłopaku i jego karze.
***
Ron siedział na łóżku nie chciało mu się spać. Cały czas rozmyślał.
-Ciekawe czy dziewczyny już śpią-pomyślał
Kiedy otworzył okno zobaczył białą migoczącą kropkę, która się powiększała aż w końcu przerodziła się w twarz jego kumpla.
-Harry?-zapytał z niedowierzeniem
-Pamiętasz jak mówiłem o biwaku? Zrobiłem go od południowej strony jeziora.
-Jak ty się tu znalazłeś? - Ron ciągle nie mógł opanować zdziwienia
-Nie ważne. Przyjdź. Jak chcesz weź Hermionę i Ginny.
-Oszalałeś jest prawie środek nocy!-krzyknął Ron do kuli, a właściwie do miejsca gdzie się znajdowała.
Ron zastanawiał się czy to nie była jakaś podpucha, ponieważ Harry sam kiedyś powiedział mu, że nie umie wytwarzać kuli informacyjnej. Chłopak po dłuższym namyśle miał coraz większą pewność, że to była pułapka śmierciożerców. Ale skoro była, to musieli wiedzieć gdzie jest Harry czyli teraz chcieli dostać się do Hermiony i jego.
-Muszę powiedzieć Hermionie.-powiedział sam do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz