Ron wziął ją za rękę i zaczął mówić.
-Kiedy George wysłał mnie bo pudełka z dostawy, poszedłem do magazynu. Tam nagle usłyszałem stłuczone szkło przerwałem więc pracę i poszedłem zobaczyć co się stało. Jednak w tej samej chwili straciłem przytomność-przerwał-Kiedy się obudziłem miałem rozcięte ramię a z ust płynęła mi krew. Parę minut potem przyszedł śmiejąc się ze mnie kiedy przypomniałem mu jak uderzyłaś go na trzecim roku przestał się śmiać i dał mi z pięści w oko. Dla tego mam sine. Jednak sadzę, że mogło być gorzej. Gdybym szybko się nie teleportował do domu, co w skutek przyczyniło się do rozszerzenia rany na ramieniu.-wyjaśnił powoli opanowanym tonem
-Ja, ja nie wiedziałam-wyjąkała
-No a skąd miałabyś to wiedzieć-powiedział
-Mam nadzieję, że tylko tą sprawę ukrywałeś-powiedziała z naciskiem ,,tylko tą"
-Tak-powiedział jakby mu ulżyło
Hermiona pocałowała chłopaka delikatnie w usta i wróciła do Ginny.
-I jak masz nowiny?-zapytała Ginny siedząc na łóżku i oglądając stare albumy
-Tak.-odparła
-To opowiadaj.-powiedziała Ginny odrzucając album na swoje biurko.
-Kiedy poszedł to magazynu po jakieś tam pudła usłyszał tłuczące się szkło coś zobaczył ale nie pamięta co bo stracił przytomność kiedy się obudził miał rozcięte ramie. po kilku minutach stał przed nim Malfoy śmiejąc się. Jednak wtedy Ron przypomniał mu jak ja uderzyłam Draco na trzecim roku. I wtedy on dał Ronowi z pięści w oko. Kiedy twój brat się tu teleportował rana na ramieniu rozszerzył się.-wyjaśniła Hermiona
-Ach na taką sytuację nie wpadła.-powiedziała Ginny
Kiedy zbliżała się północ dziewczyny położyły się spać.
***
Podczas śniadania panowała bardzo wesoła atmosfera George z Ronem wymyślali nowe produkty do sklepu, Harry rozmawiał z Ginny a Hermiona rozmyślała nasłuchując ich wszystkich razem.
-Ech...-odchrząknął Harry-Chciałem powiedzieć, że razem z Ginny jesteśmy oficjalnie parą.-powiedział
Wszystkich zdziwiła ta wiadomość oprócz Rona i Hermiony.
Kiedy wszyscy udali się w swoje strony Hermiona leżała na łóżku. Nagle usłyszała pukanie do okna. To była jej sowa. Miała przywiązaną karteczkę. Hermiona wzięła ją do ręki i przeczytała szeptem.
Wi-taj!
Już dawno my się nie widzieć. Kiedy się spotkać? Ja za toba tensknic
Wiktor
Hermiona była lekko zszokowana wiadomością wiedziała, że po obiedzie powie o tym Ronowi.
Zastanowiła się chwilę i pomyślała.-Przecież jesteśmy parą. Ron nie powinien być zazdrosny.-powiedziała do siebie dziewczyna
***
Kiedy wszyscy zjedli obiad Hermiona zatrzymała na pierwszym piętrze Rona aby móc z nim porozmawiać.
-Ron.-powiedziła
-Tak?-zapytał
-Wiktor do mnie napisał i..-jednak przerwała
Ron zrobił się cały czerwony i zdenerwowany.
-Co on chciał od ciebie?!-powiedział nieco głośniej niż zamierzał
-Chciał się spotkać.-wyjaśniła
-A gdzie mogę zapytać?-
-Nad tutejszym jeziorem.-powiedziała
-Nie za bardzo podoba mi się ten pomysł ale dobrze w końcu długo się nie widzieliście.-powiedział
-Jesteś kochany- powiedziała i pocałowała go.
Ron odszedł z mieszanymi uczuciami.
Hermiona kiedy weszła do pokoju nie zastała Ginny tylko sowę. Dziewczyna odpisała do przyjaciela i od razu dostała odpowiedź potwierdzającą wieczorne przybycie.
***
Wieczorem kiedy już wszyscy siedli po kolacji na kanapie i foteleach. Ron objął Hermionę ramieniem. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Ron i Hermiona mieli swoje przypuszczenia.
Kiedy Ginny poszła otworzyć zobaczyła w nich Wiktora przywitała się z nim jednak nie zdążyła zaprosić go do stołu bo Hermiona w geście przywitania rzuciła mu się na szyję. Ron w tym czasie zrobił się lekko zdenerwowany. Kiedy już wszyscy przywitali się z przybyłym gościem. Wrócili do swoich zajęć. Hermiona poszła z Wiktorem nad jezioro, George eksperymentował w pokoju a Ginny i Harry poszli podziwiać gwiazdy na strychu. Tylko Ron został w salonie wyczekując dziewczyny aż wróci. Po dwóch godzinach wrócili jednak trochę inaczej niż się spodziewał. Wiktor niósł Hermionę na rękach. Widok ten Ronowi się tak nie spodobał, że od razu poszedł na górę i czekał przed wejściem do pokoju dziewczyn. Kiedy Hermiona wracała po schodach chichocząc Ron był coraz bardziej zazdrosny.
-I jak było?-zapytał przez zęby choć starał się zapytać na luzie
-Dobrze-odparła i weszła do pokoju
Ron wszedł za nią i objął ją w pasie. Wtedy dziewczyna odwróciła się do niego przodem i pocałowała go. Ten pocałunek delikatnie przykrył nienawiść do Wiktora jednak jej nie zmazał.
***
Rano kiedy wszyscy się rozeszli Wiktor poprosił Rona, Georga, Ginny, Harrego i Hermionę o wspólny spacer. Kiedy wszyscy się zgodzili grupa wyszła z domu o dwunastej. Podczas spaceru wszyscy żartowali i śmiali się do rozpuku. Najbardziej jednak większość z nich była zadowolona, że Georege powoli dochodził do siebie po utracie Freda. Kiedy wszyscy doszli na wybrane miejsce pod drzewem usiedli na kocu i grali w przeróżne gry. Jednak kiedy dochodziła godzina siedemnasta zaczęli powoli się zbierać. Niestety było tak ciemno, że najbezpieczniejszą drogą powrotu była ścieżka przez las. Kiedy tak szli starali się nie zgubić. Największa obawa jaką miał każdy nich to wilkołaki. I nie mylili się. Gdy przeszli już spory kawał drogi i byli już prawie w domu zaatakowały ich wilkołaki. Jednak aby obronić Hermionę Ron poszedł walczyć z nimi, a za nim poszedł Harry, George i Wiktor. Chłopcy walczyli dzielnie jednak po kilku nie udanych próbach Ron wycofał się i przedstawił swój pomysł.
-Musimy się teleportować-powiedział
I w tej samej chwili pod jego nogami leżał martwy Bułgar.
-Wiktor-krzyknęły dziewczyny i podbiegły do martwego ciała. Nie oddychał. Ronowi teraz zrobiło się mu go tak żal, że zaproponował, że będzie niósł ciało trzymał ciało poległego w ich obronie Wiktora. Kiedy George i Harry przegonili trochę wilkołaki wszyscy teleportowali się do domu. Kiedy Moly ujrzała kogo trzyma Ron uniosła się krzykiem z łzami. Ron pokiwał dlikatanie głową na znak śmierci kumpla. Hermiona nic nie mówiła. Od razu poszła do pokoju i usiadła na łóżku nie była w stanie płakać to wszystko wydarzyło się tak nagle i tak niespodziewanie. Ginny wiedząc jak się czuje dziewczyna poszła nocować w wolnym pokoju naprzeciwko sypialni rodziców.
-Mogę wejść?-zapytał Ron
-Tak.-odpowiedziała Hermiona
-Wszystko dobrze?-zapytał
-Nie tak naprawdę to chyba nic nie będzie już dobrze.-powiedziała przytulając swojego chłopaka.
Ron jakby też czuł smutek. Przytulił ją do siebie. Jednak kiedy miała spuszczoną głowę drżała. Ron podniósł jej podbródek i pocałował ją mocno i namiętnie starając się pocieszyć dziewczynę. Kiedy miał zakończyć pocałunek odpowiedziała tym samym siedzieli tak przytuleni do siebie długo. kiedy Hermiona wydała się zmęczona chłopak wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Pożegnał ją i wyszeptał
-Dobranoc-jednak nie był pewny czy usłyszała, ponieważ już chyba spała.
***
Śniadanie minęło domownikom w ciszy. Wszyscy nosili jeszcze w sobie smutek po wczorajszym wydarzeniu. Niektórzy mniej a niektórzy więcej. Pan Artur z rana poszedł zakopać ciało. Hermiona sama nie wiedziała, do których się zalicza, choć tak naprawdę chyba do grupy co mniej. W końcu nie była z nim bardzo zżyta. Jednak Ginny jak zawsze po stracie jakiejś osoby była bardzo smutna. Ron starał się zawsze zachowywać kamienny wyraz twarzy. Jednak Hermiona czuła, że w głębi duszy również przeżywał śmierć Kruma tak jak wszyscy. Kiedy wracał do swojego pokoju razem z Harrym, Hermiona zatrzymała go.
-Ron!-krzyknęła
-Tak?-zapytał
-Czy możesz mi powiedzieć dlaczego na samym początku nie chciałeś mi powiedzieć prawdy?-zapytała
-Chodzi ci o to co się stało na magazynie?-zapytał z niedowierzeniem
-Tak-odparła
-Naprawdę musisz wiedzieć? To już było dawno.-powiedział
-Tak muszę i wcale nie dawno bo masz jeszcze ranę-powiedziała
-Bo nie chciałem ci zawracać tym głowy- odparł i pobiegł za Harrym
Hermiona stała na korytarzu. Zastanawiała się.
-Po co ja w ogóle zadałam mu to głupie pytanie. Powiedział mi co się stało i powinnam na tym zakończyć-powiedziała do siebie.
Kiedy zakończyła swoje przemyślenia postanowiła odszukać Ginny. Długo jej to nie zajęło bo znalazła ją z Harrym na strychu siedzących razem i oglądających wspólne zdjęcia. Hermiona nie chcąc im przeszkadzać, powoli wycofała się z drzwi i przez przypadek wpadła na biegnącego Rona.
-Co ty tu robisz?-zapytała szeptem
-Mógł bym cię zapytać o to samo-odparł z uśmiechem, który tak uwielbiała
-Chciałam znaleźć Ginny ale jest z Harrym więc nie chciałam im przeszkadzać-wyjaśniła
-Acha.. rozumiem. Ja podobnie, szukałem Harrego ale już nie zobaczyłem dalszego ciągu bo wpadłem na ciebie-powiedział
Hermiona uśmiechnęła się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
-Chcesz pójść ze mną pomóc Georgowi w sklepie?-zapytał nieśmiało
-Jasne-odparła
Złapali się za ręce i przenieśli do sklepu.
- Wow! Jeszcze nigdy nie widziałam w całości całego sklepu przez te tłumy kupujących-powiedziała
-Kiedy jest zamknięty, rzeczywiście wydaje się ogromniasty-krzyknął George jadący między półkami na drabinie.
Hermiona zachichotała. Ron słysząc śmiech swojej dziewczyny zakręcił nią w powietrzu i posadził na ladzie przy kasie. W tej samej chwili z magazynu wyszedł Draco.
-Nieżle-powiedział
-Zamknij się-odparł Ron
-Ramię jeszcze się nie zagoiło?-zapytał z udawaną troską
-Daj spokój-powiedziała Hermiona obejmując Rona w pasie
-O nawet zapomniałem, że jest z tobą ta Szlama-powiedział
-Nie waż się tak o niej mówić-powiedział Ron tracąc powoli nad sobą panowanie
-Bo co?-powiedział Draco
Odpowiedź Rona przerwał George.
-Draco możesz już iść do domu! Dzięki za pomoc-nagle rozległ się krzyk jadącego na drabinie Georga.
-To na razie George-powiedział i wyszedł rzucając rozbawione spojrzenie Ronowi
-Jak ja bym go..-powiedział zdenerwowany Ron. Jednak Hermiona mu przerwała - Nie denerwuj się znasz go. Staraj się go olewać.
-Ale..-zaczął Ron jednak Hermiona zamknęła mu usta całusem.
-Pamiętaj, że jesteś jeszcze ranny i każde nerwy napinają mięśnie.-wytłumaczyła mu spokojnie Hermiona -To dotyczy także podnoszenia mnie.-zaznaczyła
-Tylko, że ty jesteś jak piórko-powiedział z uśmiechem
-Ron!-krzyknął George-Rusz się miałeś mi pomóc a nie się obijać.
-Już idę-odkrzyknął i pobiegł za regały.
-Hermiono!-krzyknął George
-Tak?!-zapytała
-Jeśli chcesz to możesz sobie wziąć flakonik z eliksirem miłosnym. To nasza nowa dostawa. Na środku sklepu stoi taki różowy kwiat a w nim małe pudełeczka.-wyjaśnił i wrócił do dalszych zajęć.
Hermiona chwilę się zastanowiła.
-A jakie ma właściwości?-zapytała kiedy przechodził obok niej
-Jeżeli pokłócisz się z ukochanym lub ukochaną i uda ci się tamtej osobie wcisnąć chociażby kropelkę na rękę przyjdzie i się pogodzicie-wyjaśnił i mrugnął do niej.
-W sumie warto spróbować-pomyślała i wzięła jeden flakonik na sytuacje awaryjną
Dziewczyna postarała się aby Ron nie zauważył eliksiru.
Kiedy Ron skończył układać nową dostawę, poszedł jeszcze odnieść puste kartony na magazyn.
Hermiona czekając na niego powycierała kurz w sklepie. Gdy skończyła poukładała nowy towar na ladę były to m.in.: gumy balonowe, które potrafiły unieść człowieka, sprężyny do skakania, pióro, które poprawiało błędy i wiatraczki. Hermiona chichotała patrząc na przedmioty. Ich wygląd był niepowtarzalny. Kiedy Ron skończył pracę w magazynie podszedł to dziewczyny i przestraszył ją jedną z zabawek. Był to smok, który samodzielnie latał jak żywy z językiem i groźnym spojrzeniem.
-Ronaldzie! Czy chcesz żebym padła na zawał?!-krzyknęła
-Nie przesadzaj to tylko zabawka-powiedział śmiejąc się.
Jednak kiedy zobaczył niezadowolenie dziewczyny odezwał się -No już nie gniewaj się. To nie wstyd wystraszyłaś się tylko zabawki dla dzieci.
-No wiesz.-powiedziała odwracając się do niego plecami
-Przepraszam-powiedział z rozbawieniem obejmując ją w pasie i całując po szyi.
Hermiona zadowolona z przeprosin uśmiechnęła się delikatnie.
-No dobra gołąbeczki-powiedział George ze śmiechem
Zakochani oderwali się od siebie z zażenowaniem. Mimo, że już wszyscy wiedzieli, że są parą oficjalnie to i tak było to krępujące.
-Dziękuje wam za pomoc. Chyba możemy już wracać do domu.
-Zaraz kolacja-zauważyła Hermiona
-A ta cały czas o jedzeniu.-Ron z rozbawieniem przewrócił oczami
Hermiona uderzyła go delikatnie w bok. Kiedy we trójkę przeteleportowali się do salonu zastali tylko Moly krzątającą się po kuchni.
-To ja już pójdę-powiedział George i znikł
-O tutaj jesteście.-powiedziała
-Na to wygląda-powiedział Ron
-Nie tym tonem chłopacze-skarciła syna Moly
-Właściwie to od miesiąca powinnaś już mówić mężczyzno-powiedział dumnie
-W takim razie nie tym tonem mężczyzno-odparła
-Oj daj spokój. Przecież..-zaczął jednak Hermiona przerwała mu-Przepraszamy, że nie było nas na obiedzie ale pomagaliśmy Georgowi w sklepie i kompletnie straciliśmy rachubę czasu.-wyjaśniła wymawiając z naciskiem końcówkę ,,przepraszaMY"
-Rozumiem-odparła Moly i po chwili dodała - Jeśli będziecie czegoś chcieli przyjdźcie-powiedziała i wróciła do zajęć
-Na pewno-mruknął Ron
Hermiona skarciła go wzrokiem. Ron od razu odwrócił głowę.
-Może pójdziemy teraz do mnie?-zapytał zmieniając temat
Dziewczyna skinęła głową. Kiedy tak szli Hermiona rozmyślała o dzisiejszym dniu.
Gdy weszli do pokoju Hermiona usiadła na parapecie przy oknie. Uwielbiała widok na ogród z tego miejsca.
-Jak on mógł jeszcze się tak zachowywać?! W końcu to przez niego jesteś ranny.-powiedziała dziewczyna
-Znasz go.- zacytował Hermionę chłopak
Dziewczyna uśmiechnęła się. Zeszła z parapetu i wzięła chłopaka za dłoń.
-Znam też ciebie-powiedziała ciągnąc Rona
-Gdzie idziemy?-zapytał
-Poczekaj chwilę.-odparła
Po chwili wróciła z szalikiem.
-Szalik?-zapytał z niedowierzeniem
-Nie.-odparła ze śmiechem
Zawiązała go Ronowi na oczy i prowadziła go przez korytarz w domu aż doszli do starego pokoju gościnnego.
-Możesz zdjąć-powiedziała i wręczyła mu album ze wspólnymi zdjęciami od pierwszego roku w Hogwarcie.
-Och...dziękuje-powiedział-Ale skoro już wręczamy sobie prezenty to to dla ciebie-wręczył jej fioletowo-złote pudełko owinięte w czerwoną wstążkę. Były to waniliowe perfumy.
-Nie musiałeś-powiedziała
-Ty też-odparł
Dziewczyna oplotła ręce za szyją chłopaka i mocno go pocałowała. Ich języki tańczyły w szalonym tańcu rozkoszy. Kiedy przestali usiedli na łóżku i rozpoczęli oglądanie zdjęć.
-Gdyby ktoś ci powiedział na pierwszym roku, że będziesz ze mną chodził to byś uwierzył?-zapytała
-Nie wyśmiałbym go-odparł śmiejąc się.
Hermiona przewróciła oczami jednak potem też zaczęła się śmiać widząc swoje zdjęcia z drugiego roku.
-Uwielbiam kiedy się śmiejesz-powiedział
Kiedy tak oglądali zdjęcia, do pokoju wszedł Harry.
-O hej-powiedział
-Cześć-przywitali się z nim
-Jedziemy z Ginny na dwa dni do Luny i Nevilla. Chcecie z nami?-zapytał
-Ja spasuję-powiedział Ron-Ale dzięki
-Domyślam się, że Hermiona też nie.-powiedział
-Wybacz, ale nie. Może następnym razem.-powiedziała
-Ok. Do zobaczenia.-odparł i wyszedł
Ron położył się na łóżku.
-Czego nie chciałaś jechać? Przecież lubisz Lunę.-zapytał
-Ale wolę ciebie.-wypowiedziała te słowa z ogromną delikatnością
Hermiona nachyliła się nad Ronem i pocałowała go namiętnie w usta. Kiedy ich usta zetknęły się parę przeszła fala gorąca. Kiedy dziewczyna miała się odchylić chłopak przyciągnął ją do siebie.
Leżeli tak przytuleni do siebie. Aż nagle z dołu dobiegł krzyk Moly- Kooolacjaa!
Zakochani z niechęcią zeszli na dół. Niespodzianką była niezapowiedziana wizyta Billa i Fleur.
Kiedy Fleur zobaczyła Hermionę od razu do niej podbiegła i mocno ją przytuliła.
-Witaj-powiedziała dziewczyna ledwo łapiąc oddech.
-Tak się cieszę, że cię widzę-powiedziała Fleur -Co u ciebie?-zapytała
-Nic ciekawego. wszystko po staremu.-powiedziała
-To szkoda. Myślałem, że będę wujkiem-krzyknął Bill siedzący przy stole.
Fleur widząc zakłopotanie w oczach Hermiony zmieniła temat.
Ron słysząc to odpowiedział-I nawzajem bracie.
Bill od razu się zaczerwienił. W tym samym momencie w pokoju pojawił się George.
-Witaj barcie-powiedział do Billa
-Hej-odparł tamten
-Właśnie rozmawiamy kiedy Bill zaszczyci nas tytułem wujka- wtrącił się Ron
-O ciekawe-odparł George mrugając do niego
-Nie macie co robić?!-krzyknęła z kuchni Moly
-Faceci.-powiedziały Fleur i Hermiona równocześnie
-No co?-zapytał Ron
-Nic-powiedziała Hermiona i dała mu buziaka w policzek
-A gdzie Ginny?-zapytała Fleur
-Wyjechała razem z Harrym to naszych przyjaciół-wyjaśniła dziewczyna
-Och no trudno-odparła Fleur
-No dobra. Miło było się z wami przywitać.-powiedziała Hermiona- To my już pójdziemy.-dodała biorąc za rękę Rona
Za nimi rozległy się głośne gwizdy, które uciszyła Fleur i Moly. Ron rzucił braciom ignorujące spojrzenie. Hermiona natomiast nie odwróciła się, ponieważ miała na twarzy rumieńce. Kiedy para zakochanych weszła do pokoju zatrzymała się na środku pokoju.
-Czy wy nie macie innych tematów do omówienia?-zapytała
-Och nie martw się. To tylko takie rodzinne dogryzanie.-odparł
-Taaa...Tylko ciekawe jak twoja mama to odbiera-powiedziała
-Sądzę, że nie ma nic do powiedzenia.-powiedział chłopak próbując pocałować dziewczynę, jednak ta go delikatnie odepchnęła.
-Co? Coś nie tak?- zapytał
-Nie tylko..-zawahała się- w sumie to mam obawę, że nagle ktoś tu przyjdzie.-wyjawiła
-Nie martw się, a nawet jeśli to pożałuje.-powiedział
Dziewczyna przytuliła się do chłopaka.
-Ron?-zapytała
-Coś się stało?-zapytał
-Nie, nie...tylko może zejdźmy jeszcze do nich na dół. Przecież twój brat przyjechał spory kawałek żeby się spotkać a my chowamy się w pokoju.-powiedziała
-No może masz rację.-odparł Ron- Ale najpierw...-przerwał mówić i wziął dziewczynę na ręce.
***
I jak smakuje?-zapytała Moly
-Pyszne-powiedziała Fleur i odstawiła swój talerz
-I jak George jak idzie praca w sklepie?-zapytał Bill
-Dobrze. Pomaga mi Ron i Hermiona oraz Draco-odparł
-O matko Draco i Ron pod jednym dachem? Jak to możliwe?-zapytał z udającym szokiem
Hermiona widząc, że Ron zaciska dłonie w pięści położyła na nich swoją dłoń.
-Jak widać ludzie się zmieniają-odparła Hermiona
Ron posłał jej niepewny uśmiech.
-No to my będziemy się już zbierać-powiedziała Fleur i razem Billem weszli do kominka i zniknęli.
-George chodź pomożesz mi przy naczyniach.-zawołała Moly z kuchni
George powlókł się do kuchni. Ron wykorzystując tą sytuacje zapytał
-Jaki eliksir dał ci George w sklepie?
-Co?-zapytała
-Nie udawaj. George pokazał ci jakieś eliksir i chcę wiedzieć jaki.-powiedział
-Dlaczego?-dziewczyna nie dawała za wygraną
-Nie ufasz mi?-zapytał
-Ufam.-odparła
-Więc powiedz.-naciskał
-Nie mogę- powiedziała dziewczyna
-Dlaczego?-zapytał
-Po prostu-odparła i poszła do pokoju
-Może powinnam teraz go użyć w końcu jest na kłótnię.-powiedziała do siebie
Nalała kropelkę do specjalnego woreczka na czary.-Mam nadzieję, że się uda-pomyślała
-Ron!-krzyknęła
Żadnej odpowiedzi. Weszła do pokoju i usiadła koło chłopaka.
-Co?-zapytał kiedy podała mu woreczek
-Wsadź tam dłoń i wyjmij-poinstruowała
-Czemu?-zapytał
-Bo tak.-powiedziała
-Jesteś niemożliwa-powiedział i zrobił to o co prosiła
-I masz coś do powiedzenia?-zapytała
-W sumie to chciałbym cię przeprosić za swoje zachowanie.-powiedział, a kiedy skończył zaklęcie przestało działać.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-zapytał
-Ponieważ..-zaczęła jednak przerwała i namiętnie pocałowała swojego chłopaka. Dziewczynę przeszła fala gorąca. Kiedy tak się całowali nawet nie zauważyli kiedy wybiła północ.
-Och..-mruknęła Hermiona kiedy chłopak zaczął całować ją po szyi.
-O nie. Jest już druga w nocy.-powiedziała
-To co-odparł wracając do zajęcia.
Dziewczyna lekko pchnęła Rona na łóżko i powiedziała
-Ja już muszę iść-odezwała się
Jednak chłopak przyciągnął ją do siebie.
I w tej samej chwil w pokoju pojawił się Irysek.
-Oj przepraszam-powiedział - Ale Ginny i Harry już wrócili.-oznajmił i znikł
-Słyszałeś-powiedziała Hermiona-Muszę iść i wyszła znikając na korytarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz