-Nie wiedzieliśmy czy śpisz.-wyjaśnił George.
-Jak widać nie.-odparła
-Nie denerwuj się. Jeszcze się załapiesz-powiedział Ron
-Nie wtrącaj się.-warknęła Ginny i usiadła na przeciwko Georga
-Spokojnie Ginny on nic takiego nie powiedział-odparła Hermiona
-Ty też przeciwko mnie-powiedziała Ginny
Moly była lekko zdziwiona odzywkami Ginny.
-Kochanie wszystko dobrze?-zapytała
-A jak ma być?-odpowiedziała
-To ja jadę na zakupy.-powiedziała Moly i znikła w kominku.
-To ja posprzątam-powiedziała Hermiona i zaczęła zmywać naczynia.
-Stój!-krzyknęła Ginny
-Coś nie tak?-zapytała Hermiona
-Crucio!-krzyknęła Ginny
Hermiona zrobiła unik. George był w szoku. Szybko wyjął różdżkę i krzyknął: Experia Mus!
-Hermiono!-krzyknął Ron- Wszystko dobrze?-zapytał podbiegając do niej
-T-tak tylko jestem trochę zdezorientowana.-powiedziała-Dzięki George.
-Nie ma za co-odparł
-Dlaczego to robisz? Nie lepiej było by nie udawać dzielnej tylko stanąć twarzą w twarz?-zapytał Harry pseudo-Ginny
-Jak widzisz stoję twarzą w twarz.-odparła
-Nie bo jesteś w ciele Ginny więc skoro jesteś taka dzielna to przyjdź.-powiedział George
-Rozumiem, że chcecie życzyć Hermionie śmierci-powiedziała śmiejąc się
-Jedynie tobie.-warknął Ron
-A ty od kiedy jej bronisz?-zapytała drwiąco
-Od pierwszego roku w Hogwarcie.-powiedział
-O proszę cię. Ona jest nikim nic nie wartą dziewczyną z brudnej krwi.-śmiała się
-Mylisz się dla nas tu wszystkich jest bardzo ważna- powiedział George stając przed pseudo-Ginny
-Nie wtrącaj się.-warknęła
-Pojaw się w kuchni skoro masz odwagę tyle mówić-powiedział Harry.
-Skoro chcecie-powiedziała i ciało Ginny upadło
-Co się tak gapicie?-zapytała
-Teraz nie czas na wyjaśnienia schowaj się za Georgem-powiedziała Hermiona trzymając różdżkę tak samo jak Ron, Harry i George.
W kuchni pojawiła się Lavender. Wyglądała strasznie miała czerwone oczy czarne, proste włosy oraz była bledsza niż ściana.
-Witajcie!-powiedziała
-Avada Kedavra! -krzyknął Harry
Lavender odwróciła się w jego stronę.
-Czy ty naprawdę sądzisz, że uda ci się mnie zabić tak prosto?-zapytała
-Może i nie ale żeby zabić tak.-odparł Ron
-Ron proszę cię nie narażaj jej się.-wyszeptała mu do ucha Hermiona
-Giń!-krzyknęła Lavender celując różdżkę w Hermionę
Cała piątka osób złączyła swoją moc i wyczarowała kulę ochronną.
-Skoro mamy obie zginąć to zróbmy to fair.-odparła Hermiona ty miałaś Belatrix ale zginęła więc jesteś sama. Czyli jeden na jeden.-powiedziała Hermiona drżąc
-Zgoda-odparła Lavender
Dziewczyny ukłoniły się przed sobą. Odeszły trzy kroki.
-Avada Kedavra!-krzyknęła Lavender
Hermiona odbiła to zaklęcie z ogromną lekkością.
-Uda ci się-krzyczała Ginny. Harry i George patrzyli z przerażeniem, a Ron posyłał jej spojrzenia, które dodawały jej odwagi.
-Ascendio!-krzyknęła Hermiona zanim tamta zdążyła się zorientować co się dzieje. Lavender wyleciała kilka metrów dalej.
-Duro!-krzyknęła Lavender wstając jednak nie rafiła dokładnie jedynie buty Hermiony zamieniły się w kamień. Dziewczyna szybko je zrzuciła.
-Drętwota!-krzyknęła Hermiona jednak nie trafiła.
-Ascendio! - krzyknęła Lavender i tym razem Hermionę odrzuciło do tyłu. Jednak zachowała zimną krew i kiedy Lavender nie wróciła uwagi wypowiedział zaklęcie
-Avada Kedavra!-krzyknęła Hermiona i trafiła Lavender.
-Ginny mało nie udusiła Georga z radości. Ron i Harry byli zbyt zszokowani żeby coś powiedzieć. Jednak po chwili zobaczyli do co chcieli.
-Udało ci się!-krzyknął Ron. podniósł Hermionę i zakręcił nią wokół własnej osi. Kiedy ją puścił dziewczyna rzuciła mu się na szyję i mocno go pocałowała.
-Myślałam, że już po mnie kiedy trafiła w moje buty tym zaklęciem ale w porę udało mi się je zrzucić-powiedziała
-Hermiono!-krzyknęła Ginny podbiegając do przyjaciółki
-Tak się cieszę. Będziesz już sobą.-powiedziała Hermiona przytulając Ginny
-Tak. Ale ty na reszcie będziesz bezpieczna.-powiedziała-Tylko, że teraz się pewnie wyprowadzicie z Ronem.
-Zobaczymy-odparła Hermiona nadal drżąc. W końcu zabiła dwie wskrzeszone wiedźmy.
-Gratuluję-odparł George i uściskał Hermionę.
-Ciekawe jak powiemy o tym Moly -powiedział Harry
-Coś się wymyśli.-odparła Ginny
I w tej samej chwili usłyszeli pukanie do drzwi.
Hermiona poszła otworzyć. Jednak kiedy wyszła z kuchni zakręciło jej się w głowie. Oparła się o ścianę.
-Hermiono w porządku?-zapytała Ginny
-Tak już idę otworzyć-odparła
Kiedy miała złapać za klamkę zrobiło jej się ciemno przed oczami i upadła.
-Co to było?-zapytał Harry
-Hermiona miała otworzyć drzwi.-powiedziała Ginny słysząc pukanie
-To ja pójdę-powiedział Ron i wyszedł z kuchni
Kiedy zobaczył Hermionę leżącą na podłodze od razu podbiegł do niej.
-Pomóżcie-krzyczał
-Co się ...-zaczął Harry jednak kiedy zobaczył Hermionę od razu zaczął dzwonić do Parvati.
Ginny w tym czasie poszła otworzyć drzwi była to Parvati.
-Jak ty tak szybko?-zapytał George
-Nie czas na wyjaśnienia. Hermiona dostała obciążenia zaklęciami w organizmie.-powiedziała kiedy uklękła przed nią.
-I co mamy zrobić?-zapytał Ron
Nagle Hermiona otworzyła powoli oczy.
-C-co się stało? Pamiętam jak doszłam prawie do drzwi i zrobiło mi się czarno przed oczami-zapytała
-Zanieście ją do łózka. Nie może przeciążać organizmu. Najlepiej żeby już leżała do rana.-poradziła Parvati.-Znowu się widzimy Hermiono. Masz szczęście, że skończyłam naukę lecznictwa czarodziejów i zielarstwo. Inaczej byłoby nie ciekawie.
Hermiona uśmiechnęła się blado.
-To raczej tyle ile mogę pomóc. Po prostu musi odpocząć-powiedziała i znikła w kominku.
-Następna osoba jaka pukała do drzwi to była Moly.
-A tu tornado przeszło?!-krzyknęła kiedy weszła do kuchni
-Nie. Ginny miała napad jednak przywołaliśmy Lavender osobiście i Hermiona odbyła z nią walkę czarów. Tylko, że teraz jest taka zmęczona, że zemdlała kiedy miała otworzyć drzwi. Aktualnie jest rozbudzona.-wyjaśnił George.
-A gdzie Ron?-zapytała Moly rozglądając się za drugim synem
-Jest z Hermioną-powiedział Harry
-Mamo on już jest dorosły i ma żonę. Chyba nie powinnaś się tak nim interesować.-powiedziała Ginny
-Ginny z tobą rozprawię się później a teraz przepuść mnie. Chcę zobaczyć Hermionę.-odparła Moly i poszła na górę.
Zobaczyła prze otwarte drzwi jak Ron siedzi przy dziewczynie. Hermiona rzeczywiście wyglądała na zmęczoną.
-To ja może przyjdę później-pomyślała i zeszła na dół
-Lepiej się czujesz?-zapytał Ron
-Tak.-odparła kładąc swoje dłonie na jego.
-Już nie raz mnie tak straszysz.-powiedział udając oburzenie
-Wybacz ale jestem niemożliwa-powiedziała
Oboje wybuchli nie pochamowanym śmiechem.
-Cieszę się, że nic ci nie jest.-powiedział
-Jesteś zbyt opiekuńczy-odparła
-Wypraszam sobie-powiedział
-Nie ma problemu. Mogę też powiedzieć irytujący nas swój sposób-powiedziała z uśmiechem.
Ron nic nie powiedział pocałował dziewczynę delikatnie w policzek.
-Zaraz przyjdę tylko zejdę na dół zobaczę czy matka już wróciła z zakupów.
Dziewczyna skinęła głową.
-Ale przyjdziesz jeszcze?-zapytała
-Tak. Na pewno. Nie zostawię cię samej.-odparł
***
Ranek był deszczowy. Hermiona obudziła się później niż myślała. Kiedy obróciła się na prawy bok zobaczyła Rona siedzącego a właściwie to śpiącego na krześle. -Widać, że siedział tu całą noc-powiedziała do siebie
Hermiona usiadła na łóżku. Dłonią dotykała jego ręki. Nagle wziął jej dłoń w swoją.
-Już wstałaś?-zapytał
-Tak.-odparła
-Kręci ci się w głowie?-zapytał
-Nie.-powiedziała
-To dobrze. Czyli przeszło.-powiedział tak jakby do siebie
-Naprawdę nie mogę uwierzyć, że to już po wszystkim. Jakoś mi tak dziwnie. To było jakieś za proste.-powiedziała
-Z jednej strony zgadzam się z tą teorią ale jednak z drugiej daj sobie spokój-odparł
-Naprawdę się aż tak martwisz?-zapytała
-Owszem-odparł
Dziewczyna bez zbędnych pytań pocałowała chłopaka.
-No proszę, proszę.-powiedział ktoś w drzwiach
-Znowu. Na prawdę nie masz innego zajęcia tylko zaglądanie do mojego pokoju-powiedział Ron
-Barcie ja mam zajęcia tylko jak przechodzę bo chcę zobaczyć co u ciebie a ty akurat całujesz się to czyja to wina?-zapytał George
No chyba twoja. Bo, że żony już nie można pocałować to chyba przesada-odparł Ron
-No taka ale to ty calujesz się przy uchylonych drzwiach.-zauważył dokuczliwie George
Zakochani byli zażenowani. Ron lekko poczerwieniał.
-To umówmy się, że pukasz jak wchodzisz. Tej trudnej sztuki próbowałem nauczyć nie dawno Ginny.-powiedział Ron
Hermiona zachichotała.
George ukłonił się teatralnie i wyszedł.
-Sztuki?-zapytała Hermiona z niedowierzeniem
-No tak. Zresztą wiesz o co mi chodzi-odparł
Dziewczyna przewróciła oczami.
-Chodźmy na dół.-powiedziała
Kiedy zeszli na dół Moly krzątała się w kuchni.
-I jak? Słyszałam co się wczoraj działo.-powiedziała Moly
-Dobrze.-odparła Hermiona
- Cieszę-powiedziała Moly i wróciła do zajęć-Siadajcie do śniadania.
***
Stary czym ty się tak przejmujesz?-zapytał Ron patrząc na Harrego
-Bo widzisz..-zaczął- chciałbym oświadczyć się Ginny.
-O to gratulację!-powiedział Ron klepiąc Harrego po plecach
-Tylko nie wiem jak.-powiedział-Masz pierścionek?-zapytał
-Tak-odparł Harry
-To na co czekasz idź do niej-odparł Ron i pchnął Harrego w stronę schodów
***
Harry zapukał do drzwi.
-Kto tam?-zapytała Ginny
-To ja-odparł Harry
-Wchodź-odparła
-O hej-powiedział widząc Hermionę siedzącą obok Ginny.
-Hej-odparła
-Ginny możemy chwilę porozmawiać?-zapytał i posłał Hermionie porozumiewawcze spojrzenie.
-To ja wyjdę-powiedziała Hermiona i wyszła -Może pójdę do pokoju.-powiedziała do siebie
Kiedy weszła do pokoju Ron leżał na łóżku.
-I jak?-zapytała
-Co?-zapytał siadając
-Nie mów tylko, że nie wierz. Co Harry chciał powiedzieć Ginny-powiedziała
-Nie wiem czy powinienem. Pewnie sama zaraz się do wiesz.-odparł
-Powiedz.-odparła
-Poczekaj.-powiedział i wziął ją za rękę
-Och. Ale jesteś uparty-odparła
Chłopak nic nie powiedział tylko się uśmiechnął.
Hermiono!-krzyczała Ginny biegnąc po schodach
-Tak?-zapytała
-Harry oświadczył mi się-powiedziała pokazując pierścionek
-To cudownie-odparła Hermiona podchodząc do niej -Powiedzieliście mamie?-zapytała
-Tak. Jest zachwycona-odparł Harry
-No to mamy nowych nowożeńców-powiedział Ron obejmując Hermionę
***
Gdy wszyscy siedli przy kolacji Ron i Hermiona na chwilkę wstali żeby coś ogłosić.
-Ponieważ już Belatrix i Lavender nie zagrażają Hermionie postanowiliśmy się wyprowadzić do domu, który Hermiona ma po rodzicach.-powiedział Ron
Moly skinęła głową, Artur, Harry i George uśmiechnęli się. Ntomiast Ginny spuściła głowę.
-Ale będziecie nas odwiedzać w weekendy-powiedziała Moly
-Skoro już mówimy o nowinach-zaczął Harry- To razem z Ginny chcemy się pobrać.
-Gratuluję-odparł George
I w tej samej chwili Ginny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz