Galeria

środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 27 ,, Bardzo ważny wyjazd"

-Podobały ci się urodziny?-zapytała Moly
-Tak bardzo. Myślałam, że zapomnieliście.-odparła Hermiona
-Jakbym mogła zapomnieć-powiedziała Ginny teatralnym głosem
Ron pocałował Hermionę w policzek.
Nagle w salonie rozległ się płacz dziecka.
Hermiona już powoli wstawała. 
-Ja pójdę-powiedziała Moly i poszła do kołyski
-Może jednak pomogę?-zapytała
-Nie-odparła i podała wnuczkę synowej.
-Ona nawet jak płacze to jest grzeczna-skomentował Harry
-Była poczta?-zapytał George wychodząc z kuchni
-Nie jeszcze.-odparł Artur i w tej samej chwili do salonu wleciały trzy sowy.
Rose zaczęła się cieszyć.
-No proszę-mruknęła Ginny
Harry i Ron dostali listy od ministerstwa. Natomiast trzecia sowa położyła paczkę na kolanach Hermiony.
-Od kogo?-zapytała Ginny
-Od Parvati-powiedziała Hermiona i otworzyła pudełko. W środku były przeróżne dekoracje do pokoju dziecka.
-Och jakie śliczne-powiedziała Moly oglądając prezent
Ron się uśmiechnął i otworzył list. Kiedy przeczytał mina mu zżedła.
-Do ciebie też napisali o wyjeździe?-zapytał szeptem Harry
-Tak. Ale nie wiem co zrobić. Przecież ich  nie zostawię -powiedział Ron
-Rozumiem cię. Piszę, że to bardzo pilne. -odparł Harry
-Tak i trwa tydzień.-dokończył Ron
-Zawsze jeździliśmy. Czego się obawiasz?-zapytał
Ron westchnął.
-Tego czasu. Czy się nie przedłuży, i tego, że zostawiam ją samą z dzieckiem.-odparł 
-Przecież tyle razy wyjeżdzałeś i było wszystko w porządku.-odparł Harry
-Ale nie było dziecka-odparł
Harry kiwną głową. 
-Co napisali?-zapytała Ginny Rona i Harrego
Hermiona spojrzała na męża pytającym wzrokiem.
-Musimy wyjechać na tydzień.-wyjaśnił Harry
-Nie ciekawie-przyznał George
-Dziś?-zapytała Hermiona
Ron skinął głową.
-Musicie?-zapytała Ginny
-Niestety-odparł Ron
-Idę wziąć rzeczy. Spakować twoje?-zapytał Harry
-Tak, dzięki-odparł
-No dobra powodzenia. Idę z Shiro na dwór.-powiedział George
Hermiona położyła córkę do wózka.
-Nie możesz zostać.-nalegała
-Uwierz, że gdybym mógł wogóle bym nie zwracał uwagi na ich listy.-powiedział
-Wiem-odparła-Czyli jedziesz.
-Tak-odparł
-Wrócisz nie długo?-zapytała
-Za tydzień. Postaram się szybciej-odparł 
Hermiona skinęła głową.
Ron pocałował ją namiętnie w usta. Ich usta połączyły się tak jak zawsze, namiętnie i rozkosznie.-
-Nie lubię kiedy musisz wyjeżdzać-wyszeptała
-Ja tak samo-odparł i mocno ją przytulił
-To co jedziemy?-zapytał Harry
Ron skinął głową.
Ginny ucałowała męża.
-Do zobaczenia-powiedział Artur
Harry i Ron weszli do kominka i znikli.
-Nie lubię ich wyjazdów.-westchnęła Ginny i wzieła Rose na ręce.
-Nie długo wrócą-powiedziała Moly
-Oby-mruknęła Hermiona
-Zawsze jeździli na takie misje. Teraz nic się nie zmieniło.-powiedziała Ginny
Hermiona westchnęła.
-Mam złe przeczucie.-odparła
-Nie może...-zaczęła Ginny
-Jesteśmy!-krzyknął George wbiegając do domu z Shiro
-Cicho!-syknęła Ginny 
-Ocho, znowu odzywa się ciotka-odparł George
Hermiona pokręciła głową i położyła córkę do kołyski.
-Hermiono chcesz coś ze sklepu?-zapytała Moly
-Nie, dziękuje-odparła
-Hermiono!-krzyknęła Ginny
-Tak?-zapytała ostrożnie
-Kto jest bardziej natrętny?-zapytał George
-Powiedz.-ponaglała ją Ginny
-Jesteście gorsi niż dzieci-powiedziała Hermiona i wyszła na dwór, a za nią Shiro.
Kiedy siadła zobaczyła sowę lecącą w jej kierunku. Ptak rzucił jej list do rąk i odleciał. Hermiona rozwiązała kopertę i zaczęła czytać.

Dostaliśmy razem z Harrym zlecania. Możliwe, że ten nieszczęsny wyjazd przedłuży się o kolejny tydzień. Kocham cię.
                                       Ron

-Jak ja wytrzymam bez ciebie.-westchnęła i schowała kartkę
Shiro usiadł przy pani.
-Przynajmniej ty jesteś dojrzały-powiedziała Hermiona i zaczęła głaskać psa.
Ginny wyszła do ogrodu i usiadła koło szwagierki.
-Wybacz.-powiedziała
Hermiona odwróciła się w jej stronę.
-Nie jestem na ciebie zła. Ja poprostu jestem...-zaczęła- wszystko mnie przerasta.
-To nie prawda. Jesteś wpaniałą matką, szwagierką i napewno żoną-odparła Ginny i mocno objęła Hermionę
Hermiona delikatnie się uśmiechnęła.
-Ron napisał, że dostali zadania i wszystko może przedłużyć się o tydzień.-wyjaśniła 
-Och-westchnęła Ginny
-Jakieś wieści?-zapytał George
-Ron i Harry możliwe, że wrócą za dwa tygodnie.-wyjaśniła Ginny
-Mówili, że za tydzień-odparł
-Ale coś się chyba przedłużyło.-odparła Hermiona
-Już jestem.-krzyknęła Moly
-Może pójdziemy jutro nad staw.-zaproponowała Ginny
-Wybacz ale ja rano wrócę do domu.-odparła Hermiona
-Może pojadę z tobą. Będziesz miała dodatkową pomoc przy Rose i Shiro.-odparła drapiąc psa za uchem.
-Pewnie-odparła
-Ja jeżeli będe miał czas to wstąpie na herbatę.-wtrącił George
-A więc zapraszam-odparła
-Kolacja!-krzyknęła Moly
-Chodźmy bo ta babka to napewno obudziła Rose-powiedziała Ginny
Hermiona zachichotała.
-No jesteście. Hermiono Rose chwilę płakała. Takie zostawienie nie było odpowie...-zaczęła mówić
-Mamo, Rose spokojnie spała kiedy wyszliśmy. Nie rób teraz Hermionie kazania.-powiedział George i machnął ręką aby uciszyć matkę.
-Moly ma racje.-odparła Hermiona
George posłał jej pełne zdziwnienia spojrzenie. Ginny nie zwracając na nich uwagi pobiegła do kuchni. 
Kolacja minęła wszystkim w bardzo dobrym chumorze.
-Może jeszcze jutro zostaniesz.-powiedział Artur zwracając się do Hermiony
-Nie, naprawdę dziękuje ale chcę teraz pobyć trochę w domu.-odparła
-No dobrze to twoja decyzja-powiedziała Moly
-Ja już pójdę. Jestem zmęczona-powiedziała Hermiona i poszła na górę razem z Shiro.
-Hej, słoneczko-powiedziała nachylając się nad córeczką.
Mała zaczęła się uśmiechać.
Shiro jak zawsze położył się u stóp dziecka.
Hermiona wzięła Rose na ręce i pocałowała ją delikatnie w główkę.
-Szkoda, że nie rozumiesz co mówi twoja babcia.-powiedziała Hermiona śmiejąc się i równocześnie kołysząc córeczkę w ramionach. 


1 komentarz: