-Hej. Śpisz?-zapytał Ron nachylając się nad Hermioną.
-Nie. A czemu pytasz? Coś się stało?-zapytała
-Właściwie to mam obawy co do Harrego bo przed chwilą miałem bardzo podejrzaną sytuację.-wyjaśnił Ron
Chłopak wszystko ze szczegółami wyjaśnił Hermionie i powiedział swoje przypuszczenia.
-Hmm... To na pewno podstęp. Ale jeżeli tak jest to, to Harry jest w tarapatach.-powiedziała delikatnie się trzęsąc.
Ron objął ją ramieniem.
-Wszystko będzie dobrze.-powiedział choć sam nie wiedział czy wierzyć we własne słowa.
Para szybko się ubrała i wyszła na dwór, w rękach mieli różdżki i lusterko dzięki, któremu mieli nadzieję będą mieli łączność z przyjacielem. Kiedy doszli do jeziora zobaczyli trzeci cień odwrócili się ale już nic nie widzieli tylko ciemność.
***
Kiedy Hermiona się obudziła była w ciemnym pomieszczeniu, kompletnie sama. Było tu mokro i śmierdziało stęchlizną. Bardzo bolała ją dłoń. -Pewnie zwichnięta-pomyślała. Nic nie pamiętała oprócz momentu kiedy ktoś ogłuszył ją i Rona. A właśnie gdzie Ron?-zastanowiła się chwilę lecz potem pomyślała, że pewnie jest z śmierciożercami. Siadła w kącie i starała się wymyśleć próbę ucieczki jednak na darmo. W końcu usłyszała przeraźliwy krzyk to był głos Rona.
-Crucio! -krzyknął jeden z porywaczy
Hermiona zaczęła płakać już wiedziała co czuł jej chłopak wtedy gdy była torturowana prze Belatrix.
Dokładnie pamiętała ból tego zaklęcia. Nikomu nawet największemu wrogowi nie życzyłaby tego zaklęcia. No a jednak jej ukochany chłopak przechodził do samo co ona tamtego dnia. Łzy lały jej się strumieniami. Kiedy nagle usłyszała szelest w dalszej części lochu zobaczyła znajomą sylwetkę a potem twarz.
-Harry!-krzyknęła chociaż w połowie uradowana
-Genialne miejsce na biwak nie?-zapytał z uśmiechem.
Mimo takiej sytuacji zachował poczucie humoru. Nagle ucichli gdy usłyszeli jak ktoś schodził tu po schodach.
-To chyba jeden z was!-krzyknął szorstki i donośny głos- Był trochę nie grzeczny więc teraz będzie bardzo spokojny!
Odszedł rechocząc na całe gardło. Hermiona znowu nie mogła powstrzymać łez. Podbiegła jak najszybciej do chłopaka. Krwawił i to mocno. Dobrze, że Harremu nie zabrali plecaka, który miał na biwak. Mieli tam apteczkę dzięki, której opatrzyli jego rany. Jednak nadal był nieprzytomny. Hermiona już bliska histerii, postarała się pohamować łzy i delikatnie przykładała dłoń do jego policzka. Nagle Ron złapał ja za rękę i przytulił.
-Witaj, stary.-powiedział szeroko się uśmiechająć do Harrego.
-Hej. Widzę, że mimo tego, że oberwałeś pożądnie w łeb nie wybili ci dowcipów-odpowiedział z uśmiechem Harry- Nawet w takiej sytuacji pogodny- powiedział czarnowłosy
Hermiona spojrzała na niego co do tego co powiedział i przypomniała mu, że dopiero on się chwalił jakie o ma faje miejsce na biwak.
-Możesz usiąść?-zapytała chłopaka
-Chyba tak.-odparł
-Cała trójka starała się wymyśleć plan ucieczki.
Kiedy już wszyscy chcieli się poddać pojawił się przed nimi domowy skrzat Irysek.
-Irysek!-krzyknęli
-Witajcie.-powiedział skrzat
-Jak zauważyłeś, że nas nie ma?-zapytali
-Zobaczyłem, że nie ma pana Pottera, pana Weasleya i panny Granger i wydało mi się to dziwne potem przypomniałęm sobie rozmowę pana Ronalda i panny Granger, więc postanowiłem pójść za wami i jestem.- wyjaśnił Irysek
- Pomożesz się nam stąd wydostać?-zapytali
-No jasne.-odpowiedział Irysek
Cała trójka złapała się za ręce i przeniosła się do pokoju chłopców.
-Wielkie, wielkie, stokrotne dzięki Irysku.-powiedziała Hermiona i ucałowała skrzata
-My też ci dziękujemy-powiedział Ron i Harry
-Nie wiem co by było gdybyśmy tam zostali choćby pięć minut dłużej.
-No dobrze wracam do obowiązków do zobaczenia- i znikł
-To ja już pójdę-oznajmiła Hermiona
Ucałowała chłopaków na dobranoc i poszła.
***
Następnego dnia Ron przy śniadaniu odpowiadał na mnóstwo pytań dotyczących jego głowy i ramienia. No ale oczywiście nie stracił poczucia humoru. Jak miał okazję to wracał na lekcje tańca Ginny.
-No to kiedy robimy konkurs tańca?-zapytał Ginny podczas śniadania
-Uważaj na słowa- zagroziła mu Ginny
Po śniadaniu każdy udał się w swoją stronę Harry poszedł poeksperymentować z Georgem, a Ginny do pokoju. Natomiast Hermiona poszła do Rona zmienić mu opatrunek.
-Hej-powiedziała
-Hej-odparł Ron
-I jak się czujesz?-zapytała
-Jak bym dostał parę razy mega bolesnym zaklęciem-wyjaśnił z uśmiechem
-Ale humoru nie straciłeś-zauważyła Hermiona
-Na pewno gdybyś mnie pocałowała poprawiłoby mi się- zwrócił uwagę chłopak
Dziewczyna oblała się rumieńcem. Nie wiedząc dlaczego mimo to, że się tak dobrze znają momentami naprawdę się potrafiła zawstydzić. W przeciwieństwie on był cały czas pewny siebie, żartował i nie bał się powiedzieć, że zależy mu na niej. Hermiona podziwiała go za to.
-O czym myślisz?-zapytał ją
-Już nic, o niczym.-odparła
Podszedł do niej i zakręcił nią wokół własnej osi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz