-Bobudka!-krzyknęła Ginny chodząc po domu
Wszyscy po wczorajszej imprezie byli padnięci.
-Wstawać!-krzyknęła wchodząc do sypialnii Hermiony.
-Oszalałaś.-powiedział Ron budząc się.
-No co. Jest dwunasta.-odparła Ginny
-Ale wczoraj poszliśmy późno spać-odparł Ron
-Wszyscy już wstali.-powiedziała Ginny
-Co się dzieje?-zapytała Hermiona powoli otwierając powieki.
-Ginny oszalała-odparł Ron
-Nie prawda-odparła Ginny
Ron pokazał jej język.
-Jak dzieci.-powiedziała Hermiona i przewróciła oczami.
-Dobra idę zrobić z Luną i Parvati śniadanie. Neville i George poszli z Shiro.-odparła i wyszła
Ron pocałował Hermionę namiętnie w usta.
Hermiona westchnęła i odsunęła się.
-Coś się stało?-zapytał
-Nie, tylko chodźmy do nich na dół-odparła wstając
-Już idę-odparł i wyszedł na korytarz
Kiedy schodzili usłyszeli krzyk Ginny.
-Skoro tak, to może źle wybrałam!
-Może i tak!-odparł Harry. Widać było, że te słowa zabolały ich oboje
-A więc idź!-krzyknęła Ginny i wybiegła z domu
Hermiona spojrzała na Rona pytająco i zarazem z wielkim szokiem. Oboje zeszli do kuchni. Parvati i Luna również nie wiedziały do czego tu zaszło. Nevill i George stał przy schodach spoglądając na Harrego i w stronę drzwi.
-Co się stało?-zapytał Ron
-Nic!-krzyknął Harry czerwony z wściekłości
-Jakoś tak to nie wygląda.-odparł
-Odwal się!-odkrzyknął i zaczął kierować się w stronę drzwi, odpychając od nich Lunę.
-Skoro tak chcesz to załatwić, to trudno! Ale nie mścij się na innych.-powiedział Ron
Harry nic nie powiedział tylko znikł.
-Idę do Ginny.-powiedziała Hermiona i wyszła z domu. Usłyszała płacz Ginny.
-Hej mogę się dosiąść?-zapytała
-T-tak-wyjąkała
-Ginny, czy możesz mi wyjaśnić co się stało.-powiedziała Hermiona
-Ja, ja sama nie wiem. Pokłóciliśmy się i-i dalej to już wiesz-powiedziała Ginny
Hermiona mocno ją przytuliła. Ginny ponownie wypłakała się w ramię szwagierki.
-Chodźmy do domu. Napijemy się herbaty-powiedziała Hermiona
-Brzmisz jak moja matka-odparła
-Nie pyskuj-odparła Hermiona.
Obydwie po chwili wybuchły śmiechem
-Ginny wszystko okej?-zapytała Parvati podbiagając do nich
-Tak-odparła
-Macie ochotę na herbatę?-zapytała Luna przynosząc szklanki.
-Tak-odparł George bawiąc się z psem
-Nevill idź do sklepu-powiedziała Luna
-Możecie tu zostać do piątku. Ginny ty zostań ile chcesz.-powiedziała Hermiona
-Idę z Nevillem-odparł George i oboje znikli w kominku
-Luna, może chodźmy do ogrodu. Dajmy im chwilę prywatności.-powiedziała Parvati i Luna wychodząc na dwór posłała Ginny szczery uśmiech.
-A o co tak naprawdę się pokłóciliście?-zapytał Ron podchodząc do siostry
-O Deana. Co prawda to głupie, ale potem temat zszedł na inną drogę. -wyjaśniła Ginny
-Skoro tak, to po prostu Harry miał błahy powód-podsumowała Hermiona
-Może i tak. Idę się przejść. Nie zrozumcie mnie źle, ale chciałabym pobyć sama-powiedziała Ginny i wyszła
-Ta kłótnia jest tak bezsensowna jak te nasze.-powiedział Ron
-Mam inne zdanie.-odparła
-Masz do tego prawo.-powiedział i pocałował ją mocno i namiętnie w usta.
Ich języki połączyły się w szalonym tańcu rozkoszy. Ron gładził jej włosy. Jej ręce natomiast wędrowały po jego dobrze umięśnionym torsie.
-Kocham cię-wyszeptała
-Ja ciebie też-odparł i zaczął całować ją w szyję
Dziewczyna westchnęła.
-Skoro tak, to po prostu Harry miał błahy powód-podsumowała Hermiona
-Może i tak. Idę się przejść. Nie zrozumcie mnie źle, ale chciałabym pobyć sama-powiedziała Ginny i wyszła
-Ta kłótnia jest tak bezsensowna jak te nasze.-powiedział Ron
-Mam inne zdanie.-odparła
-Masz do tego prawo.-powiedział i pocałował ją mocno i namiętnie w usta.
Ich języki połączyły się w szalonym tańcu rozkoszy. Ron gładził jej włosy. Jej ręce natomiast wędrowały po jego dobrze umięśnionym torsie.
-Kocham cię-wyszeptała
-Ja ciebie też-odparł i zaczął całować ją w szyję
Dziewczyna westchnęła.
-No proszę.-powiedział George wchodząc do pokoju sąsiadującego z salonem
-Coś chciałeś?-zapytał Ron
-Nie. Choć w sumie to Neville, Luna i Parvati już wracają do domu-odparł
-Już idziemy-powiedziała Hermiona obejmując Rona
-Ok. Zobaczymy się w ogrodzie.-odparł
-Niech Ginny zostanie u nas.-powiedziała Hermiona siadając
Ron skinął głową i ponownie pocałował Hermionę.
-Ron. Ron chodź.-powiedziała delikatnie się odsuwając
Kiedy wyszli z pokoju zabrali ze sobą Shiro.
-Już idziecie?-zapytał Ron
-Tak. -odparli zgodnym chórem
-My na pewno się jeszcze spotkamy-powiedziała Parvati i przytuliła Hermionę
Dziewczyna posłała jej szeroki uśmiech.
Cała trójka znikła.
-Ja też już będe lecieć.-powiedział George, uściskał rodzinę i znikł.
-Ginny, ty możesz jeszcze zostać. Powiesz mamie o co chodzi i już.-powiedział Ron
-Dzięki.-odparła-Wrócę za godzinę. Powiem Moly i spakuje się.
-Zawsze ci pomożemy. Nawet jeżeli Harry się tak zachował-powiedziała Hermiona
-Dzięki. Naprawdę.-odparła tamta
-Mimo, że go traktuje jak brata, jestem poprostu zszokowana i zła za jego zachowanie.-powiedziała Hermiona
-No dobra to do zobaczenia-odparła Ginny i znikła
-Chodźmy do domu.-powiedział Ron i objął żonę
-Shiro!-zawołała Hermiona odchylając głowę
Pies szybko przybiegł do pani.
-Zrobię kawę-powiedziała Hermiona i skierowała się do kuchni.
Ron szybko złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Nie musisz-odparł
-Ale...-zaczęła jednak Ron pocałował ją zamykając jej usta.
Trwali w tym pocałunku kilka minut. Ich usta znów złączyły się w rozkosznym tańcu. Po kilku minutach odłączyli się od siebie żeby zaczerpnąć powietrza.
-Uwielbiam twoje usta.-powiedziała
Ron uśmiechnął.
-Pójdę naszykować Ginny pokój.-powiedziała i udała się na schody.
-Shiro!-zawołał Ron jednak pożałował tego widząc psa biegnącego prosto na niego. Pies jednym susem znalazł się przy panu i stanął na tylnych łapach.
-Jestem!-krzyknęła Ginny pojawiając się w salonie.
-Powiedziałaś mamie?-zapytał Ron głaszcząc psa
-Tak, najpierw wpadła w szał o wyprowadzce no a potem uległa-wyjaśniła Ginny
-Ona i jej charakter.-mruknął Ron
-Masz malinkę na szyi.-powiedziała Ginny
Ron się lekko zarumienił.
-O Ginny.-powiedziała Hermiona na schodach
-Hej-odparła tamta chichocząc
-Co cię tak śmieszy?-zapytała Hermiona
-Nic,nic takiego-odparła tamta i zerknęła na Rona
-Skoro tak to pokażę ci pokój-powiedziała i poszły na górę
-Za nimi nie nadążysz-powiedział Ron do psa
I oto chodziło!!
OdpowiedzUsuńW końcu ten blog nazywa się ,,ron hermiona love! (Z naciskiem na love)