Rano Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Ręka ją bardzo piekła. Kiedy spojrzała na nią miała ją we krwi z małym szkiełkiem. Dziewczyna pisnęła z przerażenia.
-Co się stało?-zapytał Ron
-Nic takiego.-odparła
-To czego się tak wystraszyłaś i dlaczego chowasz lewą rękę z tyłu?-zapytał podchodząc do niej
Dziewczyna pokazała mu rękę. Chłopak wstrzymał oddech.
-Jak to się stało?-zapytał-Wychodziłaś w nocy gdzieś z pokoju?
-Nie na pewno nie położyłam się spać jeszcze przed tobą.-wyjaśniła a po jej policzkach spływały łzy.
-Nie płacz-wyszeptał do niej i opatrzył jej rękę wodą utlenioną i bandażem.
-Ja nie dam sobie rady wszystko jest coraz bardziej trudne.-powiedziała
-Dasz radę nie jesteś sama.-powiedział i wytarł jej zły
-Śmierć jeszcze nigdy nie była mi bliższa.-powiedziała Hermiona i wtuliła się w Rona
-Nie, nie mów tak.-powiedział
-Chodź powiedzieć twojej mamie-powiedziała Hermiona i wzięła go za rękę
Kiedy schodzili po schodach zamarli. Zobaczyli na nich Ginny śpiącą na schodach i trzymającą malutki sztylecik zrobiony ze szkła ze złamanym czubkiem.
-Nie. To niemożliwe.-wyszeptała Hermiona
-Ale są dowody. Czubek tego sztyleta był twojej ręce.-odprł Ron i poszedł po Moly.
-Jak to możliwe?-zapytała mama Rona kiedy przyszła na schody- Leżała na łóżku o drugiej w nocy a miałam ją na oku cały czas.
-Nie wiem mamo ale Hermiona obudziła się z zakrwawioną ręką i z kawałkiem szkła, który był czubkiem tego sztyletu.
-Nie, nie do wiary -wymamrotała Moly
-Co się dzieje?-zapytał Harry schodząc po schodach
-To-powiedział Ron i wskazał na Ginny a potem na całą zabandażowaną rękę Hermiony
-Nie no. Jak to się stało-powiedział Harry
-Obudzę ją.-powiedziała Hermiona i nachyliła się nad Ginny
-Pobudka, Wstawaj Ginny!-krzyknęła
-Co, co ja tu robię?-zapytała
-Też chcielibyśmy wiedzieć. Albo raczej co zrobiłaś?-zapytał Ron i Harry wskazując na Hermionę
-Och już mam tego dość. Co ja jej zrobiłam, że to akurat mną steruje.-odparła Ginny
-A poza tym zapomniałam się zapytać-zaczęła Hermiona-przecież Lavender i Belatrix zginęły podczas bitwy o Hogwart jak to możliwe, że żyją?
-Bo widzisz kochaniutka z wiedźmami jest tak, że mogą się odrodzić ponownie. Jednak kiedy się je zabije drugi raz giną na stałe.-wyjaśniła Moly
-Rozumiem.-odparła Hermiona
-Ginny co pamiętasz od jakiego momentu tobą sterowała?-zapytał Harry
-Jak wstałam około trzeciej do kuchni i pustka.-odparła Ginny
-Czyli tam wzięłaś sztylet i przyszłaś do Hermiony, a kiedy ją skaleczyłaś szłaś do łóżka jednak upadłaś na schodach i zasnęłaś-powiedział Ron
-Chyba tak-odparła
-Hermiono jeżeli zda żyłby się osobisty atak strzelaj zaklęciem uśmiercającym-powiedziała Moly
-A więc Ron-zwróciła się do syna Moly- Na noc masz zamykać pokój na klucz i inne zabezpieczenia to samo z oknami. A cały pokój otoczymy zaklęciem, któro nie pozwala się teleportować osobom z dworu.-powiedziała Moly
Ron skinął głową.
-No to pora na śniadanie.-powiedziała Moly i zeszła do kuchni
***
-Ja sama nie wiem co o tym myśleć-powiedziała Hermiona
-Bądź spokojna. Musisz tylko mieć się na baczności i starać się nie być sama z Ginny-powiedział Harry
-Harry ma rację. Musisz uważać.-poparł przyjaciela Ron
-A w razie spotkania twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego.-dodał Harry
Hermiona westchnęła
-Hej. Nie przejmuj się.-powiedział Ron i objął ją ramieniem
-Łatwo powiedzieć-mruknęła
-No dobra ja już będę się zmywał.-powiedział Harry i wyszedł
-Boli cię ręka?-zapytał Ron
-Nie. Jedynie piecze.-odparła
-To dobrze.-odparł
-Może pójdziemy do sklepu Georga.-zasugerowała
-Ok tylko pójdę po klucze.-powiedział
Kiedy wrócił miał na twarzy czerwoną kreskę z krwi przechodzącą po szyi.
-Ron!-krzyknęła Hermiona-Co ci się stało i jak?
-Zapomniałem, że mój brat ma różne stworzenia w pokoju.-odparł
-Och. Jesteś niemożliwy.-powiedziała
Chłopak uśmiechnął się.
-Ale po za tym wszystko dobrze?-zapytała
-Tak-powiedział
Złapali się za ręce i przenieśli się do sklepu.
-Ten sklep jest po prostu fantastyczny. Za każdym razem kiedy tu jestem mam ogromny podziw.-powiedziała Hermiona
-Faktycznie. Jest co podziwiać zaczynając od regałów po kasę.-powiedział Ron śmiejąc się
-Dziewczyna chciała go popchnąć na kanapę dla klientów, którzy czekają w kolejce jednak skończyło się na tym, że Ron przyciągnął ją do siebie.
-Berek-klepnęła go w ramię i pobiegła między regałami.
Długo nie minęło za nim Ron złapał ukochaną.
-Och nigdy nie dasz mi fory.-powiedziała zmęczona.
-Zobaczymy.-odparł
Bawili się towarem, który nie dawno przyszedł.
-Chyba powinniśmy wracać-powiedziała i podeszła do Rona
-Rzeczywiście zaraz kolacja.-zauważył
Kiedy byli w sklepie nawet nie zauważyli, że już dawno minęła dwunasta. Przeteleportowali się do kuchni i usiedli przy stole.
-O tu jesteście.-powiedziała Moly i podała im herbatę.
-Bardzo dobra herbata. Jaki to przepis?-zapytała Hermiona
-Herbata z imbirem i przyprawami korzennymi według rosyjskiego przepisu.-odparła Moly i usiadła przy stole.
Hermiona wąchała woń imbiru i innych przypraw.
-Gdzie Ginny?-zapytał Ron
-Chyba w salonie. Ale nie mam pewności.-powiedziała Moly
-A Harry?-zapytała Hermiona
-W pokoju. Wcześniej zjadł kolacje i poszedł na górę.-wyjaśniła Moly
-I jak?-zapytała Moly- Chcecie coś jeszcze jeść?
-Nie dziękuje.-odparła Hermiona -Chyba, że mój mąż zechce jeszcze coś zjeść.
-Nie ja już też dziękuje.-powiedział i poszedł za Hermioną do pokoju.
Kiedy szli po schodach na pierwszym piętrze spotkali Parvati.
-Witajcie. Cieszę się, że już wyzdrowiałeś Ron-powiedziała
-Co ty tu robisz?-zapytali równocześnie
-Chciałam was ostrzec-powiedziała- I nie ma czasu na wyjaśnienia. Zdobyłam ważne informacje dotyczące ciebie Hermiono.
-Jakie?-zapytała tamta
-Lavender, że chce cię zabić to już wiesz. Pomaga jej w tym Belatrix. Jeśli spotkasz je twarzą w twarz musisz użyć zaklęcia uśmiercającego. Wiesz dlaczego?-zapytała
Hermiona skinęła głową.
-To dobrze. Ale przejdę do sedna miej się na baczności przed Ginny ona kiedy jest przez nie sterowana będzie mogła robić wszystko i łamać nawet najsilniejsze zaklęcia. Czasem nawet kiedy będzie sobą będzie słuchała i przekazywała im. Jeśli one zginął Ginny automatycznie będzie sobą. Póki co nie mówcie nic przy niej.
-Dzięki-powiedziała
-Nie ma za co. Życzę ci powodzenia i długiego życia przy jego boku- Wskazała na Rona i znikła.
-Dlaczego wszystko tak się utrudniło?-zapytała
-To znaczy?-zapytał
-No od tamtej pory co Lavender przyszła na wesele. Cały czas mamy pod górkę.-powiedziała
-Nie powinnaś się tak tym przejmować-powiedział Ron
-Dlaczego?-zapytała
-Jesteśmy razem. Dasz sobie radę. Miejmy tylko nadzieję, że jak już umrą to na zawsze.-odparł Ron
-Och jest już dziesiąta w nocy-powiedziała Hermiona i pociągnęła go za rękę
-Zamknijcie drzwi na klucz!-krzyknęła Moly z dołu
Gdy weszli do pokoju zamknęli drzwi tak jak kazała Moly.
-Jesteś pewny, że to cos da? W końcu słyszeliśmy co mówiła Parvati.-powiedziała Hermiona przytulając go.
-Tak. A jeżeli nie to z powolni ją. No a oprócz tego jesteś ze mną w pokoju więc nie masz się czego bać.-powiedział
-Wierzę.-odparła
Hermiona pocałowała go delikatnie w usta i położyła się spać.
***
Hermiona nie mogła spać. Obudziła się o drugiej w nocy. Słyszała czyjeś kroki na schodach. Coraz bliżej i bliżej. Serce podskoczyło jej do gardła.
-Ron, Ron. Ron!-mówiła coraz głośniej
Ron przewrócił się twarzą do Hermiony.
-Co się stało?-zapytał
-Słyszysz?-zapytała
-Kroki na schodach.-powiedział
-Tak-odparła-Myślisz, że to...
-Tak-powiedział-Pójdę sprawdzić.
-Nie! Nigdzie nie idziesz.-powiedziała Hermiona łapiąc go za rękę.
-Ale..-zaczął
-Nie. Nie obchodzi mnie to czy to nawet Belatrix czy Lavender osobiście. -powiedziała stanowczym tonem. -Prześlij Haremu wiadomość żeby przeteleportował się do nas.
Chłopak skinął głową. Wiedział, że nie wygra z jej uporem. Nagle w pokoju pojawił się Hary.
-Co się dzieje?-zapytał
-Słyszeliśmy na schodach kroki i jestem prawie pewien, że, to któraś z nich.-wyjaśnił szybko Ron
Harry przygotował różdżkę, a Ron trzymał swoją w skierowaną w drzwi był gotowy.
-Schowaj się za łóżkiem. Dam ci znak abyś trafiła w nią.-powiedział Ron
I w tym momencie zobaczyli jak do pokoju wchodzi postać z kapturem.
-Eksperia Mus!-krzyknął Harry i wytrącił różdżkę nieznajomej postaci.
-Pokarz twarz chyba, że tchórzysz-powiedział Ron
-Ja skądże. Widzę, że już się lepiej czujesz-odpowiedział głos i postać zrzuciła kaptur.-Poznajesz?
-Belatrix.-powiedział Harry przez zęby.
-Miło cię widzieć. Ale tym razem poluję na tą dziewuchę.-powiedziała-Gdzie ona jest?
Ron skrzyżował dwa palce jako znak dla Hermiony.
-Avade Kedavra-krzyknęła
Belatrix obroniła się przed zaklęciem.
-Czy ty sądzisz, że trafiłabyś. Nie martw się jeżeli ja dzisiaj cię nie zabije lub Lavender to zrobi to Ginny.
-Może znasz Imperius?-zapytała
Hermiona wiedziała o co chodzi ale nie odpowiedziała.
-Nie. A to szkoda. Dzięki temu możemy nią sterować kiedy tylko zechcę.-powiedziała Belatrix -A może pomyślałaś kiedyś o bliskich. Podejdź do mnie.
-Nie-odparła Hermiona
-Jesteś pewna? Pokaże ci prawdę. Twój mąż cię nie kocha, przyjaciółka obgaduje cię kiedy tylko może a przyjaciel ma cię gdzieś przyszedł żeby zrobić dobre wrażenie no a Moly nie znosi cię, stara się być tylko miła.
-To nie prawda.-powiedziała Hermiona przez łzy-Nie wierzę ci.
-Skoro tak zapytaj ich sama.-odparła tamta
-Nie wierz jej-krzyknął Ron i wyszeptał, że tylko Hermiona to usłyszała ,,Kocham cię i wiesz o tym"
-Masz jakieś ostatnie słowo?-zapytała Belatrix
-Właściwie tak.-odparła
Hermiona spojrzała na Harrego i na Rona. Oni od razu zrozumieli co chce im przekazać.
-Avade Kedavra!-krzyknęła Hermiona, Harry i Ron jednocześnie.
-Nieeeeeeeeeee!-krzyknęła Belatrix i rozprysła się w popiół tak drobny, że ledwo go było widać.
-To było genialne- powiedział Harry
-Dzięki za pomoc-powiedziała-W sumie to rano powiemy co się wydarzyło a teraz chodźmy spać.
-Masz racje-powiedział Harry i znikł
Hermiona podbiegła do Rona i mocno go przytuliła.
-Tak się bałam.-powiedziała
-Ale już wszystko dobrze-odparł i objął ją ramieniem
-Już lepiej?-zapytał
-Tak.-oparła
-Kocham cię i wiesz o tym.-powiedział
-Wiem i dlatego nie uwierzyłam w ani jedno jej słowo-powiedziała Hermiona
Ron objął ją w pasie i pocałował w usta. Stali tak kilka minut w bez ruchu.
-No proszę, proszę. Kogo my tu mamy.-usłyszeli głos
Zakochani przerwali pocałunek ale nie wypuścili się z objęć.
-No bracie niezła godzina na takie czułości-powiedział George śmiejąc się.
-Niezła godzina na wchodzenie do czyjegoś pokoju- zrimpostował Ron
-Dobra, dobra już idę. Tak za szłem po drodze.-powiedział- A gdzie Harry?-zapytał
-U ciebie przez to, że Ginny czasem momentami jest opętana przez Lavender, Harry dzieli z tobą pokój, Ginny z mamą, a Hermiona ze mną.-wyjaśnił
George gwizdnął pod nosem.
-Czekaj, czekaj jak to opętana?-zapytał zaskoczony
-Dowiesz się albo teraz od Harrego lub rano przy śniadaniu o wszystkim plus o tym co tu się działo jakieś pięć minut temu.-powiedział Ron
-Ok. To do śniadania.-powiedział i poszedł
***
Ranek nastąpił bardzo szybko od tamtego momentu.
-Pobudka śpiochu!-usłyszeli zza drzwi krzyk Moly
-Już idziemy-powiedziała Hermiona i zrzuciła Rona z łóżka.
Kiedy zeszli na dół Moly krzątała się w kuchni.
-No więc noc minęła spokojnie?-zapytała
-Nie-odpowiedzieli Ron, Hermiona i Harry równocześnie.
-Jak to?-zapytała Moly siadając przy stole
-Około drugiej w nocy usłyszałam kroki więc obudziłam Rona i wezwaliśmy Harrego. Była to Belatrix opowiadała kilka minut różne głupoty aż w końcu we trójkę wypowiedzieliśmy zaklęcie uśmiercające i rozprysła się w popiół.-wyjaśniła Hermiona
-A tak naprawdę to co tu się działo przez moją nie obecność?-zapytał George
-Gdy ciebie nie było poszliśmy we trójkę na dwór a Ginny została w domu. Potem Harry poszedł do domu a my zostaliśmy. Kiedy weszliśmy wszyscy leżeli na podłodze sparaliżowani a Lavender nachyliła się nad Ginny i wypowiedziała zaklęcie Imperius, dzięki któremu można sterować tą osobą. Potem znikły obie razem z Belatrix. A Ron starcił na bardzo długi czas przytomność. Kiedy już się rozbudził Ginny razem z Harrym poszła do kuchni. Kiedy oboje do niej dołączyliśmy Ron zażartował a ona rzuciła się na niego bez powodu, mnie uderzyła. Miałam przypuszczenia, że to Lavender ale żeby być pewna pocałowałam Rona i wtedy zaczęła się tak wściekać, że mało nie wydłubała oczu Harremu. Potem gdzieś o piątej rano Ginny stała nade mną z różdżką i nożem. Gdyby nie to, że Ron wstał wcześnie to nie wiem co by było.-wyjaśniła Hermiona -No i ta dzisiejsza noc.
Została nam tylko Lavender.
-Rozumiem ale czy zaklęcie uśmiercające nie jest nielegalne i zakazane?-zapytał George.
-Tak jest. Ale gdy wiedźma umarła i się wskrzesza to wtedy możesz go użyć.-wyjaśniła Moly.
-Ciekawe-powiedział George i wszyscy pogrążyli się w dużej zadumie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz