-Ginny ja, ja..-wyjąkała Hermiona
-Wiem, że ty. Zawsze tylko ty.-powiedziała Ginny przez łzy.
-Ginny!-skarciła córkę Moly
- Nie będziesz sama. Będzie Harry. - wtrącił się George
Ginny wybiegła z kuchni na górę do pokoju.
-Ginny!-krzyknęła Hermiona za nią
-Poczekaj.-powiedział Ron łapiąc ją za rękę
-Dlaczego?-zapytała-Przecież widziałeś jak odebrała tą wiadomość.
- Wiem. Jednak ona musi w końcu zrozumieć, że w życiu nie jest tak jak się chce.-odparł
-Może masz racje. Ale to nie zmienia faktu, że musi ktoś z nią porozmawiać-powiedziała patrząc sugestywnie na Rona i Harrego.
- Ron ty to zrób. - odezwał się George
- Czemu ja? - jęknął
-Ponieważ ty masz z nią na taką sytuacje najlepsze relacje.-odparł Harry
- To nie zmienia faktu, że wkurzyła się na mnie tak jak na Hermionę za to wyprowadzkę.-powiedział
- Dlatego, że jest z tobą zżyta. - odparł George i pchnął brata na schody
-Dasz radę-wyszeptała Hermiona
Ron poszedł na górę i zapukał do drzwi.
-Zostawcie mnie!-krzyknęła Ginny
-Nie zostawię cię.-powiedział Ron wchodząc do pokoju siostry
- Dlaczego się wyprowadzacie? - zapytała z wyrzutem
- Ginny ja wiem, że to dla ciebie trudne i, że jesteś bardzo związana z Hermioną ale musisz zrozumieć, że w życiu jest czasem pod górę. Nie zatrzymasz kogoś jeśli ta osoba ma plany.-powiedział Ron
-Ja wiem ale ja po prostu nie chcę. Będzie mi brakowało tych twoich docinków i uwag oraz pomocy Hermiony, która zawsze mnie sprowadzała na ziemię. -powiedziała Ginny
- Uwierz mi, że to nie jest tak, że jak nie będzie nas to już nas nie zobaczysz.-powiedział
-Od kiedy jesteś taki mądry? Mówisz podobnie jak Hermiona.-powiedziała-Brakuje mi ciebie dawnego tego, który co chwilę dokuczał mi.
-Ludzie się zmieniają. Ja np. po ślubie trochę wydoroślałem. Jednak nadal mam w głowie szaleństwa.-powiedział
-I znowu odezwał si mądry brat-mruknęła pod nosem
-To kiedy nowa lekcja tańca u profesjonalistów?-zapytał
Dziewczyna uderzyła go w ramię.
-Nie martw się poproszę Georga żeby cały czas ci dokuczał- odparł z uśmiechem
-No czyli trochę pomyślałeś o docinkach. Napisałeś mu książkę instrukcji?-zapytała z ironią
-I znowu odezwał si mądry brat-mruknęła pod nosem
-To kiedy nowa lekcja tańca u profesjonalistów?-zapytał
Dziewczyna uderzyła go w ramię.
-Nie martw się poproszę Georga żeby cały czas ci dokuczał- odparł z uśmiechem
-No czyli trochę pomyślałeś o docinkach. Napisałeś mu książkę instrukcji?-zapytała z ironią
- Widzę, że humor wraca-odparł
-Wróci jeśli obiecasz pisać.-odparła
- Zgoda-powiedział
Do pokoju weszła Hermiona.
-Ginny mogę? -zapytała
-Tak-odparła tamta
- Ja naprawdę cię przepraszam nie chciałam żebyś tak to odebrała. Tu chodziło o to, że skoro mamy mieszkanie a wy z Harrym nie długo się pobierzecie to zwolnimy miejsce i przy okazji twoja mama będzie miała mniej pracy przy tylu osobach.-wyjaśniła Hermiona
- Już wiem. Ron mi wszystko wyjaśnił-powiedziała Ginny- Po tej jego gadce już widzę, że jesteście małżeństwem. Stał się mądry.
Hermiona zachichotała.
No a po drugie twoim rodzicom napewno jest ciężko utrzymywać taką rodzinę. Nawet jeżeli George zarabia w sklepie, a Ron jako Auror.-powiedziała Hermiona
- Ron, a czy ty w pracy masz jakieś różdzki na zbyciu takie jakichś czarnoksiężników-zapytała Ginny
- A po co ci te różdżki. Przecież jestem Aurorem ja ich nie kolekcjonuję-powiedział
- Już po nic-odparła szybko Ginny
Hermiona spojrzała na Rona pytająco.
-No trudno. To my będziemy się zbierać.-odparł Ron
- A może pomogę wam zadomowić się w mieszkaniu.-powiedziała Ginny
-Miło z twojej strony ale tam wszystko jest już gotowe brakuje tylko nas-powiedziała Hermiona z uśmiechem
-No dobrze. Do zobaczenia.-powiedziała Ginny i w tym momencie Hermiona i Ron znikli
***
Kiedy para przeniosła się do domu Ron zobaczył soją sowę stukającą w szybę.
- Oby nie poszukiwanie kogoś-powiedział odwiązując karteczkę :
Aurorze Ronie Weasleyu.
Musisz mi pomóc w poszukiwaniu różdżki Czarnego Pana. Widziałeś mnie nie raz. Spotkaliśmy się już w sklepie twojego brata. Teraz chcę twojej pomocy. Jeśli jej nie otrzymam osobie bliskiej tobie stanie się coś nie zbyt przyjaznego. Przemyśl tą wiadomość. Jeśli Tak- bądź pod sklepem twojego brata w piątek za trzy dni o 5 rano, jeżeli Nie -radzę ci uważać na bliską osobę.
Ron kiedy skończył czytać był w szoku.
-Coś się stało?- zapytała Hermiona
- Nie, nie-odparł chowając kartkę w kieszeni spodni
Hermiona podeszła do niego i namiętnie pocałowała go w usta. W tej samej chwili zabrała mu kartkę.
-Ej!-krzyknął- To nie fair.
-Inaczej byś mi nie pokazał-powiedziała
-Sądze, że byłoby wtedy lepiej-odparł
Dziewczyna przeczytała kartkę i położyła ją na stole.
-Hermiono mówiłem ci, że lepiej gdybyś nie czytała-powiedział Ron przytulając ją.
- Wiesz kto to?-zapytała
-Nie ma pojęcia-odparł
- Musisz się zgodzić-odparła po chwili
-Nie. O czym ty mówisz. Nikomu w takiej sprawie nie pomogę. Zresztą ostatnio nie było wezwań już przez trzy lata i nagle zjawia się jakiś człowiek.-powiedział siadając
- Ja wiem.- odparła
-A po drugie za tydzień w piątek ma się odbyć wesele Ginny i Harrego.-powiedział
-Och no tak.- powiedziała Hermiona
- Więc nie mam czasu na jakichś psycholi-powiedział
-Skoro tak-powiedziała Hermiona siadając mu na kolana- to może pójdziemy jutro na Pokątną, na zakupy.
-Zgoda -odparł i pocałował ją w usta.
Po kilku minutach Hermiona odsunęła się od męża i wstała.
- Coś nie tak?-zapytał podchodząc do niej
-Nie tylko cały czas mam w głowie tą wiadomość.-odparła
- Zapomnij o niej.-powiedział i ponownie pocałował ją.
-Dlaczego tak jest?-zapytała
-To znaczy?-zapytał
-Kiedy już wszyscy myślą, że będzie dobrze coś to przerywa.-powiedziała obejmując go w pasie.
-Niestety-odparł
-To znaczy?-zapytał
-Kiedy już wszyscy myślą, że będzie dobrze coś to przerywa.-powiedziała obejmując go w pasie.
-Niestety-odparł
-Miejmy nadzieję, że wesele Ginny i Harrego obejdzie się bez przygód-powiedziała
-Tak na pewno jedynie obawiam się, że może ten psychol przyjdzie-odparł
-Skoro tak zawiadom zakon-powiedziała
-Jest późno zrobię to jutro-powiedział
***
-Pobudka.-powiedział Ron
-Czemu tak Rano?-zapytała
-Bo idziemy zaraz na Pokątną i jeszcze sama wymyśliłaś pomoc w przygotowaaniach do wesela.-odparł
-Nie chcę mi się wstawać-odparła i wtuliła się do poduszki
Ron pochylił się nad nią i pocałował ją delikatnie w usta.
-A teraz?-zapytał
-Może-odparła
-Zaraz ma przyjś Ginny po nas.-powiedział
-Co i dopiero mi to mówisz?!-powiedziała biegnąc do garderoby
-To był żart. Chciałem żebyś wstała.-powiedział kiedy Hermiona wyjmowała sukienkę
-Och ty..-powiedziała i rzuciła w niego poduszką
Ron zrobił unik.
- No dobrze ja już ci nie przeszkadzam jak będziesz gotowa zejdź na dół-odparł i wyszedł z sypialni
***
-Już?-zapytał
-Tak-odparła
Oboje przeteleportowali się na Pokątną. Na ulicy był ogromny ruch. Sklepy pękały od nadmiaru klientów.
- To gdzie najpierw?-zapytał
- To sklepu Georga. Kupimy prezent.-odparła i wzięła go za rękę.
Kiedy weszli zobaczyli tłumy klientów i kolejkę do kasy, która wystawała aż na ulicę. Za kasą stał Draco. Widać było, że sobię nie radził z tyloma klientami.
-Może weźmiemy to-powiedziała Hermiona wskazując na błękitny kielich spełniający 5 życzeń co dwa miesiące.
-Dobry wybór. Sądzę, że to będzie odpowiednie-powiedział Ron i zdjął kielich z górnej półki.
Kiedy czekali w kasie przyglądała im się pewna osoba w kapturze stojąca w kącie.
-Hermiona, Ron!- krzyknęła Parvati odchodząca od kasy
-Hej. Co u ciebie?- zapytała Hermiona
-Dobrze. Teraz się śpieszę na dalsze zakupy, a wy?-powiedziała Parvati
-Kupujemy prezent na wesele Ginny i Harrego.-wyjaśnił Ron
-Och no tak. Jeszcze prezent. No to do zobaczenia na weselu-pomachała i wyszła
-Ona też będzie?-zapytała Hermiona
-Tak. Jest najlepsza w lecznictwie no a gdyby coś się wydarzyło pomoże-wyjaśnił Ron
-O kogo ja widzę. Nowych nowożeńców.-powiedział Draco
-Jak widać.-odparł spokojnie Ron
-Pasujecie do siebie Szlama i Zdrajca Krwi.-odparł Draco
-Daruj sobie. -powiedziała Hermiona
-Nie mam zamiaru cię słuchać.-powiedział Draco podając jej pakunek
-Narazie-rzucił Ron przez zęby
***
-Widziałaś tego człowieka w kapturze?-zapytał
-Tak. Dziwnie się patrzył.-odparła Hermiona
-Rzeczywiście myślisz, że to on mi wysłał ten list?-zapytał
-Wątpię. Każdy mógł się tak przyglądać. Ale nie jest to wykluczone-powiedziała
-Prezent już mamy teraz szybkie zakupy do domu i na wesele.-odparła
***
Kiedy już kupili wszystko czego potrzebowali przenieśli się do Nory
W domu panował ogromny ruch. Wszyscy biegali po domu w różnych kierunkach.
- O jesteście!-zawołała Moly
-Jak widać-odparł Ron
-Dziękuje Hermiono za te zakupy-odparła
-Nie ma za co.-powiedziała Hermiona
-No dobrze to chodźmy naszykować na jutro potrawy, a Ron pójdzie pomóc Georgowi z fajewerkami.-powiedziała Moly i wzięła Hermionę za rękę.
Hermiona widząc minę Rona mimowolnie zaśmiała się.
-A więc zaczniemy od krojenia warzyw, potem udekorujemy tort i zajmiemy się kwiatami, które jutro zetniemy.-powiedziała Moly
-Rozumiem.-odparła Hermiona i zaczęła brać się do roboty.
Nagle usłyszała głośny wybuch.
-Co to było?-zapytała
-Nie wiem kochana ale lepiej idź to sprawdzić-odparła Moly
Hermiona wyszła na dwór i zobaczyła Georga i Harrego leżących na ziemi. Byli umazani w kolorowej mazi na twarzach, a ich włosy wyglądały jakby zostali postrzeleni piorunem.
-Wszystko ok?-zapytała nachylając się nad nimi
-Tak-odparli wstając
-Właściwie to co wy zrobiliście?-zapytała
- Kiedy chciałem wlać jeden z płynów Ron zapytał się czy napewno dobry wziełem i dalej już chyba sama wiesz jak to wyszło.-wyjaśnił George
-No to wyjaśnia dlaczego tak wyglądacie-powiedziała Hermiona śmiejąc
-Co w tym śmiesznego?-zapytał Ron układając włosy
- To, jak wyglądacie.-odparła
Bracia spojrzeli się na siebie i sami wybuchli śmiechem.
-Hermiono!-krzyczała Moly przez okno z kuchni
-Już idę-powiedziała Hermiona
Kiedy weszła do kuchni zobaczyła ogromny tort.
-To jest ten tort, o którym ci mówiłam. Jest mniejszy od tego na waszym weselu ponieważ teraz będzie mniej gości-powiedziała Moly
-Jest świetny-odparła Hermiona
-Dziękuje ci kochaniutka-powiedziała Moly wręczając jej narzędzia do dekoracji.
Kiedy Hermiona skończyła układanie cukrowych kwiatków i owoców została jej tylko zabawa z kremem waniliowym.
-Wow! Jest świetny.-powiedział Ron wchodząc do kuchni
-Dzięki-odparła
-Może ci pomogę?- zapytał
-Sądzę, że wolisz poprostu coś spróbować.-powiedziała Hermiona
-No wiesz. Za nisko mnie oceniasz-odparł
-Znam cię i oceniam cię uczciwie-powiedziała i ubrudziła mu nos śmietaną
-Czyli jednak trochę skorzystałem-powiedział
Dziewczyna przewróciła oczami
-Muszę jeszcze pójść po wybierać kwiatki, które jutro zetnę-powiedziała
-Ok ja jeszcze pójdę do Harrego. Widzimy się w salonie.-odparł i wyszedł
-On jest niemożliwy-powiedziała Hermiona do siebie.
***
-I jak udało się?-zapytał
-Tak. Wybrałam słoneczniki i lawendy-powiedziała Hermiona
- No to wracamy do domu. Jutro ważny dzień. Będziemy musieli przyjechać wcześniej pomóc nowożeńcom i rozstawić ten nieszczęsny namiot.-powiedział Ron
Hermiona uśmiechnęła się do ukochanego i wzięła go za rękę.
Spoko blog.
OdpowiedzUsuńLily
Fajne.☺
OdpowiedzUsuń