Galeria

piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 11 ,,Śmierć jeszcze nigdy nie była mi taka bliska"

Rano Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Ręka ją bardzo piekła. Kiedy spojrzała na nią miała ją we krwi z małym szkiełkiem. Dziewczyna pisnęła z przerażenia.
-Co się stało?-zapytał Ron
-Nic takiego.-odparła
-To czego się tak wystraszyłaś i dlaczego chowasz lewą rękę z tyłu?-zapytał podchodząc do niej
Dziewczyna pokazała mu rękę. Chłopak wstrzymał oddech.
-Jak to się stało?-zapytał-Wychodziłaś w nocy gdzieś z pokoju?
-Nie na pewno nie położyłam się spać jeszcze przed tobą.-wyjaśniła a po jej policzkach spływały łzy.
-Nie płacz-wyszeptał do niej i opatrzył jej rękę wodą utlenioną i bandażem.
-Ja nie dam sobie rady wszystko jest coraz bardziej trudne.-powiedziała
-Dasz radę nie jesteś sama.-powiedział i wytarł jej zły
-Śmierć jeszcze nigdy nie była mi bliższa.-powiedziała Hermiona i wtuliła się w Rona
-Nie, nie mów tak.-powiedział
-Chodź powiedzieć twojej mamie-powiedziała Hermiona i wzięła go za rękę
Kiedy schodzili po schodach zamarli. Zobaczyli na nich Ginny śpiącą na schodach i trzymającą malutki sztylecik zrobiony ze szkła ze złamanym czubkiem.
-Nie. To niemożliwe.-wyszeptała Hermiona
-Ale są dowody. Czubek tego sztyleta był twojej ręce.-odprł Ron i poszedł po Moly.
-Jak to możliwe?-zapytała mama Rona kiedy przyszła na schody- Leżała na łóżku o drugiej w nocy a miałam ją na oku cały czas.
-Nie wiem mamo ale Hermiona obudziła się z zakrwawioną ręką i z kawałkiem szkła, który był czubkiem tego sztyletu.
-Nie, nie do wiary -wymamrotała Moly
-Co się dzieje?-zapytał Harry schodząc po schodach
-To-powiedział Ron i wskazał na Ginny a potem na całą zabandażowaną rękę Hermiony
-Nie no. Jak to się stało-powiedział Harry
-Obudzę ją.-powiedziała Hermiona i nachyliła się nad Ginny
-Pobudka, Wstawaj Ginny!-krzyknęła
-Co, co ja tu robię?-zapytała
-Też chcielibyśmy wiedzieć. Albo raczej co zrobiłaś?-zapytał Ron i Harry wskazując na Hermionę
-Och już mam tego dość. Co ja jej zrobiłam, że to akurat mną steruje.-odparła Ginny
-A poza tym zapomniałam się zapytać-zaczęła Hermiona-przecież Lavender i Belatrix zginęły podczas bitwy o Hogwart jak to możliwe, że żyją?
-Bo widzisz kochaniutka z wiedźmami jest tak, że mogą się odrodzić ponownie. Jednak kiedy się je zabije drugi raz giną na stałe.-wyjaśniła Moly
-Rozumiem.-odparła Hermiona
-Ginny co pamiętasz od jakiego momentu tobą sterowała?-zapytał Harry
-Jak wstałam około trzeciej do kuchni i pustka.-odparła Ginny
-Czyli tam wzięłaś sztylet i przyszłaś do Hermiony, a kiedy ją skaleczyłaś szłaś do łóżka jednak upadłaś na schodach i zasnęłaś-powiedział Ron
-Chyba tak-odparła
-Hermiono jeżeli zda żyłby się osobisty atak strzelaj zaklęciem uśmiercającym-powiedziała Moly
-A więc Ron-zwróciła się do syna Moly- Na noc masz zamykać pokój na klucz i inne zabezpieczenia to samo z oknami. A cały pokój otoczymy zaklęciem, któro nie pozwala się teleportować osobom z dworu.-powiedziała Moly
Ron skinął głową.
-No to pora na śniadanie.-powiedziała Moly i zeszła do kuchni

                                                                              ***
-Ja sama nie wiem co o tym myśleć-powiedziała Hermiona
-Bądź spokojna. Musisz tylko mieć się na baczności i starać się nie być sama z Ginny-powiedział Harry
-Harry ma rację. Musisz uważać.-poparł przyjaciela Ron
-A w razie spotkania twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego.-dodał Harry
Hermiona westchnęła
-Hej. Nie przejmuj się.-powiedział Ron i objął ją ramieniem
-Łatwo powiedzieć-mruknęła
-No dobra ja już będę się zmywał.-powiedział Harry i wyszedł
-Boli cię ręka?-zapytał Ron
-Nie. Jedynie piecze.-odparła
-To dobrze.-odparł
-Może pójdziemy do sklepu Georga.-zasugerowała
-Ok tylko pójdę po klucze.-powiedział
Kiedy wrócił miał na twarzy czerwoną kreskę z krwi przechodzącą po szyi.
-Ron!-krzyknęła Hermiona-Co ci się stało i jak?
-Zapomniałem, że mój brat ma różne stworzenia w pokoju.-odparł
-Och. Jesteś niemożliwy.-powiedziała
Chłopak uśmiechnął się.
-Ale po za tym wszystko dobrze?-zapytała
-Tak-powiedział
Złapali się za ręce i przenieśli się do sklepu.
-Ten sklep jest po prostu fantastyczny. Za każdym razem kiedy tu jestem mam ogromny podziw.-powiedziała Hermiona
-Faktycznie. Jest co podziwiać zaczynając od regałów po kasę.-powiedział Ron śmiejąc się
-Dziewczyna chciała go popchnąć na kanapę dla klientów, którzy czekają w kolejce jednak skończyło się na tym, że Ron przyciągnął ją do siebie.
-Berek-klepnęła go w ramię i pobiegła między regałami.
Długo nie minęło za nim Ron złapał ukochaną.
-Och nigdy nie dasz mi fory.-powiedziała zmęczona.
-Zobaczymy.-odparł
Bawili się towarem, który nie dawno przyszedł.
-Chyba powinniśmy wracać-powiedziała i podeszła do Rona
-Rzeczywiście zaraz kolacja.-zauważył
Kiedy byli w sklepie nawet nie zauważyli, że już dawno minęła dwunasta. Przeteleportowali się do kuchni i usiedli przy stole.
-O tu jesteście.-powiedziała Moly i podała im herbatę.
-Bardzo dobra herbata. Jaki to przepis?-zapytała Hermiona
-Herbata z imbirem i przyprawami korzennymi według rosyjskiego przepisu.-odparła Moly i usiadła przy stole.
Hermiona wąchała woń imbiru i innych przypraw.
-Gdzie Ginny?-zapytał Ron
-Chyba w salonie. Ale nie mam pewności.-powiedziała Moly
-A Harry?-zapytała Hermiona
-W pokoju. Wcześniej zjadł kolacje i poszedł na górę.-wyjaśniła Moly
-I jak?-zapytała Moly- Chcecie coś jeszcze jeść?
-Nie dziękuje.-odparła Hermiona -Chyba, że mój mąż zechce jeszcze coś zjeść.
-Nie ja już też dziękuje.-powiedział i poszedł za Hermioną do pokoju.
Kiedy szli po schodach na pierwszym piętrze spotkali Parvati.
-Witajcie. Cieszę się, że już wyzdrowiałeś Ron-powiedziała
-Co ty tu robisz?-zapytali równocześnie
-Chciałam was ostrzec-powiedziała- I nie ma czasu na wyjaśnienia. Zdobyłam ważne informacje dotyczące ciebie Hermiono.
-Jakie?-zapytała tamta
-Lavender, że chce cię zabić to już wiesz. Pomaga jej w tym Belatrix. Jeśli spotkasz je twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego. Wiesz dlaczego?-zapytała
Hermiona skinęła głową.
-To dobrze. Ale przejdę do sedna miej się na baczności przed Ginny ona kiedy jest przez nie sterowana będzie mogła robić wszystko i łamać nawet najsilniejsze zaklęcia. Czasem nawet kiedy będzie sobą będzie słuchała i przekazywała im. Jeśli one zginął Ginny automatycznie będzie sobą. Póki co nie mówcie nic przy niej.
-Dzięki-powiedziała
-Nie ma za co. Życzę ci powodzenia i długiego życia przy jego boku- Wskazała na Rona i znikła.
-Dlaczego wszystko tak się utrudniło?-zapytała
-To znaczy?-zapytał
-No od tamtej pory co Lavender przyszła na wesele. Cały czas mamy pod górkę.-powiedziała
-Nie powinnaś się tak tym przejmować-powiedział Ron
-Dlaczego?-zapytała
-Jesteśmy razem. Dasz sobie radę. Miejmy tylko nadzieję, że jak już umrą to na zawsze.-odparł Ron
-Och jest już dziesiąta w nocy-powiedziała Hermiona i pociągnęła go za rękę
-Zamknijcie drzwi na klucz!-krzyknęła Moly z dołu
Gdy weszli do pokoju zamknęli drzwi tak jak kazała Moly.
-Jesteś pewny, że to cos da? W końcu słyszeliśmy co mówiła Parvati.-powiedziała Hermiona przytulając go.
-Tak. A jeżeli nie to z powolni ją. No a oprócz tego jesteś ze mną w pokoju więc nie masz się czego bać.-powiedział
-Wierzę.-odparła
Hermiona pocałowała go delikatnie w usta i położyła się spać.

                                                                             ***
Hermiona nie mogła spać. Obudziła się o drugiej w nocy. Słyszała czyjeś kroki na schodach. Coraz bliżej i bliżej. Serce podskoczyło jej do gardła.
-Ron, Ron. Ron!-mówiła coraz głośniej
Ron przewrócił się twarzą do Hermiony.
-Co się stało?-zapytał
-Słyszysz?-zapytała
-Kroki na schodach.-powiedział
-Tak-odparła-Myślisz, że to...
-Tak-powiedział-Pójdę sprawdzić.
-Nie! Nigdzie nie idziesz.-powiedziała Hermiona łapiąc go za rękę.
-Ale..-zaczął
-Nie. Nie obchodzi mnie to czy to nawet Belatrix czy Lavender osobiście. -powiedziała stanowczym tonem. -Prześlij Haremu wiadomość żeby przeteleportował się do nas.
Chłopak skinął głową. Wiedział, że nie wygra z jej uporem. Nagle w pokoju pojawił się Hary.
-Co się dzieje?-zapytał
-Słyszeliśmy na schodach kroki i jestem prawie pewien, że, to któraś z nich.-wyjaśnił szybko Ron
Harry przygotował różdżkę, a Ron trzymał swoją w skierowaną w drzwi był gotowy.
-Schowaj się za łóżkiem. Dam ci znak abyś trafiła w nią.-powiedział Ron
I w tym momencie zobaczyli jak do pokoju wchodzi postać z kapturem.
-Eksperia Mus!-krzyknął Harry i wytrącił różdżkę nieznajomej postaci.
-Pokarz twarz chyba, że tchórzysz-powiedział Ron
-Ja skądże. Widzę, że już się lepiej czujesz-odpowiedział głos i postać zrzuciła kaptur.-Poznajesz?
-Belatrix.-powiedział Harry przez zęby.
-Miło cię widzieć. Ale tym razem poluję na tą dziewuchę.-powiedziała-Gdzie ona jest?
Ron skrzyżował dwa palce jako znak dla Hermiony.
-Avade Kedavra-krzyknęła
Belatrix obroniła się przed zaklęciem.
-Czy ty sądzisz, że trafiłabyś. Nie martw się jeżeli ja dzisiaj cię nie zabije lub Lavender to zrobi to Ginny.
-Może znasz Imperius?-zapytała
Hermiona wiedziała o co chodzi ale nie odpowiedziała.
-Nie. A to szkoda. Dzięki temu możemy nią sterować kiedy tylko zechcę.-powiedziała Belatrix -A może pomyślałaś kiedyś o bliskich. Podejdź do mnie.
-Nie-odparła Hermiona
-Jesteś pewna? Pokaże ci prawdę. Twój mąż cię nie kocha, przyjaciółka obgaduje cię kiedy tylko może a przyjaciel ma cię gdzieś przyszedł żeby zrobić dobre wrażenie no a Moly nie znosi cię, stara się być tylko miła.
-To nie prawda.-powiedziała Hermiona przez łzy-Nie wierzę ci.
-Skoro tak zapytaj ich sama.-odparła tamta
-Nie wierz jej-krzyknął Ron i wyszeptał, że tylko Hermiona to usłyszała ,,Kocham cię i wiesz o tym"
-Masz jakieś ostatnie słowo?-zapytała Belatrix
-Właściwie tak.-odparła
Hermiona spojrzała na Harrego i na Rona. Oni od razu zrozumieli co chce im przekazać.
-Avade Kedavra!-krzyknęła Hermiona, Harry i Ron jednocześnie.
-Nieeeeeeeeeee!-krzyknęła Belatrix i rozprysła się w popiół tak drobny, że ledwo go było widać.
-To było genialne- powiedział Harry
-Dzięki za pomoc-powiedziała-W sumie to rano powiemy co się wydarzyło a teraz chodźmy spać.
-Masz racje-powiedział Harry i znikł
Hermiona podbiegła do Rona i mocno go przytuliła.
-Tak się bałam.-powiedziała
-Ale już wszystko dobrze-odparł i objął ją ramieniem
-Już lepiej?-zapytał
-Tak.-oparła
-Kocham cię i wiesz o tym.-powiedział
-Wiem i dlatego nie uwierzyłam w ani jedno jej słowo-powiedziała Hermiona
Ron objął ją w pasie i pocałował w usta. Stali tak kilka minut w bez ruchu.
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy.-usłyszeli głos
Zakochani przerwali pocałunek ale nie wypuścili się z objęć.
-No bracie niezła godzina na takie czułości-powiedział George śmiejąc się.
-Niezła godzina na wchodzenie do czyjegoś pokoju- zrimpostował Ron
-Dobra, dobra już idę. Tak za szłem po drodze.-powiedział- A gdzie Harry?-zapytał
-U ciebie przez to, że Ginny czasem momentami jest opętana przez Lavender, Harry dzieli z tobą pokój, Ginny z mamą, a Hermiona ze mną.-wyjaśnił
George gwizdnął pod nosem.
-Czekaj, czekaj jak to opętana?-zapytał zaskoczony
-Dowiesz się albo teraz od Harrego lub rano przy śniadaniu o wszystkim plus o tym co tu się działo jakieś pięć minut temu.-powiedział Ron
-Ok. To do śniadania.-powiedział i poszedł

                                                                              ***
Ranek nastąpił bardzo szybko od tamtego momentu.
-Pobudka śpiochu!-usłyszeli zza drzwi krzyk Moly
-Już idziemy-powiedziała Hermiona i zrzuciła Rona z łóżka.
Kiedy zeszli na dół Moly krzątała się w  kuchni.
-No więc noc minęła spokojnie?-zapytała
-Nie-odpowiedzieli Ron, Hermiona i Harry równocześnie.
-Jak to?-zapytała Moly siadając przy stole
-Około drugiej w nocy usłyszałam kroki więc obudziłam Rona i wezwaliśmy Harrego. Była to Belatrix opowiadała kilka minut różne głupoty aż w końcu we trójkę wypowiedzieliśmy zaklęcie uśmiercające i rozprysła się w popiół.-wyjaśniła Hermiona
-A tak naprawdę to co tu się działo przez moją nie obecność?-zapytał George
-Gdy ciebie nie było poszliśmy we trójkę na dwór a Ginny została w domu. Potem Harry poszedł do domu a my zostaliśmy. Kiedy weszliśmy wszyscy leżeli na podłodze sparaliżowani a Lavender nachyliła się nad Ginny i wypowiedziała zaklęcie Imperius, dzięki któremu można sterować tą osobą. Potem znikły obie razem z Belatrix.  A Ron starcił na bardzo długi czas przytomność. Kiedy już się rozbudził Ginny razem z Harrym poszła do kuchni. Kiedy oboje do niej dołączyliśmy Ron zażartował a ona rzuciła się na niego bez powodu, mnie uderzyła. Miałam przypuszczenia, że to Lavender ale żeby być pewna pocałowałam Rona i wtedy zaczęła się tak wściekać, że mało nie wydłubała oczu Harremu. Potem gdzieś o piątej rano Ginny stała nade mną z różdżką i nożem. Gdyby nie to, że Ron wstał wcześnie to nie wiem co by było.-wyjaśniła Hermiona -No i ta dzisiejsza noc.
Została nam tylko Lavender.
-Rozumiem ale czy zaklęcie uśmiercające nie jest nielegalne i zakazane?-zapytał George.
-Tak jest. Ale gdy wiedźma umarła i się wskrzesza to wtedy możesz go użyć.-wyjaśniła Moly.
-Ciekawe-powiedział George i wszyscy pogrążyli się w dużej zadumie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz