Galeria

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 2 - ,,Kara-nie taka zła"

Nastał słoneczny dzień. Hermiona leżała pod kołdrą rozmyślając o wczorajszym dniu.
- Nie mogę uwierzyć, że to działo się naprawdę.- powiedziała do siebie.
Nagle jej wzrok zatrzymał się na słodko pochrapującej Ginny, która nie wiedziała, że Hermiona już wróciła z nocnego ,,spaceru". Nagle kiedy zamyśliła się usłyszała znajomy głos.
- Hej.- powiedział Ron.
-Cześć- odpowiedziała mu.
- Dobrze spałaś?-zapytał
-Jak zabita, a ty?-zapytała z nutką zmęczenia w głosie.
-W miarę- odpowiedział zawstydzony
-Jeszcze raz bardzo cię przepraszam za wczoraj-powiedział
-Było minęło. Zapomnijmy o tym.-odpowiedziała
Ron podszedł do niej i wyszeptał jej do ucha: ,,Pamiętaj, że Cię kocham". Na te słowa Hermionie łzy napłynęły do oczu, jednak nie pokazała tego po sobie. Chłopak powiedział, że spotkają się się na śniadaniu i wyszedł. W tym samym momencie równo z zamknięciem drzwi obudziła się Ginny.
Od razu rzuciła się Hermionie na szyję i przytuliła ją mocno.
-Gdzieś ty była?!-wykrzyknęła -Myślałam, że już nie wrócisz. -Niech ja tylko dorwę Rona, pożądnie oberwie za wczoraj.-powiedziała z ogniem w oczach.
-Nie, nie musisz. Już porozmawialiśmy wczoraj i się pogodziliśmy.-  wyjaśniła Hermiona Ginny.
-Nie no nie wierzę!-krzyknęła Ginny -Jesteś nie normalna! Po takiej scenie ty nadal mu wybaczasz?!-krzyknęła z niedowierzeniem.
-Jak widać tak-odpowiedziała Hermiona.
W tej samej chwili usłyszeli krzyk Moly .-Śniadaaaniee!-
Dziewczyny szybko się przebrały i zaczęły schodzić schodami na dół. Ginny zatrzymała się na nich.
-Nie zgadniecie jaką mam dla was niespo...-
Jednak nie zdążyła dokończyć, bo Hermiona wyminęła ją.
-Hermiona!-wykrzyknęły Moly i Fleur podbiegając do niej.
-Jak miło cię widzieć z powrotem-powiedziała Fleur.
-Ciebie także-odpowiedziała Hermiona
Kiedy już się przywitała z Moly, Fleur, Billem i Georgem zasiadła do stołu. W pewnym momencie zauważyła, że brakuje dwóch osób. Ginny jakby czytała w jej myślach zapytała -A gdzie Harry?-
-Tak, tak naprawdę to nie wiem-odkrzyknęła jej Moly z kuchni.
Po chwili Hermiona już nie mogła znieść ciekawości i zapytała-A gdzie jest Ron?
Wszyscy w tym momencie odwrócili się w jej stronę patrząc z niedowierzeniem oprócz Ginny.
-Czy, czy coś powiedziałam nie tak?- zapytała
-Ależ skąd. Tylko dziwimy się, że po wczorajszym wieczorze pytasz o jego brak nieobecności-powiedziała delikatnie Fleur.
-No tak rozumiem- powiedziała Hermiona.
Nagle w tym samym momencie usłyszeli skrzypienie schodów. To był Harry, a za nim trochę wolniej schodził Ron. Kiedy czarnowłosy zobaczył swoją przyjaciółkę, podbiegł do niej i mocno ją uściskał.
Gdy skończyli się witać zasiedli do stołu. Ron siadł na przeciwko Hermiony.
-Dobrze, że znalazłeś Hermionę. To złagodzi twoją karę ale jej nie wycofa. - powiedziała groźnie Moly do syna.
-No więc jaka to kara? - zapytał
-Będzie ona trwała 14dni, co dwa dni od jutra będziesz przychodził przed 6 rano i pomagał mi gotować bez ani słowa marudzenia oraz może ta część kary nauczy cię kultury będziesz robił i pomagał we wszystkim Hermionie co będzie chciała bez użycia różdżki. - odpowiedziała Moly
Hermiona oblała się rumieńcem.
-W sumie to nie jest tak źle-odparł
Jednak kiedy zobaczył spojrzenie matki od razu pragnął cofnąć słowa.
-Z pomocą zaczynasz od końca śniadania-oznajmiła Moly.
-Rozumiem-powiedział
-I żadnych wykrętów, bo inaczej zapytam codziennie Hermionę pod koniec dnia.
Skinął głową. Jak to było tradycją Ginny i George zaczęli się z niego nabijać. Moly spiorunowała ich wzrokiem. Kiedy wszyscy zjedli, każdy udał się w swoją stronę. Harry z Ginny nad jezioro, Bill i Fleur na spacer, na łąkę, a George na strych robić eksperymenty. Hermiona korzystając z okazji wysłała Ronowi porozumiewawcze spojrzenie i poszła na górę. Nie minęło dużo czasu za nim Ron poszedł pod drzwi pokoju Hermiony I Ginny.
-Czyli teraz spełniam twoje zachcianki i robię za kucharkę od 6 rano. Genialnie- mruknął Ron.
-Nie marudź.-odpowiedziała mu Hermiona obejmując go. - Mogłeś trafić gorzej- zachichotała.
Ron w tym samym czasie odwrócił się do niej przodem i pocałował ją w usta. Hermiona westchnęła i po chwili powiedziała - Skoro to ma być twoja kara to musisz sprzątać w swoim pokoju minimalnie przez 3 dni.
-Co?! Przecież miałem spełniać TWOJE zachcianki.-powiedział zszokowany
-Tak, a moja jedna na razie jest taka abyś sprzątał u siebie w pokoju.-odparła
-No cóż.-powiedział podnosząc Hermionę na ręce i niosąc ją na łóżko. Dziewczyna zachichotała.
-To może wybierzemy się na spacer.-zaproponowała.
-W sumie to czemu nie.-powiedział
Trzymając się za ręce wyszli po cichu z domu, żeby nikt nie zauważył. Szli przed siebie rozmyślając.
W końcu zatrzymali się i usiedli pod drzewem opierając się o pień.
-Piękny widok.-powiedziała
-Ten także-odparł spoglądając na nią.
Kiedy się odwróciła bo nie wiedziała o czym mówi, zaskoczył ją delikatnym i namiętnym pocałunkiem. Trwali w nim dobre kilka chwil aż w końcu przestali aby móc zaczerpnąć powietrza. Nawet nie wiedząc jak to się stało, słońce już powoli  zmierzało ku zachodowi. Para zakochanych szybko zbiegła z pagórka i pobiegła do domu. Tam czekała już na nich tylko Moly.
-Gdzie wyście byli, wszyscy już po obiedzie?!Zaraz kolacja!-Krzyczała Moli. Jednak kiedy głos jej złagodniał zapytała Hermionę -Sądzę kochaniutka, że to był pomysł mojego syna. Kiedy zjesz obiad i odpoczniesz czy możesz przyjść i mi pomóc nakryć do stołu?
-Oczywiście- odparła
-Dziękuje. Chociaż jedna kulturalna osoba w tym domu.-powiedziała spoglądając w niebo.
                                                                 
                                                                    ***
Obrus był bardzo ładny: haftowany z białą koronką. Hermiona rozmyślała podczas nakrywania do stołu, jakie zadania może wymyślać przez dwa tygodnie Ronowi. Jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Zapytam Ginny-pomyślała
-Gotowe!-krzyknęła Hermiona do Moly, która krzątała się po kuchni.
-Dzięki kochana.-Powiedziała Moly, jednak po chwili do dała -Mam jeszcze małą prośbę czy możesz zwołać tu wszystkich?
-Dobrze-odparła dziewczyna
Hermiona wchodziła po długich schodach. Weszła do swojego pokoju i zauważyła, że Ginny nie ma leży tylko karteczka na jej łóżku:
 
       
                                                                 Hermiono!
     
Pewnie jesteś w szoku, że nie ma mnie w pokoju. Pojechaliśmy z Harrym  w jedno miejsce, nie     będzie nas do jutra. Całuję i ściskam.       
                                                                       Ginny       
 

Hermiona z jednej strony zasmuciła się tą wiadomością choć z drugiej uradowała bo będzie mogła spędzać więcej czasu z Ronem bez obaw, że ktoś im przeszkodzi w spędzaniu razem czasu.
Wyszła z pokoju trzymając karteczkę ręce. Poszła potem zawołać Billa i Fleur oraz Georga. Na koniec zaszła do pokoju Rona i Harrego. Cichutko zapukała i weszła. Jej oczom ukazał się zaskakujący widok. Ron spał mówiąc przez sen. Hermiona co prawda nie chciała go budzić jednak Moli kazała jej, więc nie miała wyjścia. Powoli nachyliła się nad chłopakiem i pocałowała go w usta.
Nie spodziewając się reakcji kiedy już miała się odchylić, Ron przyciągnął ją do siebie. Leżeli tak kilka minut. Nagle usłyszeli z dołu krzyk Moli- Hermiono! Już jest kolacja!
-Musimy już iść.-powiedziała
Skinął głową.- To dziwne nie widziałem Ginny i Harrego.-powiedział.
-Ach miałam ci powiedzieć Ginny zostawiła kartkę na łóżku-wyjaśniła i pokazała mu kartkę
Ron przeczytał po cichu i się  uśmiechnął do Hermiony. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Jednak oboje nie byli pewni czy Moly podzieli ich entuzjazm. Oboje zeszli na dół. Hermiona podała kartkę mamie Ginny. Moly mało nie wpadła w szał.
- Kolejne nieposłuszne dziecko!-krzyczała- Niech ona tylko się mi jutro pojawi!
Ron nie ukrywał szerokiego uśmiechu kiedy to słyszał.
-Ty się tak nie szczerz bo przypominam jutro pierwszy dzień kuchni.-powiedziała matka
-Och...-westchnął
Hermiona mimo wczorajszej kłótni chciała mu pomóc. Tylko jak -zastanawiała się.
Kiedy wszyscy zjedli, Moly poprosiła Hermionę aby została bo chce się jej coś zapytać.
Ron nie wiedział czy iść na górę więc poczekał w połowie schodów prowadzących na pierwsze piętro.
-I jak pomógł ci w czymś?-dopytywała się Moly.
-Na razie nie miał w czym, proszę pani. Jedyne na co mi się udało go na mówić to sprzątanie pokoju minimalnie 3 dni w tygodniu.-odparła Hermiona.
-O boże. Nie myślałam, że taki dzień nastanie kiedy mój syn będzie sam z siebie sprzątał pokój.-powiedziała Moly niedowierzająco
Kiedy zakończyły rozmowę i dziewczyna szła już po schodach, Ron złapał ją za rękę i pokazał aby szła za nim. Hermiona skinęła lekko głową. Kiedy poszli na górę prawie na sam dach zobaczyła, żę dach był szklany otoczony ochronną  barierą. Był tam piękny widok na rozgwieżdżone niebo.
-Nie mogę uwierzyć, to niebo jest jakby było na wyciągnięcie ręki-powiedziała
-Chciałem ci to pokazać jako przeprosinowy upominek.-wyjaśnił
-Och, Ron. Nie musiałeś. Przecież już ci wybaczyłam.-powiedziała
-Może i tak ale ja sobie tego nie wybaczę.-odparł
Dziewczyna bliska łez szczęścia rzuciła mu się na szyje. Złączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Kiedy już przestali oboje zmęczeni wrócili do pokoi. Hermiona długo nie mogła zasnąć.W końcu udała się do pokoju chłopaków i położyła się koło Rona. Ten mimo zmęczenia objął ją ramieniem. I tak zasnęli.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz