Galeria

niedziela, 30 sierpnia 2015

Spowalniam pracę nad rozdziałami

Wybaczcie, ale nie wiem kiedy powstanie kolejny rozdział. Już od środy zaczyna się szkoła. Boję się, że nie uda mi się dostarczyć wam takich opowiadań jak wcześniej. Oczywiście Nie zawieszam bloga. Po prostu teraz rozdziały będą pisane trochę dłużej. Wolę pisać ciekawie i sensownie niż beznadziejnie. Wszyscy, którzy chcą wiedzieć kiedy kolejny wpis, proszę o podanie swojego e-maila lub nazwy GG w komentarzach. Pozdrawiam wszystkich czytelników.

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 28 ,,Nie zostawię tak tego"

Hermiona leżała na boku przyglądając się  córeczce. 
-Hej-powiedziała Ginny uchylając dzrzwi
-Hej-odparła
-Jeżeli chcesz to możemy już teraz wracać do ciebie.-powiedziała Ginny
-A więc poczekaj, bagaże wysłałam wczoraj, teraz wezmę tylko Rose.-odparła tamta i podeszła do wózka. Shiro od razu podniósł się i poszedł w kierunku Ginny
-No dobra, już-powiedziała Hermiona 
Dziewczyny złapały się za ręce i przeniosły do domu
-Spójrz-powiedziała Ginny wskazując na psa
Shiro biegł na górę po schodach.
-Shiro!-wołała Hermiona i pobiegła za nim.
Pies jednak nie słuchał. Po kilku minutach już trochę zwolnił i podreptał do sypialni. Kiedy znalazł to czego szukał położył się przy łóżku.
-Dlaczego on tak...-
-Ciii...zobacz-odparła Hermiona i stanęła w drzwiach
Shiro leżał z głową na poduszcze Rona.
-On chyba też wie, że go nie ma w domu.-powiedziała Ginny
-Pewnie tak. W końcu minął już prawie tydzień-mruknęła Hermiona
-Chodźmy na dół. Zrobimy herbatę.-powiedziała Ginny
Hermiona skinęła głową i zeszła na dół.
-Jaka ona spokojna-powiedziała Ginny podchodząc do małej
Hermiona uśmiechnęła się i poszła do kuchni.
-Hejka-krzyknął George i z jego różdżki wystrzeliło kolorowe confetti.
-Hej-odparły
-Dostałem list od Harrego-powiedział
-Co pisze?-zapytała Hermiona
-Że wszystko jest tak pogmatwane i ich powrót nie jest określony.-odparł
-Och-westchnęła Ginny
Hermiona nic nie powiedziała tylko nalała wody do miski dla psa.
-A ty już wróciłeś z pracy?-zapytała aby zmienić temat
George się cicho zaśmiał.
-Nie, otwieram w weekendy od dwunastej.-odparł
-To może Rose zostanie u Moly a my pójdziemy z tobą-powiedziała Ginny
-Nie wiem czy to...-zaczęła Hermiona
-Pewnie będzie zżędzić o nieodpowiedzialności jak zawsze ale czemu nie.-odparł
Ginny spojrzała pytająco na Hermionę
-Zgoda-odparła tamta
-No to chodźmy-powiedział George
Cała trójka znalazła się w salonie.
-O jesteście.-powiedziała Moly
-Moly, czy mogłabyś popilnować Rose tak na około godzinkę?-zapytała Hermiona
-Ależ oczywiście. Myślałam, że już nigdy nie zapytasz.-odparła teściowa i wzięła wnuczkę na ręce.
Ginny uśmiechnęła się.
-No dobra, jest za dziesięć. Chodźmy bo się spóźnię-powiedział George
Ginny złapała wszystkich za ręce. Cała trójka znajdowała się po chwili w sklepie.
-Draco jesteś?!-krzyknął George 
-Jestem!-odparł tamten
-Idę do gabinetu!-krzyknął George i poszedł
-To była komunikacja w sklepie-powiedziała Ginny
Hermiona zachichotała.
-No proszę. Szlama i zdrajczyni-powiedział Draco stojąc kilka metrów za nimi
-Darój sobie-odparła Hermiona
-Myślisz, że się ciebie posłucham.-odparł
-Zostaw nas w spokoju-powiedziała Ginny
-Bo co?-zapytał
-Mamy różdżki-ppwiedziała Hermiona wyjmując swoją.
Jednak za nim obie zdążyły powiedzieć zaklęcie ich różdzki odleciały kilkanaście metrów dalej.
-A teraz nie macie-zadrwił
Hermiona chciała szybko jednym ruchem ręki zabrać te różdżki jednak na darmo.
Draco bardzo szybko złapał ją za nadgarstek i mocno przekręcił.
-Auć-jęknęła
-Hermiono!-krzyknęła Ginny
-Pamiętaj, że czarodziej czystej krwi nigdy nie będzie gorszy od Szlamy-syknął i puścił jej rękę.
-Jesteś potworem. Zaślepionym w sobie.-powiedziała Ginny jednak jego już nie było
-Idę do George-powiedziała po chwili
-Nie. Daj spokój.-odparła Hermiona
-Nie zostawie tak tego.-odparła Ginny
-Owszem zostawisz nie mówiąc Georgowi.-powiedziała Hermiona
-Skoro tak to powiem Ronowi. On tego mu nie daruje- powiedziała 
-Ginny!-krzyknęła 
-No co?-zapytała tamta
-Proszę cię przestań-powiedziała Hermiona masując nadgarstek.
-Nie Hermiono. Ty przestań udawać, że wszystko w porządku. On za każdym razem musi wiedzieć co się dzieje.-odparła Ginny
Hermiona już nic nie powiedziała.
-Wracajmy jest już późno, no a Moly jest z Rose.-powiedziała Ginny i schowała swoją różdżkę
Dziewczyny złapały się za ręce i znikły między regałami.
-Hermiono już nie wiem co robić!-krzyknęła Moly chodząc z Rose po salonie
Ginny zaczęła się śmiać.
Hermiona wzięła córeczkę od teściowej.
-Hej kochaniutka.-powiedziała i zaczęła delikatnie kołysać małą w ramionach.
Dziewczynka bardzo szybko usnęła.
-Nie do wiary. Próbowałam wszystkiego ale nie pomyślałam o zmęczeniu.-powiedziała Moly.
-To nic takiego. No dobrze to wracamy do domu.-powiedziała
-Do zobaczenia-powiedziała Ginny
-Pa-odparła i znikła

                                   ***

Zegarek wskazywał 8:00. Hermiona siedziała w salonie i czytała gazetę. Po kilku minutach Shiro zaczął biegać w kółko i głośno szczekać.
-Shiro, obudzisz Rose.-syknęła
Pies tylko odwrócił się na chwilę do pani i wrócił do zajęcia. Rose zaczęła płakać.
Hermiona westchnęła i podeszła do wózka. Delikatnie nachyliła nad wózkiem zaczęła nucić kołysankę. Rose jeszcze chwilę pomarudziła aż w końcu zamknęła powieczki. Hermiona uśmiechnęła się na ten widok. 
-Shiro o co chodzi?-zapytała wracając na fotel.
Pies jedynie podbiegł bliżej do drzwi. Hermiona zauważyła, że klamka się lekko pochyla. Szybko wzięła swoją różdżkę i w tej samej chwili do domu weszła osoba, którą najbardziej chciała zobaczyć.
-Ron!-krzyknęła i rzuciła mu się w ramiona.
-Hej-odparł i odwzajemnił uścisk
-Tak mi ciebie brakowało.-powiedziała 
-Ale wróciłem.-odparł i pocałował ją namiętnie w usta.
Hermiona odpowiedziała mu z tym samym entuzjazmem. 
-Coś się działo ciekawego?-zapytał
-Nie nic. Może tylko to, że Moly została raz z Rose.-odparła
Ron uniósł brwi.
-Nie wierzę.-mruknął
-Harry też wrócił?-zapytała
-Tak. Ustaliliśmy, że spotkamy się w Norze.-wyjaśnił
-Rozmawiałeś może z Ginny?-zapytała
-Nie. A co?-odparł
-Już nic-powiedziała bardzo szybko
Ron spojrzał na nią z zainteresowaniem.
-No dobra, idę zobaczyć córeczkę.-powiedział i poszedł w stronę kołyski.
Hermiona uśmiechnęła się.
Ron wziął Rose na ręce. Dziewczynka zaczęła się uśmiechać.
-Naprawde, nigdy bym nie pomyślała, że zobaczę cię w takiej sytuacji.-powiedziała
-Cuda się zdarzają.-odparł śmiejąc się
Hermiona przewróciła oczami.
-To co idziemy?-zapytała
-Tak-odparł i wziął ją za rękę.
-Auć-jęknęła
Oboje przenieśli się do Nory.
-Boli cię ręka?-zapytał
-Nie to nic takiego-odparła 
-Hej-powiedziała Ginny i mocno przytuliła Rona
-Cześć-odparł
-No jesteście-powiedział Harry i uściskał im dłoń
-Hermiono, chodź ze mną na chwilę.-powiedziała Moly wskazując na kuchnię
-Dobrze.-odparła i podała córkę mężowi.
-Chodźmy do salonu-powiedziała Ginny-Muszę wam coś powiedzieć.
Ron i Harry spojrzeli na siebie.
-Ron czy Hermiona powiedziała ci o ostatnim wydarzeniu w sklepie?-zapytała Ginny
-Nie, powiedziała, że wszystko jest dobrze.-odparł
-Nie zauważyłeś na jej ręce jakiejś rany fizycznej?-zapytała
-Nie, jedynie bolała ją dłoń. Ale co to ma do rzeczy?-zapytał lekko zdezorientowany
-To, że ostatnio jak byłyśmy w sklepie u  Georga Draco mało jej nie złamał nadgarstka.-odparła
Ron zacisnął pięści.
-George wie?-zapytał Harry
-Nie-odparła
-Ale ja wiem.-powiedział Ron-Niech ja go tylko dorwę.
-I to jest ten brat co go znam.-powiedziała Ginny
Harry się cicho zaśmiał.
-Oczym rozmawiacie?-zapytała Hermiona wchodząc do salonu.
-My zaraz przyjdziemy-powiedziała Ginny i bardzo szybko wyszła razem z Harrym
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?-zapytał 
-O czym?-odparła
-O nadgarstku-powiedział i wziął ją za rękę
-Ginny ci powiedziała?-zapytała
-To nie ma znaczenia.-odparł
-Nie chciałam ci zawracać tym głowy-odparła
-Wszystko co z tobą związane nie zawraca mi głowy.-powiedział i namiętnie pocałował ją w usta. Oboje zatracili się temu zajęciu na kilka minut. 
-Łatwo cię przekupić.-powiedziała Ginny wchodząc do salonu
Ron przewrócił oczami.
Hermiona  delikatnie się uśmiechnęła i objęła męża w pasie.
-Łatwo ale dla mnie.-powiedziała
-Zawsze wiedziałam, że jest tobie bardzo uległy-mruknął Harry
-Nie macie co robić?-zapytał Ron 
-Nie-odparła Ginny i wyszczerzyła zęby
Ron pokazał jej język.
-No ale charakterek ten sam.-powiedział George schodząc w tym momencie zeschodów.
-Ciesz się, że jesteś kawalerem.-powiedział Ron śmiejąc się
Hermiona pacnęła go w ramię.
-A tobie jest źle?-odparł George i mrugnął do Hermiony
-On nie wie co mówi. Jest bardzo zmęczony po ostatnich dniach.-powiedział Harry obejmując Ginny
-Żartowałem.-odparł Ron i pocałował Hermionę
-Zobaczymy się jutro.-powiedział George i wyszedł.
Rose zaczęła łapać Shiro za ogon. Pies był bardzo tolerancyjny w stosunku do dziecka.
Jednak po kilku minutach w salonie...





środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 27 ,, Bardzo ważny wyjazd"

-Podobały ci się urodziny?-zapytała Moly
-Tak bardzo. Myślałam, że zapomnieliście.-odparła Hermiona
-Jakbym mogła zapomnieć-powiedziała Ginny teatralnym głosem
Ron pocałował Hermionę w policzek.
Nagle w salonie rozległ się płacz dziecka.
Hermiona już powoli wstawała. 
-Ja pójdę-powiedziała Moly i poszła do kołyski
-Może jednak pomogę?-zapytała
-Nie-odparła i podała wnuczkę synowej.
-Ona nawet jak płacze to jest grzeczna-skomentował Harry
-Była poczta?-zapytał George wychodząc z kuchni
-Nie jeszcze.-odparł Artur i w tej samej chwili do salonu wleciały trzy sowy.
Rose zaczęła się cieszyć.
-No proszę-mruknęła Ginny
Harry i Ron dostali listy od ministerstwa. Natomiast trzecia sowa położyła paczkę na kolanach Hermiony.
-Od kogo?-zapytała Ginny
-Od Parvati-powiedziała Hermiona i otworzyła pudełko. W środku były przeróżne dekoracje do pokoju dziecka.
-Och jakie śliczne-powiedziała Moly oglądając prezent
Ron się uśmiechnął i otworzył list. Kiedy przeczytał mina mu zżedła.
-Do ciebie też napisali o wyjeździe?-zapytał szeptem Harry
-Tak. Ale nie wiem co zrobić. Przecież ich  nie zostawię -powiedział Ron
-Rozumiem cię. Piszę, że to bardzo pilne. -odparł Harry
-Tak i trwa tydzień.-dokończył Ron
-Zawsze jeździliśmy. Czego się obawiasz?-zapytał
Ron westchnął.
-Tego czasu. Czy się nie przedłuży, i tego, że zostawiam ją samą z dzieckiem.-odparł 
-Przecież tyle razy wyjeżdzałeś i było wszystko w porządku.-odparł Harry
-Ale nie było dziecka-odparł
Harry kiwną głową. 
-Co napisali?-zapytała Ginny Rona i Harrego
Hermiona spojrzała na męża pytającym wzrokiem.
-Musimy wyjechać na tydzień.-wyjaśnił Harry
-Nie ciekawie-przyznał George
-Dziś?-zapytała Hermiona
Ron skinął głową.
-Musicie?-zapytała Ginny
-Niestety-odparł Ron
-Idę wziąć rzeczy. Spakować twoje?-zapytał Harry
-Tak, dzięki-odparł
-No dobra powodzenia. Idę z Shiro na dwór.-powiedział George
Hermiona położyła córkę do wózka.
-Nie możesz zostać.-nalegała
-Uwierz, że gdybym mógł wogóle bym nie zwracał uwagi na ich listy.-powiedział
-Wiem-odparła-Czyli jedziesz.
-Tak-odparł
-Wrócisz nie długo?-zapytała
-Za tydzień. Postaram się szybciej-odparł 
Hermiona skinęła głową.
Ron pocałował ją namiętnie w usta. Ich usta połączyły się tak jak zawsze, namiętnie i rozkosznie.-
-Nie lubię kiedy musisz wyjeżdzać-wyszeptała
-Ja tak samo-odparł i mocno ją przytulił
-To co jedziemy?-zapytał Harry
Ron skinął głową.
Ginny ucałowała męża.
-Do zobaczenia-powiedział Artur
Harry i Ron weszli do kominka i znikli.
-Nie lubię ich wyjazdów.-westchnęła Ginny i wzieła Rose na ręce.
-Nie długo wrócą-powiedziała Moly
-Oby-mruknęła Hermiona
-Zawsze jeździli na takie misje. Teraz nic się nie zmieniło.-powiedziała Ginny
Hermiona westchnęła.
-Mam złe przeczucie.-odparła
-Nie może...-zaczęła Ginny
-Jesteśmy!-krzyknął George wbiegając do domu z Shiro
-Cicho!-syknęła Ginny 
-Ocho, znowu odzywa się ciotka-odparł George
Hermiona pokręciła głową i położyła córkę do kołyski.
-Hermiono chcesz coś ze sklepu?-zapytała Moly
-Nie, dziękuje-odparła
-Hermiono!-krzyknęła Ginny
-Tak?-zapytała ostrożnie
-Kto jest bardziej natrętny?-zapytał George
-Powiedz.-ponaglała ją Ginny
-Jesteście gorsi niż dzieci-powiedziała Hermiona i wyszła na dwór, a za nią Shiro.
Kiedy siadła zobaczyła sowę lecącą w jej kierunku. Ptak rzucił jej list do rąk i odleciał. Hermiona rozwiązała kopertę i zaczęła czytać.

Dostaliśmy razem z Harrym zlecania. Możliwe, że ten nieszczęsny wyjazd przedłuży się o kolejny tydzień. Kocham cię.
                                       Ron

-Jak ja wytrzymam bez ciebie.-westchnęła i schowała kartkę
Shiro usiadł przy pani.
-Przynajmniej ty jesteś dojrzały-powiedziała Hermiona i zaczęła głaskać psa.
Ginny wyszła do ogrodu i usiadła koło szwagierki.
-Wybacz.-powiedziała
Hermiona odwróciła się w jej stronę.
-Nie jestem na ciebie zła. Ja poprostu jestem...-zaczęła- wszystko mnie przerasta.
-To nie prawda. Jesteś wpaniałą matką, szwagierką i napewno żoną-odparła Ginny i mocno objęła Hermionę
Hermiona delikatnie się uśmiechnęła.
-Ron napisał, że dostali zadania i wszystko może przedłużyć się o tydzień.-wyjaśniła 
-Och-westchnęła Ginny
-Jakieś wieści?-zapytał George
-Ron i Harry możliwe, że wrócą za dwa tygodnie.-wyjaśniła Ginny
-Mówili, że za tydzień-odparł
-Ale coś się chyba przedłużyło.-odparła Hermiona
-Już jestem.-krzyknęła Moly
-Może pójdziemy jutro nad staw.-zaproponowała Ginny
-Wybacz ale ja rano wrócę do domu.-odparła Hermiona
-Może pojadę z tobą. Będziesz miała dodatkową pomoc przy Rose i Shiro.-odparła drapiąc psa za uchem.
-Pewnie-odparła
-Ja jeżeli będe miał czas to wstąpie na herbatę.-wtrącił George
-A więc zapraszam-odparła
-Kolacja!-krzyknęła Moly
-Chodźmy bo ta babka to napewno obudziła Rose-powiedziała Ginny
Hermiona zachichotała.
-No jesteście. Hermiono Rose chwilę płakała. Takie zostawienie nie było odpowie...-zaczęła mówić
-Mamo, Rose spokojnie spała kiedy wyszliśmy. Nie rób teraz Hermionie kazania.-powiedział George i machnął ręką aby uciszyć matkę.
-Moly ma racje.-odparła Hermiona
George posłał jej pełne zdziwnienia spojrzenie. Ginny nie zwracając na nich uwagi pobiegła do kuchni. 
Kolacja minęła wszystkim w bardzo dobrym chumorze.
-Może jeszcze jutro zostaniesz.-powiedział Artur zwracając się do Hermiony
-Nie, naprawdę dziękuje ale chcę teraz pobyć trochę w domu.-odparła
-No dobrze to twoja decyzja-powiedziała Moly
-Ja już pójdę. Jestem zmęczona-powiedziała Hermiona i poszła na górę razem z Shiro.
-Hej, słoneczko-powiedziała nachylając się nad córeczką.
Mała zaczęła się uśmiechać.
Shiro jak zawsze położył się u stóp dziecka.
Hermiona wzięła Rose na ręce i pocałowała ją delikatnie w główkę.
-Szkoda, że nie rozumiesz co mówi twoja babcia.-powiedziała Hermiona śmiejąc się i równocześnie kołysząc córeczkę w ramionach. 


wtorek, 25 sierpnia 2015

,,Prorok codzienny"

,,Oszukał wszystkich"

Albus Dumbledor mówi, że podczas jednej z walki z Voldemortem użył zaklęcia, któro robi widealizowaną kopię osoby. Już wiemy, że to nie był on. A więc czy możliwe, że Harry Potter zrobił tak samo? Czy w tym tkwi sekret przeżycia chłopca z blizną?
Otóż mamy takie przypuszczenia. 

,,Bolesny cios"

Wszyscy uważają, że w niejakich dzikich lasach pojawiły się wilkołaki, które zabiły Wiktora Kruma. Czy to możliwe? Według słynnego Aurora Harrego Pottera to kłamstwo. Sądzi on, że jego rywal poprostu uciekł. Pewnie jesteście ciekawi dlaczego użyłam słowa rywal. Otóz pamiętacie moje wydanie podczas turnieju Trójmagicznego? Tam Hermiona Granger zakochała się w tych zawodnikach. Teraz jednak po kilku tygodniach od jego śmierci wyszła za aurora Rona Weasleya. Kiedy prowadziłam wywiad z Harrym był strasznie wściekły z tego powodu. Powiedział, że ta sytuacja zniszczyła ich znajomość. 


                                  Rita Skeeter


Chwilowa ,,pauza"

Wybaczcie ale mam teraz treningi jazdy konnej. Więc kolejny rozdział powstanie troszkę później. Jeżeli będę miała czas dodam może jakieś miniaturki lub może postaram się obublikować jakiś fragment w stylu ,,Prorok Codzienny" :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 26 ,, Niezapomniany dzień"

Rozdział ten dedykuję ,,Żaklinie". Dzięki jej komentarzom nie raz w mojej wyobraźni pojawił się nowy pomysł. :)
______________________________________________________________________

-Trochę w prawo. Nie, nie jednak w lewo.-instruowała Ginny
-Może się zdecydujesz-powiedział George 
-Teraz-odparła nie zwracając uwagi na brata
-A gdzie Ron?-zapytała Moly
-Jestem-odparł stojąc w drzwiach
-Hermiona o niczym nie wie?-zapytała Fleur
-Tak. Pójdę z nią na spacer i wrócimy około piątej. Wyrobicie się?-powiedział
-Damy radę jest nas spora liczba. Zresztą zaraz mają jeszcze przyjść trzy osoby.-powiedział Harry i machnął ręką
-Mnie prawie nie liczcie, zajmuje się Rose-wtrąciła Ginny
Ron uśmiechnął się i wyszedł.
-Coś nie tak?-zapytał widząc twarz Hermiony
-Mam obawy. Może lepiej żeby Ginny nie zostawała z nią sama-powiedziała Hermiona
-Nie martw się. Ginny jest już na tyle rozsądna, że możemy jej zaufać-powiedział i delikatnie pocałował ją w policzek
-Może masz racje-westchnęła
-No a poza tym z okazji urodzin mam dla ciebie prezent-powiedział i podał jej złoto srebrną torebkę
-Przecież już rano...-zaczęła
-To były życzenia-przerwał
Hermiona pocałowała go w policzek.
-Otwórz-odparł
Hermiona delikatnie otworzyła torebkę i wyjęła z niej duże pudełko oklejone papierem podarunkowym. Kiedy zdjęła papier wyjęła z niego dużą figurkę. Przedstawiała ona serce, na którym siedziała biała gołębica trzymająca złoty łańcuszek i kartkę z wierszykiem.

,,Jesień minęła, zima też minie,
Lecz moja miłość nigdy nie zginie.
Zegar już północ wolno wybija,
Lecz moja miłość ciągle nie mija.
Świeca dogasa, czas nudnie płynie,
A moja miłość trwa i nie ginie!"

Hermiona napłynęły łzy do oczu. Wiedziała, że dobrze wybrała.
-Podoba ci się?-zapytał
-Nie wiem co powiedzieć-wykrztusiła
-Nie musisz-odparł i zbliżył swoją twarz do jej. Ich wargi odnalazły się tak jak serca kilkanaście lat temu.
-Chodźmy do Nory-powiedziała i wstała z ławki.
-Nie! Znaczy się...., poczekaj przecież możemy jeszcze przejść się nad jezioro.-powiedział
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwym spojrzeniem.
-Chcesz mnie zahipnotyzować?-zapytał
Hermiona uśmiechnęła się.
-Nie-odparła i przesunęła dłońmi po jego ramionach.
Ron pocałował ją delikatnie w usta.
-To co idziemy?-zapytał
-Tak tylko pójdę po ręcznik.-odparła
-Przyniosę ci-powiedział i poszedł do domu
-Co wy tu jeszcze robcie?-zapytał Harry
-Chciała iść po ręcznik więc powiedziałem, że przyniosę-wyjaśnił
-Ciszej.-syknęła Ginny kołysząc Rose.
-Jaka opiekuńcza z ciebie ciotka-zadrwił Bill
-W przeciwieństwie do wujków-odparła
-Zwolnij ciotko. Wujków wszystkich ale oprócz mnie.-odparł George
Harry odchrząknął.
-I Harrego-dodał
Fleur przewróciła oczami.
Ron wybuchł śmiechem.
-Z czego się tak śmiejesz?-zapytał Harry
-Z was wszystkich-wykrztusił
-Oby ona nie miała humoru po tobie-mruknął George
-Masz-odparła Ginny i rzuciła mu ręcznikiem w twarz.
-Dzięki-odparł i wybiegł z domu
-To co możemy iść?-zapytał
-Tak-odparła i objęła go
-Dziś jest idealna pogoda-powiedział
-W takim razie chodź!-krzyknęła i pobiegła w stronę łąki.
Ron pobiegł za nią bardzo szybko. Po kilku próbach złapał ją na pagórku. Hermiona delikatnie pocałowała go w usta. Kiedy nachylił się, złapała go za rękę i oboje przeturlali się.
-Masz kwiatki we włosach-powiedział 
Hermiona uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
Po chwili poczuli krople deszczu.
-Chyba nici z jeziora-mruknęła 
-Niestety-odparł i podał jej ręcznik.
-No to chyba musimy wracać-odparła 
Deszcz padał coraz bardziej. Można powiedzieć, że po chwili była ulewa.
-Może zakryj się tym-powiedział i podał jej płaszcz.
-I tak jesteśmy mokrzy, to nic nie da.-mruknęła
-Skoro tak...-westchnął i pocałował ją w deszczu.
Ich wargi rozpoczęły rozkoszny taniec.
-Kocham cię-powiedział 
-Ja ciebie też-odparła
-Jest już bardzo blisko, więc przebiegnijmy.-powiedział
Hermiona skinęła głową.
Oboje w zaskakującym tempie przebiegli do domu.
-Wiesz jesteś bardzo mokra, może idź się przebierz-powiedział
-Powiedziała zmokła kura-odparła i poszła na górę
Po kilku minutach wróciła. Miała na sobie kremowy sweter i ciemne jeansy.
Ron objął ją ramieniem.
-Chodźmy do salonu.-powiedział
Kiedy weszli wszyscy goście krzyknęli niespodzianka!.
Hermiona była w szoku.
-Podoba ci się?-zapytała Moly niosąc tort
-Jest cudownie-odparła
Po kilku minutach wszyscy okrążyli jubilatkę i wręczyli prezenty.
-Ginny gdzie Rose?-zapytał Ron
-Śpi. Około godziny temu ją położyłam-odparła
Hermiona się uśmiechnęła.
Shiro podbiegł do swoich właścicieli, oczekując na pieszczoty. Ron kucną i zaczął się z nim bawić.
-No właśnie a gdzie ta słynna córeczka?-zapytała Parvatii
-Zaraz przyjdę-odparła Hermiona i poszła na górę
Kiedy weszła do pokoju, nachyliła się nad kołyską i wzięła Rose na ręce.
-Chodź słonko-powiedziała i zeszła na dół
kiedy weszła do salonu wszyscy byli zauroczeni małą dziewczynką.
-Jest prześliczna-powiedziała Parvati
-Urocza-poparła ją Luna podchodząc do nich
Ron uśmiechnął się i objął żonę.
-Genialnie do siebie pasujecie-powiedział Neville
Bill zrobił zdjęcie. 
-Będzie pamiątka-odparł i podał im kartkę
-Dzięki-odparli
-To co, tańczymy-powiedziała Moly i włączyła muzykę
Wszyscy zaczęli tańczyć. Dzień ten był bardzo udany dla jubilatki oraz jej bliskich. 

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 25 ,, Dam radę"

 
-I jak?-zapytała Hermiona podchodząc do męża
-Usnęła-odparł kładąc małą do wózka.
-Czyli jednak potrafisz.-odparła
-A co myśllałaś?-zapytał
-Nic-odparła i pocałowała go w usta.
Ron zakręcił swoją ukochaną w ramionach.
-To co, idziemy?-zapytał
-Tak-odparła 
Oboje przenieśli się do sklepu Georga. Akurat tego dnia było mało ludzi.
-Hej-powiedzieli wchodząc
-Hej.-odparł pochodząc do nich
-Potrzebujesz pomocy?-zapytał Ron
-Nie, dzięki jest Draco.-odparł
Hermiona wysłała Ronowi niepokojące spojrzenie.
-No dobrze wracam do pracy.-odparł i poszedł do gabinetu
Hermiona skierowała różdżkę na wózek i wypowiedziała zaklęcie. Po kilku minutach koło wózka fruwały kolorowe motyle.
-O co z tym chodzi?-zapytał Ron
-To są motyle prorocze. Jeżeli ma się zdarzyć jakieś niebezpieczństwo zrobią łuk nad dzieckiem.-wyjaśniła
Ron skinął głową na znak, że rozumie i objął Hermionę.
-No proszę.-powiedział Draco
-Czego chcesz?-zapytali
-Na pewno zemsty za ostatni wyczyn.-powiedział
-Możesz pomażyć-odparł Ron
-Przekonamy się.-odparł tamten i spojrzał na wózek.
Hermiona wzięła Rose na ręce.
-O jejku i jeszcze kolejny robal w waszej rodzinie?-zapytał drwiąco
-Zamknij się-odparł Ron powoli tracąc cierpliwość.
-Boisz się o to?-zapytał Draco wskazując na Hermionę z dzieckiem
-Nie twój interes-odparł Ron
-Jaki dzielny-zadrwił
-Daj spokój-odparła Hermiona
-Drętwota!-krzyknął
Hermiona szybko odskoczyła
-Experia Mus! Ascendio!- krzyknął Ron w stronę Draco
-Co ci to daje?-zapytała Hermiona
-Nie będzie mnie poniżała szlama.-odparł wstając z podłogi
-,,Anatis"-wyszeptała Hermiona i skierowała różdżkę w stronę Draco
Przeciwnik zmienił się po kilku minutach w kaczkę.
-Nie mów, że to...-zaczął Ron
Hermiona skinęła głową.
-Skąd ty znasz te zaklęcia?-zapytał
-Mam swoje sposoby-odparła Hermiona kładąc małą do wózka
-To będziesz się musiała nimi podzielić-odparł i pocałował ją delikatnie w usta.
-Hej rodzinko. Widzieliście Draco?-zapytał George wychodząc z gabinetu
-Nie-odparła Hermiona wyprzedając odpowiedź Rona
-To dziwne. Nie dawno kazałem mu zanieść tutaj pudła.-mruknął George
Ron wzruszył ramionami.
-Pewnie gdzieś został-odparła Hermiona
-A właśnie propo zostawiania, Moly powiedziała, że możecie dzisiaj przyjechać i zostać na noc.-powiedział George
-Sądzę, że bardziej chodzi o Rose niż o nas-odparł Ron
George się cicho zaśmiał.
-No dobra to co idziemy?-zapytała Hermiona
-Tak-odparli i przenieśli się do Nory
-No nareszcie. To gdzie moja wnuczka?-powiedziała Moly stojąc w drzwiach.
George przewrócił oczami.
-Chodźcie do środka-powiedział Artur
-Hermiona!-krzyknęła Ginny wychodząc z salonu
-Hej-odparła tamta
-I jak minął wam dzień?-zapytał Harry
-Poczekajcie. Powiedzą przy kolacji-przerwała Moly
Wszyscy weszli do kuchni siadając za stołem. Hermiona wzięła córkę na kolana.
-Hermiono, uważaj żeby nie spadła-zwróciła uwagę Moly
Hermiona nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się do teściowej.
-Mamo, Hermiona wie jak się opiekować córką.-wtrąciła się Ron
-Wie ale może nie...-zaczęła Moly
-Dam radę-odparła Hermiona
-No a poza tym, nie musisz od razu ingerować- powiedziała Ginny
-Młoda panno, nie pouczaj mnie-odparła Moly
-Kochanie, daj spokój-powiedział Artur
-Jedyne osoby jakie wiedzą jak się opiekować dziećmi to ja i Hermiona. Więc macie mnie nie pouczać-powiedziała Moly
-Właściwie to mamo raczej Hermiona bo ty jesteś już w tej sprawie przed potopowa.-powiedział George
Harry cicho zachichotał.
-Nie tego już za wiele.-odparła Moly i wyszła do kuchni czerwona z wściekłości. Artur wyszedł za nią.
Hermiona westchnęła i zaczęła bawić się z córką.
-Dlaczego ona ma taki charakter.-mruknęła Ginny
-Bo to Moly-odparł Harry
-Ona jest cudna-powiedziała Ginny biorąc małą na ręce
-Nie sądziłem, że to powiem, ale zgadzam się z tobą-odparł George
Rosy nagle zaczęła płakać.
-Ojejku co się stało?-zapytała Ginny
-Jest zmęczona- odparł Ron i wziął córkę na ręce.
-Może ja ją...-zaczęła Hermiona
-Poradzę sobie. Dzisiaj mi się udało.-odparł 
Hermiona posłała mu spokojny uśmiech
-No proszę takiej sytuacji to bym się nie spodziewał-powiedział George
-Popieram w zupełności, znamy się od początku a od bitwy wogóle cię nie poznaje.-powiedział Harry
-Ron nie słuchaj ich-odparła Ginny
Hermiona podniosła brwi.
-A tego tekstu od Ginny, to ja bym się nie spodziewała-powiedziała Hermiona
-Ludzie się zmieniają-powiedziała Ginny z szerokim uśmiechem
-Możecie ciszej.-syknął Ron
-Nie dajesz rady uśpić małej?-zapytał Harry
-Nie, akurat już usnęła. Ale ktoś gada za oknem.-odparł Ron
Hermiona podeszła do okna i wyjrzała przez nie.
-Pewnie Moly i Artur-odparł George
-Nie. To, to chyba Draco i Greyback.-odparła Hermiona
Wszyscy zamilkli.
-Żartujecie?-zapytał Harry
Hermiona dłużej nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Ron się uśmiechnął i dalej zaczął kołysać Rose.
-Szkoda, że nie widzieliście swoich min-powiedziała 
-To ci się udało-powiedział George jedząc kanapkę
-No dobra ja idę zanieść małą na górę.-powiedział Ron
-Pójdę z tobą-powiedziała Hermiona
Oboje poszli na górę. Ron położył córkę do kołyski.
-Jednak nie tylko ja potrafię dbać o dziecko.-powiedziała Hermiona i przytuliła Rona
-A więc muszę zgłosić skargę do Moly o dyskriminację.-odparł i pocałował ją namiętnie w usta z zapałem. Hermiona również odpowiedziała z entuzjazmem.
-Myślisz, że sobie poradzimy?-zapytała po chwili
-Damy radę. Jestem pewny-odparł i ponownie pocałował ją w usta.
Hermiona westchnęła i zatraciła się w jego ustach.

piątek, 21 sierpnia 2015

Rozdział 25 ,,Pierwszy dzień"

-Witam rodzinkę-powiedział Artur wchodząc do salonu.
-Dzień dobry-powiedziała Hermiona i uściskała mu dłoń
-No więc jakie nowiny? Co się działo podczas mojej nieobecności?-zapytał Artur siadając 
Wszyscy spojrzeli na Rona i Hermionę.
-Ron powiedz ojcu-powiedziała Moly
Ron westchnął. Hermiona posłała mu uśmiech.
-A więc tato, będę ojcem.-wyjaśnił Ron
-Żartujesz? To wspaniale!-wykrzyknął -Gratuluję Hermiono.
-Dziękuje-odparła Hermiona
-Przypuszczam, że trochę ciężko ci się z tym oswoić-wtrąciła Fleur
-Nie wręcz przeciwnie-odparła Hermiona
-Wybacz, że to mówię ale miałem takie właśnie wrażenie, że przez ten prawie miesiąc przytyłaś.-powiedział Artur
Hermiona zaczęła się śmiać.
-Z tym się zgodzę-odparła 
-A ja nie.-odparł Ron i pocałował ją w usta.
-No dobrze. Hermiono nie możesz się przemęczać.-zwróciła uwagę Moly
Hermiona skinęła głową.
-No dobrze idę do kuchni.-powiedziała Moly i poszła razem z Arturem
-My idziemy na spacer-powiedział Bill i wyszedł z Fleur
-Idę na górę.-powiedziała Hermiona idąc na schody
-Hermiono nie możesz!-krzyknęła Moly 
-No dobrze-mruknęła
-Nie przejmuj sie ona jest poprostu za opiekuńcza-powiedział Ron przytulając ją.
Hermiona wtuliła się w jego ramiona.
-Kocham cię-wyszeptała
-Ja ciebie też-odparł i pocałował ją
-Myślisz, że damy radę wychować je odpowiednio?-zapytała patrząc w jego niebieskie oczy
-Na pewno. Zwłaszcza jeżeli odziedziczy inteligencje po matce. No a zresztą to już jutro- odparł z uśmiechem
Hermiona uśmiechnęła się i splotła ręce za jego głową. Ron nachylił się i ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Moly weszła do salonu.
-Jutro bardzo ważny dzień.-powiedziała Moly prawieże śpiewająco 
-No tak. To już jutro-powiedziała Hermiona
-Boisz się?-zapytał Ron
-Nie, tylko mam obawy.-odparła
-Nie przejmój się-powiedział i przytulił ją
-Teraz nie musisz się tym przejmować-powiedziała Moly
-Łatwo powiedzieć-mruknęła
-Wiem co mówie, w końcu wychowałam siedmioro dzieci.-powiedziała Moly
-Szcześcioro. Ginny nie jest wychowana-poprawił matkę Ron
-Uważaj sobie-syknęła Moly
-Dobra już nic się nie odzywam.-powiedział podnosząc ręce do góry
Hermiona zachichotała.

                                           
  *** 
-Dlaczego tak długo?-mówił Ron chodząc w kółko przed salą
-Nie martw się. Lekarz ci powiedział, że już nie długo-powiedziała Ginny
-No tak, ale to za długo-marudził
-Ron my wiemy, że się denerwujesz ale poczekaj aż przyjdzie lekarz.-powiedział Harry
-Może macie racje.-odparł siadając
-Przepraszam, pan Ronald Weasley?-zapytała pielęgniarka otwierając drzwi
-Tak-odparł zrywając się na równe nogi
-Ma pan córkę-odparła
Rona zmurowało. Nigdy nie myślał, że usłyszy taką nowinę. Ginny uśmiechnęła się szeroko.
-Chce pan wejść?-zapytała
-Tak oczywiście-odparł i w bardzo szybkim tempie wszedł do sali
Hermiona uśmiechnęła się na jego widok.
-Nie mogę uwierzyć-powiedział podchodząc do niej
-Uwierz mi, że dla mnie to też dziwne-odparła i zaczęła kołysać małą w ramionach.
-Ślicznie wyglądacie-powiedział z szerokim uśmiechem
Hermiona pocałowała Rona delikatnie w usta.
-No prosze. Tego widoku się nie spodziewałem-powiedział Harry wchodząc do nich
Hermiona podniosła brwi.
-Jakiego?-zapytała
-Rona, ciebie i dziecka.-odparł
-Och jaka śliczna-powiedziała Ginny wchodząc za Harrym
-Ma to po mnie-odparł Ron
Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Przepraszam, że przeszkadzam ale lekarz powiedział, że może pani już wracać do domu-powiedziała pielęgniarka
-To cudownie-odparła Hermiona
-Pomogę ci-powiedziała Ginny i wzięła małą na ręce
-Dzięki-odparła i pomału wstała.
-No to wracamy. Moly napewno ucieszy się z wnuczki-powiedziała Ginny i podała dziewczynkę Hermionie
Ron objął żonę ramieniem.
Wszyscy razem przenieśli się do przedpokoju. 
-Już są!-usłyszeli głos Fleur i Billa
Moly w bardzo szybkim tempie znalazła się przy Hermionie.
-Och jaka urocza-odparła Moly biorąc małą z rąk matki
-Teraz tylko musicie pogodzić dziecko i Shiro-powiedział George
-Masz racje-odparła Hermiona
-Mamo, oddaj dziecko Hermionie-powiedział Bill do Moly
-No tak-odparła tamta i podała wnuczkę Hermionie
-Jak ją nazwaliście?-zapytała Ginny
-Rose-odparł Ron
W tym momencie podbiegł do nich Shiro. Pies usiadł przed właścicielami i zzainteresowaniem patrzył na Rose.
-Mądry pies-pochwalił Harry 
-Ta mała jest cudna-powiedziała Fleur
-No to zacznijmy czarodziejskął tradycję-powiedział Artur
Wszyscy wyciągnęli różdżki.
-Daję jej uśmiech szczery mimo zła-powiedział George
-Radość z życia-powiedziała Ginny
-Szczęście i powodzenie-powiedział Bill
-Urodę, którą ma-odparła Fleur posyłając fioletowe motyle w stronę małej
-Miłoś i skromność-powiedziała Moly i Artur
-Brak smutku i żalu oraz poczucia humoru po tacie-powiedział Harry
Ron się zaśmiał. Wszystkie kolorowe brokaty połączyły się w tęczę i wchłonęły w dziewczynkę. Rose zaczęła się uśmiechać.
-Dziękujemy za te dary-powiedzieli i położyli małą w kołyskę. Ku ich zdziwieniu Shiro położył się pod nią i pilnował dziecka. Ron pocałował Hermionę w usta. Odpowiedziała mu tym samym entuzjazmem. Nagle usłyszeli płacz dziecka. Hermiona od razu podbiegła do kołyski i wzięła córeczkę na ręce. 
-Coś się stało?-zapytała Ginny podchodząc do szwagierki
-Nie wiem. Zaczęła płakać.-odparła Hermiona
-Ach, rozumiem. Zaraz kolacja-powiedziała Ginny i wyszła z salonu
Hermiona zaczęła kołysać małą i nucić kołysankę. Ron objął ją w pasie od tyłu i przytulił.
-Kocham was-wyszeptał
Hermiona uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 24 ,,Szokująca wiadomość"

-Dzień dobry.-powiedziała Hermiona siadając za stołem
-Witaj kochana-powiedziała Moly myjąc naczynia
-Chcesz jajecznicy?-zapytała Ginny podając talerz Hermionie
-Nie, nie dziękuje-odparła
-Cześć-powiedział Ron
-Hej-odparli wszyscy
-Hej kochanie-powiedziała Hermiona i pocałowała męża
Harry gwizdną. 
-George weź ten talerz i zanieś -powiedziała Moly
-Chcesz kanapkę?-zapytał George Hermionę kładąc takerz na stole
-Nie dzięki, nie mam ochoty-odparła
-A może herbaty?-zapytała Moly niosąc szklanki 
-Nie, naprawdę dziękuje-powiedziała
-Jesteś chora?-zapytał Harry
-Nie wszystko jest dobrze-odparła z uśmiechem
-A może ty jesteś w ciąży?-zapytała Ginny jedząc kanapkę
Moly wypadły szklanki z ręki. Ron odwrócił się w stronę Ginny.
-Hermiono czy to prawda?-zapytała Moly delikatnym tonem siadając obok niej.
Hermiona cicho westchnęła.
-Tak to prawda-powiedziała Hermiona 
-Gratuluję-powiedział George-To świetnie, będę miał kogo nauczyć moich zaklęć.
-Cudownie to naprawdę świetna nowina-powiedział Harry klepiąc Rona
-Nie martwcie się. Pomogę wam ze wszystkim-powiedziała Moly
-Cudownie.-mruknął Ron
-Poczekajcie i ja dowiaduje się o tym równo z matką?!-wykrzyknęła Ginny
-Tak naprawdę to mieliśmy wam powiedzieć trochę później, no ale-powiedziała Hermiona i spojrzała na Ginny
Tamta się lekko zarumieniła.
-Dzisiaj przyjeżdza Bill i ,,Flegma"-powiedziała Ginny
-Ginny-skarciła córkę Moly
-No tak.-powiedział Harry
-Czyli ty pierwszy nas zaszczyciłeś tytułem wujka-odparł George
-Czyli musimy powiedzieć o tym również Billowi i Fleur-powiedziała Moly
-Mamo nie musimy robić z tego..-zaczął 
-Twój brat został wujkiem a ty ojcem. Powinnieneś wiedzieć, że musimy robić z tego taką ,,aferę".-przerwała mu Moly 
Ron już nic nie powiedział tylko objął Hermionę.
-No dobrze ja idę do sklepu-powiedział George
-My pójdziemy na zakupy-powiedział Harry
-Idę szykować jedzenie i wyprawkę dla ciebie-powiedziała Moly zwracając się do Hermiony
-Nie, naprawdę nie trzeba. Jestem sprawna a nie ledwo chodząca.-powiedziała Hermiona
-To nie szkodzi-odparła Moly i pobiegła do kuchni
-Jej nie przemówisz-powiedział Ron i przewrócił oczami
Hermiona pocałowała Rona mocno w usta.
-Za co to?-zapytał
-Za wszystko-odparła
-A więc ja też ci podziękuje-odparł i pocałował ją namiętnie w usta
-Ciekawe jak zareaguje Bill i Fleur-powiedziała Hermiona
-Napewno będą w szoku-powiedział Ron
-I dogryzanie stało się prawdą-westchnęła Hermiona
Ron uśmiechnął się.
-Może pogadaj z Moly. Nie będzie tak się obchodzić ze mną jak z jajkiem.-powiedziała Hermiona
-A niby co mam powiedzieć. Ucieszyła się jakby zesłano złote widmo.-odparł Ron
-Zaraz ci ktoś ześle widmo jak nie pójdziesz-odparła
-Jesteś w ciąży nie powinnaś się tak denerwować-odparł
-Ronald!-powiedziała już lekko zdenerwowana
-Dobrze kochanie już idę-odparł idąc do kuchni
-Mamo!-krzyknął
-Tak?-zapytała wychodząc uradowana z kuchni
-Proszę cię, naprawdę nie rób z tego takiej wielkiej nowiny. Za bardzo w to ingerujesz.-powiedział jak najbardziej spokojnie
-No wybacz ale kto ma się przejmować-fuknęła i wróciła do zajęć.
Ron westchnął i wrócił do salonu.
-I jak?-zapytała Hermiona
-Nie dała dojść do słowa. Ona sądzi, że powinna się przejmować.-wyjaśnił Ron
-Och.-westchnęła
-Mam pomysł. Nie zwracaj uwagi-powiedział i objął ją
Hermiona oparła głowę o jego ramię.
-Ale wszystko w pożądku? Nic cię nie boli? -zapytał z troską
Hermiona zachichotała i pocałowała go w usta. Obojgu przeszła fala gorąca. Ich języki znów zaczęły taniec. Trwali w tym pocałunku kilka minut a może godzin. Czas nie liczył się dla nich, byli tylko oni i ta rozkoszna chwila.
-Zapomnieliście o kimś.-usłyszeli znajomy głos
Delikatnie odsunęli się od siebie. W drzwiach stał Bill i Fleur.
-Hej-powiedział Ron podchodząc do brata
-Hej-odparł tamten
-Witaj-powiedziała Fleur i uściskała Hermionę
-Co u was?-zapytał Ron obejmując żonę
-Dobrze. Wynajeliśmy domek nad morzem. I nic poza tym. A u was?
-Wszystko w pożądku.-odparli równocześnie
-Moly wygląda na uradowaną-zwróciła uwagę Fleur spoglądając na teściową przez okno
-Jakoś zachowujecie się dziwnie-powiedział Bill
-Nie, dlaczego?-zapytała Ron
-Bratu nie powiesz.-nalegał Bill
Ron spojrzał na Hermionę. Skinęła głową.
-,,Powiedz"-wyszeptała bardzo cicho aby on mógł tylko usłyszeć
Ron wziął głęboki oddech.
-Hermiona jest w ciąży.-powiedział spokojnie
Nastąpiła chwila ciszy.
-To cudownie-wykrzyknęła Fleur i jeszcze raz przytuliła Hermionę
-Gratuluję-powiedział Bill-Jednak będę wujkiem.
-Zastanawiałem się czy będę jemu wogóle mówił o jego babce Moly.-odparł Ron
-Ona szybciej będzie go miała na rękach niż się przekonasz.-odparł Bill
Hermiona zachichotała.
-A jak zareagował ojciec?-zapytał Bill
-Jeszcze nie wie wraca za dwa i pół tygodnia.-odparł Ron
-No ciekawe.-mruknął
-No dobra do zobaczenia-powiedział Ron
-Pa-odkrzyknęli
-Ron może chodźmy do kuchni, pomożemy twojej mamie-powiedziała Hermiona
-Jeżeli chcesz-odparł
-A wy co tu robicie?-zapytała Moly
-Może pomożemy?-zapytała Hermiona i zaczęła zbierać naczynia ze stołu
-Nie!-krzyknęła Moly i szybko zabrała naczynia Hermionie
Ron spojrzał na żonę.
-Znaczy tak potrzebuje pomocy ale złociutka nie możesz się przemęczać.-wyjaśniła Moly
Hermiona westchnęła.
-Narazie musisz odpoczywać a potem jak będzie po wszystkim zostanie ci opieka nad dzieckiem.-powiedziała Moly
-A więc chciałabym ten dzień jutro-odparła Hermiona
-Nie martw się. W przypadku narodzin dziecka, któro będzie czarodziejem ciąża trwa miesiąc.-wyjaśniła Moly
-Więc potrzebuje wsparcia.-powiedziała i pocałowała męża w policzek.
-Będziesz je mieć-odparł obejmując ją
-Bardzo się cieszę waszym szczęściem ale Ron musisz też być wyrozumiały-powiedziała Moly
Ron przewrócił oczami.
-No dobrze jest już taka godzina, że chyba nie muszę mówić o spaniu.-powiedziała Moly
-Dobranoc-odparli i poszli w stronę schodów
-Hermiono nie możesz chodzić po schodach!-usłuszeli jeszcze głos Moly z salonu
 -A więc wniosę królową-odparł Ron i wziął ją na ręce
Hermiona zaśmiała się cicho i pocałowała go w usta.

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział 23 ,,Za każdym razem"

Wiem, że ten rozdział to może żenada i, że jest trochę nudny. Proszę o szczere komentarze. Mimo to dzięki wcześniejszemu komentarzowi wpadłam na dobry pomysł, dzięki czemu napisałam rozdział 24.


 -I jak wyglądam?-zapytała Hermiona mierząc sukienkę.
-Świetnie-odparła Ginny-Podkreśla twoją osobowość.
-Przesadzasz.-odparła
-Podoba ci się?-zapytała Ginny
-Tak-powiedziała Hermiona
-Skoro tak to kupuj.-powiedziała Ginny i pchnęła w stronę kasy.
Hermiona posłała Ginny rozbawione spojrzenie i poszła zapłacić.
-I jak kupiłyście?-zapytał Ron 
-Nie jeszcze...-zaczęła
-Jeszcze muszą zmierzyć te i dopiero może coś wybiorą-wszedł jej w słowo Harry wskazyjąc wszystkie wieszaki w sklepie.
Ron się cicho zaśmiał i poklepał Harrego po plecach.
-Hermiona już idzie.-odparła Ginny nie zwracając na ich uwagi.
Ron się odwrócił.
-Hej, kochanie-powiedziała Hermiona i pocałowała Rona delikatnie w usta.
-Hej-odparł i objął ją.
Harry patrzył się na nich niedowierzającym spojrzeniem.
-Czemu się tak patrzysz?-zapytała Hermiona Harrego
-Za każdym razem mnie to szokuje. Te osoby co zawsze się kłóciły i dogryzał zostały tak dobrym małżeństwem.-odparł
-Musimy się przyzwyczaić-powiedziała Ginny do męża
-Chodźmy do kawiarnii-powiedziała Hermiona
Cała czwórka wyszła ze sklepy. Szli ulicą Pokątną. Kiedy skręcili w wąską uliczkę spotkali Georga biegnącego z jakąś torebką.
-Hej!-krzyknął mijając ich
-Hej-odparli i poszli do kawiarnii
Gdy weszli do kawiarnii zajeli sobie wolny stolik przy oknie. Hermiona siadła Ronowi na kolanach.
-Co bierzecie?-zapytała Ginny
-Kawę-odparli
-My też. Pójdziemy przynieść-powiedziała Ginny i razem z Harrym poszli po zamówienie.
-Coś nie tak?-zapytała Hermiona widząc wzrok Rona
-Nie wszystko w porządku.-powiedział
-Przecież widzę, że jesteś przybity.-odparła
-Ja poprostu pomyślałem o Fredzie-odparł
-Kochanie, on by nie chciał żebyś się tak przejmował. Sądzę, że wolałby gdybyś spłatał komuś figla w jego imieniu.-powiedziała Hermiona i przytuliła Rona
 -Masz racje-odparł i pocałował ją w policzek.
-Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych-wyszeptała mu do ucha
Ron lekko się uśmiechnął. 
-Jesteśmy-powiedziała Ginny i postawiła kawy.
-Dzięki-powiedziała Hermiona i Ron
-Jak myślicie, dlaczego on tak szybko biegł?-zapytała Ginny
-Na randkę, żeby go ktoś nie zauważył-mruknął Harry
Po chwili Ron i Harry wybuchli śmiechem. Hermiona spojrzała na nich z politowaniem.
-Spójrzcie!-powiedziała Ginny i wskazała za okno
To co zobaczyli przeszło ich największe wyobrażenia. George szedł trzymając się za ręce z Parvati.
Ron gwizdną. Natomiast Harry uśmiechnął się szeroko.
-Jak to możliwe, że ja tego nie zauważyłam.-powiedziała Ginny
-Ocho swatka Potter się odzywa-odparł Ron
Wszyscy zaczeli się śmiać.
-Czyli kolejna para-powiedziała Hermiona
-Jak widać-odparł Harry
-Czyli nie długo wesele. Ciekawe. Trzeba wybrać kwiaty i dekoracje.-lamentowała Ginny
-Brzmisz jak matka-odparł Ron
-Też jej to mówiłem-wyszeptał Harry
Ron i Hermiona uśmiechnęli się do siebie.
Natomiast Ginny uderzyła gazetą męża.
-To co idziemy?-zapytała Hermiona
-Tak. Chodźmy do Nory-powiedziała Ginny
Wszyscy złapali się za ręce i przenieśli do domu.
-Zaraz przyjdziemy-powiedziała Ginny i poszła z Harrym do kuchni
Ron pocałował Hermionę w usta. Jego gorący język sprawił, że zakręciło jej się w głowie. I wtedy przypomniała sobie, że Harry i Ginny mogą wrócić w każdej chwili.
-Ron, ron poczekaj-powiedziała odsuwając się.
-Coś się stało?-zapytał
-Nie nic tylko Ginny i Harry mogą tu wrócić w każdej chwili.-odparła
-Idziemy nad jezioro?-zapytała Ginny wchodząc do salonu.
-Jest strasznie gorąco-dodał Harry
-Jasne-odparli
Cała trójka spakowała ze sobą prowiant i poszła w plener. 
-Ja pierwszy-powiedział Ron wchodząc na pomost
-Przyznaję punkty za skoki-odparł Harry 
Ron skinął głową i szybko skoczył do wody. 
-Nieźle, ale ja skoczę lepiej.-powiedziała Ginny
-No to pokaż tancerko-odparł drwiąco Ron
Ginny wzięła szybki rozbieg i skoczyła. 
-Auć-jęknęła prubójąc popłynąć
-Coś nie tak?-zapytał Harry
-Ja, ja chyba złamałam nogę.-odparła powoli wychodząc z wody (z pomocą Hermiony)
-Och, Ginny czy ty musisz być taka pewna siebie.-jęknęła Hermiona
-Mam dume-odparła
-Przeklętą-mruknął Ron
-Dobra przeteleportujemy się. No a Moly nas zabije.-powiedział Harry
-Nie, no co ty prędzej udusi gołymi rękami.- powiedział Ron machając ręką
-To dla waszego dobra idźcie do domu no a spotkamy się w weekend.-powiedziała Ginny
-Jesteś pewna?-zapytali
-Tak. Idźcie bo się rozmyślę.-odparła
Hermiona uśmiechnęła się.
-Do do zobaczenia-odparł Ron
-Pa-odparli i znikli

Rozdział 22 ,,Miłoś zwycięży wszystko"

Słońce powoli wychodziło za horyzont. Hermiona już nie spała. Leżała u boku swojego ukochanego. Rozmyślała o Ginny i Harrym.
-Już nie śpisz?-zapytał Ron odwracając się do niej
-Nie-odparła i pocałowała go w policzek.
-Myślisz o Ginny i Harrym?-zapytał widząc jej minę
-Trochę. Jednak sądzę, że powinnieneś jakoś pogadać z Harrym.-powiedziała
-Wątpie żeby mi się to udało. W końcu nawet nie wiemy gdzie jest.-odparł
-Wiem ale trzeba spróbować oni zachowują się jak dzieci.-odparła
-Mówisz jak Ginny kiedyś o nas-powiedział śmiejąc się
Hermiona też zachichotała i pocałowała go w usta. Ron nie był jej długo dłużny zaczął ją całować w szyję i w usta. Hermiona westchnęła.
-Może dzisiaj wybierzemy się na Pokątną a Ginny zostanie z Shiro.-powiedziała
-Tylko żeby nie zdemolowała domu bo nie wiem czy Shiro jej upilnuje-odparł Ron śmiejąc się
Hermiona wzięła gazetę i uderzyła go w ramię. Ron nie zwracając na to uwagi przyciągną ją do siebie. Uwielbiał czuć jej ciężar na swoim ciele. Hermiona pocałowała go namiętnie w usta. Całowali się pewien czas na leżąco aż do sypialni wbiegła Ginny.
-Ups-wyjąkała
Hermiona było lekko zażenowana. Szybko przeturlała się na bok.
-Coś chciałaś?-zapytał Ron siadając
-Chciałam powiedzieć, że idę na zakupy na Pokątną i wezmę ze sobą Shiro.-powiedziała
-Dobra zobaczymy się później-powiedział Ron
Ginny wyszła z sypialni i poszła po psa.
-Ona wogóle nie ma wyczucia.-powiedział Ron przybliżając się do żony
-Och daj spokój-odparła Hermiona
-No co.-odparł
-Chodź odwiedzimy twoich rodziców.-powiedziała i wstała.
Ron szybko zwlekł się z łóżka.
-No trudno. Za 15 minut na dole.-powiedział i wyszedł
Hermiona w szybkim tempie ubrała się i zeszła na dół.
-Gotowa?-zapytał
-Tak. Możemy iść.-odparła i złapała go za rękę.
Gdy przenieśli się do Nory przywitał ich pierwszy Bill i Fleur.
-Hej-odparła Hermiona
-Cześć-powiedział Bill i uściskał im dłonie.
Fleur również uściskała Hermionę. Natomiast Rona ucałowała w policzek. Hermiona mimo wszystko lekko się zdenerwowała. Natomiast Ron się lekko zarumienił.
-A gdzie Moly?-zapytała Hermiona
-Jest na zakupach z Arturem.-odparła Fleur
-To może zagramy w quidditcha?-powiedział Ron
-Pewnie-odparł Bill
-A my niby co będziemy robić?-zapytała Fleur
-Będziecie kibicować lub potem też zagracie-odparł Bill
-Hej-krzyknął George wchodząc do salonu
-Cześć-odparli
-Co robicie?-zapytał
-Będziemy grać w  quidditcha.-odparli Bill i Ron
-O to ja też zagram. Jeszcze Ginny i mamy drużyny.-powiedział George
-Nie jestem pewny. Przecież Hermiona i Fleur nigdy nie grają no a mogą spaść z miotły.-powiedział Ron
-Nic nam się nie stanie-powiedziała Fleur
Ron spojrzał na żonę.
-Nie martw się.-wyszeptała Hermiona
-A więc mamy składy, Ginny napisała, że będzie zaraz.-odparł George
-Jestem!-krzyknęła z przedpokoju
-Albo i szybciej-mruknął Bill
-To co gramy?-zapytała
-Tak.-odparli chórem
-Jakie składy?-zapytała Fleur
-Ron, Hermiona, George kontra ja, ty, Ginny-odparł Bill
Wszyscy wzięli miotły i wzlecieli w górę.
-Start!-krzyknęła Ginny i George
Wszyscy zaczęli podawać sobie piłki. Jedynie George i Bill szukali znicza.
W końcu kiedy zabawa już pomału miała się zakończyć, Ginny dostała mocno piłką w głowę.
Od razu z nie wiadomo skąd pojawił się Harry.
-Skąd ty tu...-zaczęłą Hermiona
-Przepraszam was.- -powiedział- Nie powinienem był się tak zachować.
-To urocze, ale Ginny teraz powinna odpocząć-powiedział George
Ginny miała w tym momencie tyle myśli, że sama nie wiedziała co się dzieje. Wiedziała tylko jedno.
Rzuciła się w ramiona męża.
-Och myślałam, że nie wrócisz, że to koniec.-zaczęła płakać
Ron objął Hermionę i uśmiechnął się do nich szczero.
-Wybaczasz mi?-zapytał Harry
-Tak.-odparła i pocałowała go.
-Stary, ciebie również przepraszam za tamto.-powiedział Harry podchodząc do Rona
-Nie ma sprawy.-odparł Ron
-No to my idziemy na spacer-powiedziała Ginny
-A my już jedziemy-powiedziała Fleur i Bill
-Już?- zapytał Ron
-Tak w końcu to trochę drogi.-odparł Bill
-No to na razie-powiedzieli i się pożegnali
-Idę na Pokątną - powiedział George i znikł
-A my?-zapytała Hermiona
-Przejdziemy się.-odparł Ron i pocałował ją mocno w usta. Trwali w tej przyjemności kilka dobrych chwil aż w końcu przerwała im w tym Moly.
-Przepraszam was ale czy może mi ktoś pomóc!-krzyknęła z domu
Hermiona zachichotała i pobiegła do przedpokoju, zostawiając Rona w ogrodzie.
-Dzięki złociutka.-odparła Moly
-Proszę-odparła Hermiona i wróciła do męża
-Mogłaś zostać-powiedział z wyrzutem
-Musiałam pomóc twojej mamie.-odparła i wzięła go za ręce
-Dałaby sobie radę-odparł
-Och, Ron-powiedziała Hermiona i pocałowała go delikatnie.
-Lepiej?-zapytała
-Może-odparł
-Jak nie to nie.-odparła udając obojętny ton i szybko pobiegła w stronę łąki, a za nią Shiro
-Idziesz?-krzyknęła
-No dobra-powiedział Ron i pobiegł w jej stronę.
-Chodźmy na spacer do lasu.-powiedziała
Ron skinął głową na znak zgody. Gdy tak szli czas bardzo szybko im mijał.
-Jak tu pięknie-zachwyciła się Hermiona widząc leśną łąkę usłaną kwiatami. Pies hasał między kwitami, z których wyskakiwały motyle.
-Podoba ci się?-zapytał Ron obejmując ją.
-Nawet bardziej niż podoba.-odparła i pocałowała go w policzek
-Chodźmy do domu, to zobaczysz co dla ciebie przygotowałem.-odparł
Dziewczyna skinęła lekko głową. Zakochani wzięli się za ręce i razem z Shiro przenieśli się do domu. 
-Poczekaj-powiedział Ron-Zamknij oczy
-Ale po co?-zapytała
-Zobaczysz zaraz-odparł
Hermiona wykonała polecenie.
Ron włączył muzykę. Była to jej ulubiona piosenka. 
-Możesz otworzyć-usłyszała 
Gdy weszła do salonu była zachwycona. Wokół pokoju były płatki czerwonych róż. Na stole leżał album z ich wspólnymi zdjęciami i dwa kieliszki. Natomiast stół był udekorowany świeczkami.
-Och, Ron-powiedziała
-Podoba ci się?-zapytał wręczając jej bukiet.
Hermiona nic nie powiedziała tylko pocałowała go w mocno i namiętnie w usta. Pocałunkiem próbowała przekazać słowa, których nie umiała wypowiedzieć.
-Rozumiem, że tak?-zapytał z uśmiechem
-Tak i to bardzo, to jest niezwykłe.-odparła i pocałowała go ponownie. Tym razem pocałunek był dłuższy. Po dłuższym czasie odłączyli się od siebie.
-Kocham cię-wyszeptał 
-Ja ciebie też-odparła 
-Pamiętasz te wszystkie kłótnie, zauważ, że one cały czas psuły to co zbudowaliśmy.-zapytał
-Miłości nie da się zburzyć-odparła
Kilka minut potem słuchali muzyki a potem poszli na górę.



 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 21 ,,Szybki obrót spraw"

-Bobudka!-krzyknęła Ginny chodząc po domu
Wszyscy po wczorajszej imprezie byli padnięci.
-Wstawać!-krzyknęła wchodząc do sypialnii Hermiony.
-Oszalałaś.-powiedział Ron budząc się.
-No co. Jest dwunasta.-odparła Ginny
-Ale wczoraj poszliśmy późno spać-odparł Ron
-Wszyscy już wstali.-powiedziała Ginny
-Co się dzieje?-zapytała Hermiona powoli otwierając powieki.
-Ginny oszalała-odparł Ron
-Nie prawda-odparła Ginny
Ron pokazał jej język.
-Jak dzieci.-powiedziała Hermiona i przewróciła oczami.
-Dobra idę zrobić z Luną i Parvati śniadanie. Neville i George poszli z Shiro.-odparła i wyszła
Ron pocałował Hermionę namiętnie w usta.
Hermiona westchnęła i odsunęła się.
-Coś się stało?-zapytał
-Nie, tylko chodźmy do nich na dół-odparła wstając
-Już idę-odparł i wyszedł na korytarz
Kiedy schodzili usłyszeli krzyk Ginny.
-Skoro tak, to może źle wybrałam!
-Może i tak!-odparł Harry. Widać było, że te słowa zabolały ich oboje
-A więc idź!-krzyknęła Ginny i wybiegła z domu
Hermiona spojrzała na Rona pytająco i zarazem z wielkim szokiem. Oboje zeszli do kuchni. Parvati i Luna również nie wiedziały do czego tu zaszło. Nevill i George stał przy schodach spoglądając na Harrego i w stronę drzwi.
-Co się stało?-zapytał Ron
-Nic!-krzyknął Harry czerwony z wściekłości
-Jakoś tak to nie wygląda.-odparł
-Odwal się!-odkrzyknął i zaczął kierować się w stronę drzwi, odpychając od nich Lunę.
-Skoro tak chcesz to załatwić, to trudno! Ale nie mścij się na innych.-powiedział Ron 
Harry nic nie powiedział tylko znikł.
-Idę do Ginny.-powiedziała Hermiona i wyszła z domu. Usłyszała płacz Ginny.
-Hej mogę się dosiąść?-zapytała
-T-tak-wyjąkała
-Ginny, czy możesz mi wyjaśnić co się stało.-powiedziała Hermiona
-Ja, ja sama nie wiem. Pokłóciliśmy się i-i dalej to już wiesz-powiedziała Ginny
Hermiona mocno ją przytuliła. Ginny ponownie wypłakała się w ramię szwagierki.
-Chodźmy do domu. Napijemy się herbaty-powiedziała Hermiona
-Brzmisz jak moja matka-odparła
-Nie pyskuj-odparła Hermiona. 
Obydwie po chwili wybuchły śmiechem
-Ginny wszystko okej?-zapytała Parvati podbiagając do nich
-Tak-odparła
-Macie ochotę na herbatę?-zapytała Luna przynosząc szklanki.
-Tak-odparł George bawiąc się z psem
-Nevill idź do sklepu-powiedziała Luna
-Możecie tu zostać do piątku. Ginny ty zostań ile chcesz.-powiedziała Hermiona
-Idę z Nevillem-odparł George i oboje znikli w kominku
-Luna, może chodźmy do ogrodu.  Dajmy im chwilę prywatności.-powiedziała Parvati i Luna wychodząc na dwór posłała Ginny szczery uśmiech.
-A o co tak naprawdę się pokłóciliście?-zapytał Ron podchodząc do siostry
-O Deana. Co prawda to głupie, ale potem temat zszedł na inną drogę. -wyjaśniła Ginny
-Skoro tak, to po prostu Harry miał błahy powód-podsumowała Hermiona
-Może i tak. Idę się przejść. Nie zrozumcie mnie źle, ale chciałabym pobyć sama-powiedziała Ginny i wyszła
-Ta kłótnia jest tak bezsensowna jak te nasze.-powiedział Ron
-Mam inne zdanie.-odparła
-Masz do tego prawo.-powiedział i pocałował ją mocno i namiętnie w usta.
Ich języki połączyły się w szalonym tańcu rozkoszy. Ron gładził jej włosy. Jej ręce natomiast wędrowały po jego dobrze umięśnionym torsie.
-Kocham cię-wyszeptała
-Ja ciebie też-odparł i zaczął całować ją w szyję
Dziewczyna westchnęła.
-No proszę.-powiedział George wchodząc do pokoju sąsiadującego z salonem
-Coś chciałeś?-zapytał Ron
-Nie. Choć w sumie to Neville, Luna i Parvati już wracają do domu-odparł
-Już idziemy-powiedziała Hermiona obejmując Rona
-Ok. Zobaczymy się w ogrodzie.-odparł
-Niech Ginny zostanie u nas.-powiedziała Hermiona siadając
Ron skinął głową i ponownie pocałował Hermionę.
-Ron. Ron chodź.-powiedziała delikatnie się odsuwając 
Kiedy wyszli z pokoju zabrali ze sobą Shiro.
-Już idziecie?-zapytał Ron
-Tak. -odparli zgodnym chórem
-My na pewno się jeszcze spotkamy-powiedziała Parvati i przytuliła Hermionę
Dziewczyna posłała jej szeroki uśmiech.
Cała trójka znikła.
-Ja też już będe lecieć.-powiedział George, uściskał rodzinę i znikł.
-Ginny, ty możesz jeszcze zostać. Powiesz mamie o co chodzi i już.-powiedział Ron
-Dzięki.-odparła-Wrócę za godzinę. Powiem Moly i spakuje się.
-Zawsze ci pomożemy. Nawet jeżeli Harry się tak zachował-powiedziała Hermiona
-Dzięki. Naprawdę.-odparła tamta
-Mimo, że go traktuje jak brata, jestem poprostu zszokowana i zła za jego zachowanie.-powiedziała Hermiona
-No dobra to do zobaczenia-odparła Ginny i znikła
-Chodźmy do domu.-powiedział Ron i objął żonę
-Shiro!-zawołała Hermiona odchylając głowę 
Pies szybko przybiegł do pani. 
-Zrobię kawę-powiedziała Hermiona i skierowała się do kuchni.
Ron szybko złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie musisz-odparł
-Ale...-zaczęła jednak Ron pocałował ją zamykając jej usta.
Trwali w tym pocałunku kilka minut.  Ich usta znów złączyły się w rozkosznym tańcu. Po kilku minutach odłączyli się od siebie żeby zaczerpnąć powietrza.
-Uwielbiam twoje usta.-powiedziała
Ron uśmiechnął.
-Pójdę naszykować Ginny pokój.-powiedziała i udała się na schody.
-Shiro!-zawołał Ron jednak pożałował tego widząc psa biegnącego prosto na niego. Pies jednym susem znalazł się przy panu i stanął na tylnych łapach.
-Jestem!-krzyknęła Ginny pojawiając się w salonie.
-Powiedziałaś mamie?-zapytał Ron głaszcząc psa
-Tak, najpierw wpadła w szał o wyprowadzce no a potem uległa-wyjaśniła Ginny
-Ona i jej charakter.-mruknął Ron
-Masz malinkę na szyi.-powiedziała Ginny
Ron się lekko zarumienił.
-O Ginny.-powiedziała Hermiona na schodach
-Hej-odparła tamta chichocząc
-Co cię tak śmieszy?-zapytała Hermiona
-Nic,nic takiego-odparła tamta i zerknęła na Rona
-Skoro tak to pokażę ci pokój-powiedziała i poszły na górę
-Za nimi nie nadążysz-powiedział Ron do psa

piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 20 ,,Zaskakująca nowina"

-Hej-powiedziała Hermiona widząc Parvati w sklepie.
-Hej-odparł tamta-Ostatnio często się widujemy. Na twoim weselu, u Ginny i na jej urodzinach.
-Rzeczywiście-powiedziała Hermiona
-Och jaki piękny pies. To twój?-zapytała Parvati głaszcząc go po grzbiecie.
-Tak.-odparła Hermiona
-Słyszałaś, że kilka tygodni temu została zabita jakaś wiedźma potrafiąca przybierać postać osoby, której się nie znosi.-wyjaśniła Parvati
-Nie.-powiedziała Hermiona
-No to teraz wiesz.-powiedziała z uśmiechem Parvati.-A gdzie Ron?
-Pojechał z Harrym na biwak wracają jutro.-wyjaśniła Hermiona
-Myślisz, że ta wiedźma to Lavender, którą ostatnio zgładziłaś?-zapytała Parvati
-Nie wiem. Nie przyszło mi to do głowy.-odparła Hermiona
-Ja nie wiem, tylko tak mówię, bo jej śmierć była tego samego dnia-powiedziała Parvati
-Nie mam pojęcia ale na pewno Ron ma o tym jakieś wieści.-powiedziała Hermiona
-No dobrze to ja już lecę.-odparła tamta i pogłaskała psa na pożegnanie
-Do zobaczenia-powiedziała Hermiona i pomachała jej ręką

                                                                                 ***

-Nie możliwe. Sądzisz, że to Lavender. Ta, która mną sterowała i była na weselu?-zapytała Ginny
-Nie wiem. Parvati też ma takie przypuszczenia-odparła Hermiona
-No ale na jedno wychodzi. Przecież Lavender zginęła.-powiedziała Ginny głaszcząc Shiro
-W sumie to tu masz racje.-powiedziała Hermiona
-Czyli taco była na weselu i mną sterowała to była ta wiedźma.-podsumowała Ginny
Hermiona skinęła głową.
-No ale jak to możliwe?-zapytała Ginny
-Nie wiem.-odparła Hermiona
-Powiemy chłopakom jak wrócą-odparła Ginny
-Idziemy nad jezioro?-zapytała Ginny
-Jasne-odparła Hermiona
-Spotkamy się za 5 minut w ogrodzie.-powiedziała Ginny i wyszła z salonu

                                                                               ***

-Kto ostatni ten zmywa naczynia!-krzyknęła Ginny i pobiegła z pagórka
-Ej!-krzyknęła Hermiona i pobiegła za nią.
Kiedy dobiegły do jeziora zauważyły, że woda ma inny kolor.
-No przegrałaś. Nawet Shiro był szybszy.-powiedziała Ginny
-Trudno.-odparła Hermiona i rzuciła patyk psu do wody. Shiro od razu skoczył do wody i zaczął po niego płynąć.
-Na trzy.-powiedziała Ginny i weszła na pomost razem z Hermioną
-Raz, dwa...trzy!-krzyknęła Hermiona i obie wskoczyły do wody.
-Ścigamy się-powiedziała Hermiona i zaczęła bardzo szybko płynąć w kierunku drugiego brzegu.
Kiedy dopłynęły obie były bardzo zziajane.
-Wygrałam-wysapał Hermiona
-Jest 1/1-odparła Ginny
-To co wracamy?-zapytała Hermiona
-No pewnie, przecież aż tyle czasu odpoczęłyśmy-powiedziała sarkastycznie Ginny
-Nie gadaj tylko płyń-odparła Hermiona
Obie ścigały się do samego końca.
-Jest równo. Remis.-odparła Hermiona
Obie jeszcze pewien czas pływały i chlapały się jak dzieci.
-Może wracajmy zaraz kolacja.-powiedziała Ginny
-Aż tak późno?-zapytała Hermiona
Ginny skinęła głową.
-Shiro!-zawołała Hermiona psa i ruszyła w drogę powrotną.
Pies widząc jak jego pani się oddala pobiegł w zaskakującym tempie wyprzedając ją i Ginny.
 Droga minęła im bardzo szybko. Kiedy dotarły do domu usłyszały głos Moly -Kolacja!
-Zdążyłyśmy-powiedziała Ginny z ulgą w głosie
-No jesteście-powiedziała Moly  widząc dziewczyny w drzwiach-I jak odpoczęłyście?
-Tak. Było bardzo fajnie-powiedziała Hermiona
-Cieszę się-odparła i poszła do kuchni
-Naleję wody Shiro i zaraz do was dołączę-powiedziała Hermiona

                                                                                 ***
-No i co o tym myślisz?-zapytała Hermiona
-Nie mam pojęcia. Przypuszczam, że Ron i Harry mają na ten temat jakieś informacje. W końcu są Aurorami.-odparła Ginny
-Pewnie tak.-powiedziała Hermiona
-A tak właściwie zapomniałam się zapytać, jak było nad morzem?-zapytałą Hermiona
-Fantastycznie. Chodziliśmy po plaży a wieczorem poszliśmy do kawiarni na lody.-powiedziała Ginny
-Brzmi super.-odparła Hermiona
-No dobra jest już prawie 22 chodźmy spać. Rano jeszcze to omówimy.-powiedziała Ginny
-Dobranoc-odparła Hermiona i poszła do sypialni dla gości

                                                                                ***
-Śpisz?-zapytał znajomy głos
-Ron!-krzyknęła Hermiona i rzuciła się mężowi na szyje.
-Zaraz mnie udusisz-odparł
-Wybacz-powiedziała i wypuściła go z objęć-Wróciliście dosyć wcześnie. I jak było na biwaku?
-Dobrze. Trochę spacerowaliśmy do lasu i wędkowaliśmy-powiedział Ron
-Wędkowaliście?-zapytała Hermiona z niedowierzeniem
-Tak. Nawet nie wiedziałem, że to taka fajna zabawa.-odparł
-A gdzie Harry?-zapytała
-U Ginny.-powiedział
 -Po śniadaniu musimy wam coś powiedzieć.-powiedziała Hermiona
-Chodzi o tą wiedźmę?-zapytał Ron
-Tak. Skąd wiedziałeś?-zapytała zaskoczona
-Jako Auror mam takie informacje. Zresztą Harry też.-powiedział z uśmiechem
-Myślę, no a przynajmniej mam przypuszczenia, że to ta Lavender. -wyjaśniła Hermiona
-Możliwe. Nie wykluczam takiej opcji.-powiedział Ron
- Zresztą zauważ, że jak spotkałyśmy się twarzą w twarz to w ogóle siebie nie przypominała.-wyjaśniła Hermiona
-Tak. Jestem bardzo zmęczony po podróży. Więc pozwolisz, że poleżę do śniadania-powiedział
Nagle z dołu usłyszeli głos Moly wołającej na śniadanie. Hermiona zachichotała.
-Chyba długo nie leżałeś.-powiedziała
-Już mówiliśmy to z Georgem ale powtórzę, ona kiedyś nas wprowadzi do grobu.-odparł
-Chodź. Po śniadaniu pojedziemy do domu.-powiedziała Hermiona wychodząc z pokoju
-Już idę-odparł i poszedł na korytarz

                                                                           ***

-Bardzo dobra jajecznica.-powiedziała Ginny oddając talerz
-Dziękuje-odparła Moly
-No to my też już dziękujemy.-powiedział Ron
-Już idziecie?-zapytał George
-Tak. Jeśli chcecie zapraszamy na kolacje. Napijemy się, zaprosimy Lunę, Neville, Parvati-powiedziała Hermiona
-Chętnie-odparł Harry
-No to jesteśmy umówieni-odparł Ron
-A gdzie Shiro?-zapytała Ginny
-Ostatnio widziałam go na podwórku-odparła Moly
Hermiona wyszła na dwór. Jej oczom ukazał się widok psa tarzającego się w trawie.
-Shiro-zawołała Hermiona
Pies podbiegł do pani.
-No to idziemy.-powiedział Ron
Para złapała się za ręce i przeniosła do domu.
-No to musimy zadzwonić do Parvati, Luny i Nevilla.-powiedziała Hermiona
-Zaraz to zrobię-odparł
-Ty dzwoń do Nevilla ja do reszty.-odparła Hermiona i wzięła różdżkę

                                                                             ***

-Która godzina?-zapytała Hermiona schodząc z góry
-17:00 -odparł Ron
-Jesteśmy-powiedziała Ginny
-Jest już Luna i Nevill?-zapytał Harry
-Nie.-odparł Ron
-Parvati tez nie ma-zwrócił uwagę George
I w tym samym momencie w salonie pojawili się ich znajomi.
-Hej-przywitała się Luna i mocno przytuliła Hermionę i Ginny
-Cześć-odparła Parvati i uściskała wszystkim dłoń
-Dzięki za zaproszenie-powiedział Nevill
-Nie ma za co-odparł Ron
-To zaczynamy zabawę.-odparł George i z jego różdżki wystrzeliły kolorowe wstęgi i brokat
Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Niezłe zaklęcie-skomentował Nevill
-Dzięki-odparł tamten z szerokim uśmiechem.
Ginny w tym samym czasie włączyła muzykę. Zabawa rozkręciła się na dobre długo po północy.
-Jest już dosyć późno, więc może chodźmy spać-powiedziała Luna spoglądając na zegarek
-Masz racje-powiedziała Parvati
-W takim razie chodźmy do pokoi.-powiedziała Hermiona- Parvati będzie spała w pokoju gościnnym, Harry i Ginny w drugim, a George w salonie. Natomiast Luna i Nevill będzie w trzecim pokoju na przeciwko naszej sypialni.
-No to Dobranoc.-powiedziała Luna i Neville idąc na górę
-Dobranoc-odparła Harry i Ginny
-Do jutra-powiedział George
-Do rano-odparła Parvati